Ubytki, zadrapania, przemalowania czy pęknięcia obecne na powierzchni obrazów, brak rąk, nóg, głów, atrybutów i polichromii w obrębie rzeźbionych figur, a w przypadku większych struktur nastaw ołtarzowych nieobecność zwieńczeń, skrzydeł czy predelli to zjawiska, do których miłośnicy i znawcy sztuki dawnej bez wątpienia przywykli. Niekompletny stan zachowania wielu dzieł sztuki średniowiecznej, zarówno tych prezentowanych w salach muzealnych, jak i nadal przechowywanych we wnętrzach kościołów, doskonale pobudza wyobraźnię, zachęcając do spekulacji na temat pierwotnego wyglądu, rozmiarów oraz funkcji oglądanych zabytków.
Na wystawie „Migracje. Sztuka późnogotycka na Śląsku” prezentowanej w Muzeum Narodowym we Wrocławiu fantazjowaniu sprzyjać będzie na pewno dłuższe przyglądanie się eksponowanym tam m.in. pięciu zestawionym obok siebie malowidłom pochodzącym pierwotnie z nastawy baldachimowej z kościoła św. Elżbiety we Wrocławiu. Niemal natychmiast uwagę przykuwa pustka ziejąca ze środkowej, największej kwatery.
Co znajdowało się w tym miejscu? Do czego pierwotnie były zamontowane skrzydła? Co znajduje się na ich rewersach? Dlaczego mają taką samą wysokość lecz różnią się szerokością? Na te pytania odpowiedzi dostarczają publikacje katalogowe oraz zdjęcia archiwalne, dokumentujące stan zachowania dawnej nastawy baldachimowej z kościoła św. Elżbiety we Wrocławiu przed rozproszeniem jej poszczególnych części ok. 1945 r. Wtedy też zaginęła kamienna XIV-wieczna Pieta.
Czyżby to koniec zagadek? Absolutnie nie.
Funkcjonujące obecnie niezależnie od siebie malowidła, wykonane przypuszczalnie na przełomie l. 70. i 80. XV w. i należące od 1946 r. do zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, stanowiły pierwotnie elementy nastawy ołtarzowej w typie baldachimowym, będącej oprawą dla starszej od nich, powstałej przypuszczalnie ok. 1384 r. i obecnie zaginionej piaskowcowej Piety. Zamknięte retabulum ukazywało scenę Zwiastowania Marii oraz postacie świętych: Wawrzyńca, Elżbiety, Krzysztofa i Sebalda.
Po jego otwarciu wierni mogli podziwiać malowane na złotym tle przedstawienia Tronu Łaski oraz świętych: Jana Chrzciciela, Jana Ewangelisty, Hieronima, Mikołaja, Barbary, Apolonii i Jadwigi otaczające kamienną rzeźbę, nad którą unosiły się namalowane w środkowej partii anioły trzymające narzędzia męki Chrystusa. W pierwszej połowie XIX w. dzieło, w opisanym kształcie, znajdowało się we wnętrzu wrocławskiego kościoła św. Elżbiety, ustawione na ołtarzu Bożego Ciała przy drugim od wschodu północnym filarze, za stallami. W 1859 r. zostało przeniesione do Śląskiego Muzeum Starożytności, wzbogacając zbiory tej instytucji. Tylko tyle wiemy na pewno. Wcześniejsze losy tej nastawy badacze rekonstruują na podstawie nie zawsze jednoznacznych przekazów archiwalnych, a także analiz ikonograficznych oraz formalno-stylowo-porównawczych jego partii malarskich i rzeźbiarskich. W efekcie nie jesteśmy w stanie uzyskać zupełnej pewności co do dokładnego czasu powstania poszczególnych elementów retabulum, tożsamości jego wszystkich właścicieli oraz czasu i powodów przemieszczeń w przestrzeni kościoła św. Elżbiety. Tym niemniej z zestawienia dotychczasowych ustaleń badaczy, już na poziomie hipotez, wyłania się obraz zabytku wielowarstwowego, odzwierciedlającego ważne zjawiska zachodzące w sztuce średniowiecznej na Śląsku, a także dzieło, do którego powstania przyczynili się migrujący spoza granic regionu fundatorzy.
