Intrygujące!
„Władcy Polski Jana Matejki w ochronnych przyłbicach”

Daria Kordowska

Obecne czasy, które uczą nas izolacji i samokontroli oraz ochrony osobistej, pokazują jak ważne są te małe kroki jednostki dla dobra całej populacji. Jak mały trybik napędza maszynę, tak samo ten jeden trybik może spowodować destrukcję całej maszyny. Może to banał, ale pokazujący, jak ważne są drobne kroki w makroskali.

Zabezpieczenie nas samych przed czynnikami zewnętrznymi jest niezwykle istotne. Zasłaniamy twarze maseczkami, przyłbicami. Izolujemy się, dezynfekujemy ręce. Stosujemy się do zaleceń lekarzy, polityków. Nie jest łatwo, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest to jedyna droga, aby przetrwać w zdrowiu czy utrzymać się przy życiu. By całe społeczeństwo – ta tak zwana maszyna – pracowała sprawnie, czytaj – zdrowo.

To samo dotyczy zabytkowych obiektów. Dopóki przechowywane są w magazynach, stan status quo jest zachowany, można powiedzieć, że przechodzą swoistą samoizolację – nienarażone na kontakt z czynnikami zewnętrznymi, przechowywane w stałych i odpowiednich warunkach –  przetrzymywane są w permanentnej kwarantannie.

Wszystko po to, aby w niezmienionym stanie przetrwać kolejne lata. Magazynowane są bezpieczne. Niestety, „zakończenie kwarantanny”, czyli konieczność ich eksponowania – zamiast ozdrowienia, naraża je na bezpośredni kontakt z nowym, niebezpiecznym otoczeniem. Czas bezpiecznego letargu na magazynowych półkach w otulających je bezkwasowych obwolutach i bibułkach się zakończył. Podróż do odległych sal wystawienniczych, kontakt ze zwiedzającymi, odmienne i zmieniające się warunki klimatyczne – to nowe wyzwania, przed którymi należy chronić nasze obiekty, a idealnej „szczepionki” brak.

Co więc musimy zrobić, by dalej cieszyły się „dobrym zdrowiem” a nas swym widokiem? Każdy ruch mający na celu eksponowanie dzieł sztuki w innych warunkach, np. wystawienniczych czy przygotowanie ich do transportu, wymaga specjalnych zabiegów ochronnych. Obiekty – w przeciwieństwie do ludzi – nie uzyskają odporności stadnej, każdy wymaga indywidualnego podejścia i rozwiązań, które muszą być dostosowane zarówno do specyfiki obiektu, jak i celom, którym mają służyć.

Znajdujący się w zbiorach Muzeum Narodowego cykl 44 rysunków wchodzących w skład „Pocztu królów polskich” Jana Matejki przedstawia niezwykłą wartość historyczną. Ze względu na wrażliwość zarówno papierowego podłoża, jaki i techniki wykonania – jaką jest rysunek – wymaga szczególnej opieki podczas ekspozycji. Kilka lat temu jako jeden z pierwszych zabytków w naszych zbiorach dostał zabezpieczenia najwyższej jakości. W zabytkowe ramy wprawione zostały szkła muzealne.

Powszechnie stosowane ramy z szybą zabezpieczają obiekty przed kurzem i zabrudzeniem gwarantują ochronę przed dotykaniem lub przypadkowym kontaktem z innymi przedmiotami oraz zmniejszają ryzyko ataku mikrobiologicznego.

Rodzaje szkła – a tym samym jakość ochronna – mogą być różne. Do ramowania obiektów można stosować szkło zwykłe, hartowane, wielowarstwowe oraz szyby z tworzyw sztucznych. Zaletą zwykłego szkła jest dobra przezroczystość, niska cena, stabilność chemiczna i duża odporność na zarysowanie. Szkło hartowane jest mocniejsze niż to zwykłe czy wielowarstwowe, ale pękając, rozpada się na bardzo drobne kawałki, które mogą uszkodzić obiekt.

Szkło wielowarstwowe powstaje w wyniku zespolenia warstw szklanych klejem syntetycznym. Dzięki dodatkowi kleju ten rodzaj szkła pęka w bezpieczniejszy sposób, gdyż nie rozpada się na kawałki. Szyby z tworzyw sztucznych różnią się od siebie pod względem odcienia, przejrzystości i stabilności cieplnej. Ich główną zaletą jest dostępność dużych formatów, mniejsza waga i łatwość manipulacji. Tafle plastikowe nie są całkowicie odporne na pęknięcia i niestety, nie pękają w sposób bezpieczny. Ponadto charakteryzują się dużą podatnością na zarysowanie. Szyby akrylowe są bardziej podatne na uderzenia i stłuczenia niż zwykłe szkło, a pękając, tworzą kawałki o bardzo ostrych krawędziach. Niektóre media malarskie (np. farby drukarskie) mogą powodować matowienie akrylu oraz drobne spękania tafli. Dodatkowo duże płyty z tworzyw sztucznych wykazują tendencje do odkształceń. Zachodzi wówczas ryzyko, że mogą opierać się o powierzchnię obiektu.

W przypadku dzieł mistrza Jana zdecydowano się sięgnąć po materiał z najwyższej półki – zastosowano szkło tzw. muzealne. Szkło muzealne w zasadzie w ogóle nie odbija światła i jest krystalicznie czyste, a w odpowiednio oświetlonych pomieszczeniach jest praktycznie dla ludzkiego oka niewidoczne. Ponadto, co najważniejsze, jest w stanie powstrzymać w 99% promieniowanie UV, które – jak dobrze wiemy – jest największym wrogiem papieru.

Zastosowanie szkła muzealnego jest jedyną drogą, aby podczas ekspozycji stosownie zabezpieczyć drogocenne pamiątki, takie jak zdjęcia, rysunki, czy też świadectwa i dokumenty, litografie, drzeworyty, staloryty, miedzioryty i akwarele, tak aby przetrwały dla kolejnych pokoleń.

Nowoczesne technologie i wiedza pozwalają nam, by nasze dziedzictwo, tak jak i społeczeństwa, przetrwały najtrudniejsze chwile. Wakcynacja, jak widać w obecnej sytuacji, jest jedynym ratunkiem przed masową degradacją rodzaju ludzkiego, a co jest tym samym dla zabytkowej materii? W przypadku obiektów ważnym czynnikiem, jeśli nie najważniejszym, jest świadomość właścicieli zbiorów, jakie elementy mają bezpośredni i największy wpływ na ich destrukcję. Wzorem średniowiecznych rycerzy należy też „przyoblekać” się we wszelkiego rodzaju zbroje, które minimalizują możliwość dalszych zniszczeń – i tu fantastyczną zbroją okazuje się, jak wspominałam wyżej, szkło muzealne.

Ale pamiętajmy, że tak jak w medycynie zdecydowanie należy zapobiegać, tak w konserwacji przechowywanie i ekspozycja dzieł w warunkach optymalnych przedłuży nam radość z możliwości obcowania z nimi na długie lata. Czego sobie jako konserwatorce papieru i skóry, a Państwu – odbiorcom i kolekcjonerom dzieł sztuki – życzę.

Daria Kordowska, konserwator w Pracowni Papieru i Skóry Muzeum Narodowego we Wrocławiu
8 września 2021

■ Więcej wpisów z cyklu „Intrygujące!” ➸
■ „Poczet królów polskich” Jana Matejki ➸

 

print