#zoom_na_książki I

Najprzyjemniejszą stroną „kwarantanny w czasach zarazy” jest wolny czas na czytanie zaległych książek.
Chwalimy się publikacjami wydanymi przez Muzeum Narodowe we Wrocławiu i polecamy ich lekturę w każdych okolicznościach.


Barbara Banaś, Aleksandra Skorek, W pogoni za kolorem. Jerzy Słuczan-Orkusz
Wrocław 2019

[…]
Barbara Banaś:
Przygotowana przez nas wystawa i niniejsza publikacja jest pierwszą monograficzną, retrospektywną prezentacją dokonań artysty i traktować ją należy jako preludium do dalszych badań jego spuścizny. Pozostaje mieć nadzieję, że niedostępne autorce, zaginione, rozproszone archiwalia hut, z którymi związany był Jerzy Orkusz, kiedyś zostaną odnalezione i pozwolą uzupełnić naszą wiedzę oraz uprawomocnić atrybucje wzorów. Przeprowadzone podczas przygotowania wystawy kwerendy określiły stan muzealnych zasobów – szkła autorstwa Jerzego Orkusza znajdują się w kilku polskich placówkach, m.in. w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, Krakowie i Warszawie, a także w zbiorach muzealnych w Sosnowcu, Jeleniej Górze i Malborku. Jest to przede wszystkim reprezentacja szkieł krakowskich oraz z okresu tarnowieckiego, brak natomiast w kolekcjach muzealnych wczesnych prac artysty, jak również jego projektów oświetleniowych realizowanych w Pieńsku i Poznaniu. Dzięki zainteresowaniu kolekcjonerów polskim wzornictwem 2. poł. XX wieku jest szansa, że wyroby te – z powodu trudnej dostępności – bardzo skromnie reprezentowane na naszej wystawie, zostaną odnalezione i odzyskane.[…] Zebrane przez nas materiały przywracają postać Jerzego Słuczan-Orkusza w pełnym wymiarze jego projektanckiej działalności nie tylko jako twórcy „krakowskiego szkła”, lecz wszechstronnego, niezwykle aktywnego designera, który w trudnych czasach PRL-u potrafił z sukcesem realizować swoje plany i marzenia.

[…]
Aleksandra Skorek: Mówiąc o historii szkła współczesnego, ręcznie formowanego zawsze podkreśla się fakt, że szklane dzieło sztuki powstaje w wyniku współpracy dwóch osób: zdolnego projektanta i równie uzdolnionego rzemieślnika hutnika. Tak było w przypadku większości hut, które w okresie powojennym zatrudniły artystów plastyków w celu podniesienia walorów estetycznych swoich wyrobów. W tym kontekście wyjątkowość szkła krakowskiego polega na tym, że powstało w wyniku współpracy trzech grup osób: projektantów, hutników i technologów szkła. Tego nigdzie indziej w Polsce nie było. Orkusz, Gołogórski, Świstacka, Jakubas, Pasek, Kozłowski, Serwicki – oni wszyscy mogli realizować swoje pomysły dzięki niezwykle zdolnym mistrzom hutniczym – na czoło wysuwa się tu wspomniany powyżej, bezkonkurencyjny Franek Biela, ale byli i inni: Czesław Piętka, Tomasz Wójcik, Tadeusz Sobczyk, Roman Kowalczyk, Piotr Dziedzic, Zbigniew Gadocha, Adam Stój, Andrzej Czaja, Krzysztof Chytkowski, czy też jeden z najbardziej utalentowanych przedstawicieli młodszego pokolenia dmuchaczy – Rudolf Mikuliszyn. Ciekawe projekty, dobre wykonanie – to podstawa sukcesu szkła krakowskiego. Tym, co czyniło go absolutnie wyjątkowym, był kolor.[…] Ta kolorystyczna różnorodność była czymś, co zachwycało w latach szarej, komunistycznej rzeczywistości. Robi jednak wrażenie do dziś. Stąd tyle osób, które nie mogą oprzeć się magii krakowskiego szkła. Można mieć zastrzeżenia i wątpliwości, czy niektóre formy nie są zbyt przeładowane zdobieniami, zarzucać że brakuje im odkrywczości i zbyt mocno zakorzenione są w tradycji. Nie ulega jednak wątpliwości, że każde ze szkieł jest wytworzonym ręcznie unikatem, zachwyca głębią koloru i wyrafinowaniem kształtów. I każde z nich stanowi cząstkę krakowskiej historii szkła.

— Więcej wpisów w cyklu #zoom_na_książki ➸
— Zapraszamy również do lektury wpisów z cyklu ↡ Muzealnicy polecają ➸

 

print