Postscriptum do tekstu „Przygody pewnej salamandry…”

O tym, że ukazujące się w rubryce Intrygujące! teksty pracowników merytorycznych Muzeum Narodowego we Wrocławiu są niezwykle interesujące i właśnie – jak sama jej nazwa wskazuje – intrygujące, nie trzeba przekonywać chyba nikogo. Sam często z wielkim zaciekawieniem i przejęciem czytuję wspomniane teksty swoich koleżanek i kolegów.

Tak też się stało w środę 2 lutego 2022 roku, kiedy to na stronie internetowej MNWr pojawił się artykuł mojego muzealnego kolegi z Działu Sztuki Wydawniczej Jakuba M. Łubockiego zatytułowany „Przygody pewnej salamandry” ➸

Tytuł ten zainteresował mnie od razu, jak zresztą przystało na prawdziwego miłośnika przyrody! Ale wbrew moim pierwszym przypuszczeniom autorowi nie chodziło o rzeczywistą postać jakże charakterystycznego płaza ogoniastego, ale o jego literackie wcielenie.

Tą wykreowaną salamandrą okazał się być bowiem niejaki Lurchi – bohater barwnego komiksu adresowanego do dzieci, a wydawanego przez znaną niemiecką firmę obuwniczą Salamander.

Z tekstu mojego kolegi dowiedziałem się nie tylko, że nasze muzeum włączyło do swoich zbiorów jeden z zeszytów o przygodach owego Lurchiego, ale również – że sam bohater skończył właśnie 85 lat!

Co prawda aż tak wiekowym mężczyzną jeszcze nie jestem, ale odżyły silnie w mojej pamięci niezwykle miłe wspomnienia z mojego dzieciństwa związane właśnie z naszym bohaterem. Będąc bowiem 5–6 latkiem, otrzymałem w prezencie od znajomych z Niemiec gumową figurkę owej słynnej salamandry! I to jakże niezwykłą figurkę – o ruchomych kończynach, ogonie i głowie! Uwielbiałem jako dziecko bawić się tą właśnie salamandrą, czyli słynnym Lurchim i razem z nim przeżywać niezwykle ekscytujące przygody w świecie dziecięcej fantazji.

Zacząłem się zastanawiać, gdzie jest moja figurka tej słynnej salamandry? Jak się okazało zachowała się w moim domu (odnalazłem ją w jednym z pudeł w garażu). I tam w ciemności i wilgoci (tak jak zresztą lubią żywe salamandry – w końcu są płazami!) mój Lurchi mieszkał sobie przez wiele lat…

Jednakże to właśnie tekst Jakuba Macieja Łubockiego zmotywował mnie do wydobycia cennej figurki z ciemności garażowych i dokładnego jej wyczyszczenia!

Pięknie odczyszczony i odświeżony Lurchi odwiedził w ostatni piątek nasze Muzeum i wziął udział w sesji fotograficznej w gabinecie Działu Edukacji Muzealnej, gdzie sam mam zaszczyt i przyjemność pracować!

Kto wie, może w niedalekiej przyszłości to właśnie mój Lurchi trafi do zbiorów MNWr. Jestem przekonany, że nie będzie się tutaj nudził… – nawet jeśli przyjdzie mu zamieszkać na stałe w ciemnym i pełnym różnych artefaktów magazynie! Wtedy dopiero zacznie się jego nowe, jakże INTRYGUJĄCE muzealne ŻYCIE!!!

Michał A. Pieczka, adiunkt w Dziale Edukacji Muzealnej MNWr

■ Zoom na muzeum – zapraszamy do lektury ➸
■ Intrygujące! – zapraszamy do lektury ➸
 

print