Pieta
Najstarszy element nastawy, a więc rzeźbę ukazującą Marię podtrzymującą martwe ciało Chrystusa, badacze identyfikują, choć nie bez wątpliwości, z „wizerunkiem dewocyjnym” wymienionym obok pozłacanego krzyża i srebrnych naczyń w dokumencie wrocławskiego biskupa Wacława z 1384 r., mówiącym o wyposażeniu kaplicy pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, wzniesionej przez Ottona von Neisse we wrocławskim kościele św. Elżbiety nad północną kruchtą prowadzącą do szkoły parafialnej. W 1388 r. ten sam Otto von Neisse przejął również sąsiadującą od wschodu kaplicę rodziny von Restis, w której znajdowały się ołtarze Świętego Krzyża i Świętej Krwi. W 1449 r. obie kaplice oraz prawo patronatu nad ołtarzami przeszły na rzecz rodziny Banke, która sprawowała opiekę nad tymi obiektami do 1697 r. Być może po tym roku Pietę wraz z towarzyszącą jej oprawą przeniesiono z kaplicy na ołtarz przy drugim od wschodu północnym filarze, choć mogło to nastąpić zarówno wiele lat przed, jak i też po tej dacie.
Kamienna rzeźba reprezentowała typ tzw. Pięknej Piety, a więc przedstawienia dewocyjnego wiązanego ze sztuką dworską Pragi końca XIV w. i początku kolejnego stulecia, pozbawionego wizji cierpienia oraz bólu towarzyszącego wcześniejszym i późniejszym ujęciom tego tematu w sztuce europejskiej. Niektórzy badacze przypuszczają, że stanowiła ona pierwowzór dla kilka lat młodszej i znacznie większej Pięknej Piety z kościoła Kanoników Regularnych pw. Najświętszej Marii Panny we Wrocławiu, obecnie prezentowanej w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Fakt wykonania jej oprawy malarskiej niemal 100 lat po powstaniu elżbietańskiej rzeźby może świadczyć o nieustającej popularności i kulcie, jakim otaczali Pietę właściciele kaplicy oraz wierni. Co więcej, kolejnym argumentem mogącym potwierdzać, że mamy do czynienia z Pietą fundacji Ottona von Neisse, a także, że nastawa powstała do pierwszej z posiadanych przez niego kaplic, jest obecność na skrzydłach nastawy patronów znajdującego się w kaplicy ołtarza: oprócz Marii byli to św. Jan Chrzciciel i św. Jan Ewangelista. Całkowitej pewności odnośnie do pochodzenia opisywanej Piety rychło nie uda się raczej uzyskać, zwłaszcza gdy mówimy o obiekcie zaginionym.
Malowana nastawa baldachimowa
Do trzeciej dekady XX w. czas powstania malowideł sytuowano u końca XV w., a ich twórcę uznawano za artystę lokalnego, wywodzącego się z bliżej nieokreślonego śląskiego warsztatu. W toku późniejszych badań malowane elementy nastawy baldachimowej przypisano aktywności nieznanych obecnie z imienia i nazwiska wrocławskich twórców prowadzących swoje warsztaty w latach 70. i 80. XV w., odpowiedzialnych za szereg prestiżowych realizacji, zwłaszcza do kościoła św. Elżbiety we Wrocławiu, takich jak Poliptyk Zwiastowania z Jednorożcem oraz Tryptyk św. Jadwigi.
Opisywane retabulum byłoby więc trzecim zleceniem owego anonimowego warsztatu do elżbietańskiej fary. Te ustalenia potwierdziła także analiza rysunku przygotowawczego, a więc swoistego szkicu naniesionego przez artystów przed wykonaniem właściwiej kompozycji malarskiej.
Wybór takiej formy i konstrukcji oprawy dla XIV-wiecznej figury nie był przypadkowy i wynikał z chęci podkreślenia jej wyjątkowego charakteru. Poprzez otwieranie i zamykanie nastawy, otaczającej rzeźbę niczym pudełko, teatralnego i na poły tajemniczego charakteru nabrała czynność odsłaniania i zasłaniania przed wzrokiem wiernych dzieła. Pieta była obiektem wyjątkowym, oglądanym wyłącznie w najważniejsze święta i uroczystości. Podobna, choć bardziej monumentalna konstrukcja, opierająca się na tej samej zasadzie działania powstała kilka lat wcześniej do kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu na zlecenie tutejszych członków cechu złotników. Również w jej obrębie znajdowała się XIV-wieczna kamienna figura.
Migrant-zleceniodawca (?)
Skoro kaplica, do której pierwotnie była przeznaczona XIV-wieczna rzeźba Piety, należała w momencie powstania jej malowanej oprawy do rodziny Banke, to w szeregach tejże familii należałoby szukać fundatorów malowideł. Rozwiązanie to nasuwa się samo, jednak niekoniecznie musi być słuszne. Pośród szeregu świętych ukazanych na malowanych skrzydłach nastawy odnaleźć można jedną postać raczej egzotyczną w tutejszych realiach, mianowicie św. Sebalda – patrona Norymbergi.
Jego obecność bardzo długo umykała uwadze badaczy, właściwie aż do czasu wydania katalogu zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu w 2003 r., a jest ona najwyraźniejszym i dotychczas zupełnie pomijanym śladem powiązań nastawy ze stolicą Frankonii, wskazującym na przypuszczalnie norymberskie pochodzenie fundatora bądź fundatorów XV-wiecznej części nastawy.
Okoliczności wprawienia XIV-wiecznego obiektu w nową, niemal 100 lat późniejszą nastawę z wizerunkiem św. Sebalda, mogły wiązać się z kilkoma, niekoniecznie wykluczającymi się czynnikami: zniszczeniem dawnej oprawy, zmianą lub dodaniem nowego patrona ołtarza, przeniesieniem wizerunku w inne miejsce czy też, co najmniej prawdopodobne, zmianą właściciela obiektu. Obecność patrona Norymbergi na zewnętrznej i zarazem najczęściej oglądanej kwaterze można interpretować jako chęć podkreślenia udziału osoby pochodzącej z tego miasta, która wyraźnie pragnęła zaznaczyć w obrębie dzieła swoją obecność oraz obce pochodzenie. Podtrzymując założenie, iż obiekt był przeznaczony do kaplicy Banków i znajdował się w niej pod koniec XV w., to ewentualny norymberski donator musiał wejść, pewnie drogą małżeństwa, do szanowanej wrocławskiej rodziny. Próżno jednak w znanej genealogii Banków odnaleźć norymberskie nazwisko. Niemniej, niezaprzeczalny pozostaje udział w fundacji malowanej nastawy przybysza ze stolicy Frankonii, który zadbał o unowocześnioną aranżację rzeźby w przestrzeni kościoła.
Nie wiadomo, czy kiedykolwiek uda się odnaleźć rzeźbę Piety, o której braku tak boleśnie przypomina pusta przestrzeń w środkowej kwaterze nastawy. Nie mamy też pewności, czy komukolwiek uda się wymazać choćby jeden ze znaków zapytania towarzyszących opowieściom o tym zabytku. Warto jednak próbować, gdyż niewiele było dzieł, które tak harmonijnie łączyły artystyczne nurty gotyku międzynarodowego i późnego oraz lokalnych i przybyłych spoza granic regionu fundatorów.
Agnieszka Patała, Galeria Sztuki XII–XV w. w Muzeum Narodowym we Wrocławiu
7 listopada 2018
— „Migracje. Sztuka późnogotycka na Śląsku” ➸
— Cykl „Intrygujące!” ➸