18 listopada – 26 grudnia 2005
Vuk D. Karadzic urodził się w 1948 roku w Berlinie, gdzie do dziś żyje i pracuje. Jest samoukiem. W swojej twórczości koncentruje się głównie na sztuce portretu i pejzażu. Serię portretów Karadzica zapoczątkował przypadek. W 1889 roku artysta spontanicznie wykonał swój autoportret. Parę lat później nauczyciel i kolekcjoner, Franz-Walter Schmidt zobaczył to zdjęcie i postanowił zlecić wykonanie jego portretu. Zaufanie, jakim obdarzył fotografa, sprawiło, że Karadzic zaczął portretować dziesiątki, potem setki spotykanych w różnych okolicznościach osób. Powstała spójna seria prac, które łączy jeden motyw – cierpienie. „Przy dokładnej obserwacji portretów Karadzica ciężko byłoby znaleźć coś, co można by interpretować w kategoriach depresji, nie wspominając o masochizmie. Polega to na tym, że nie pławią się one voyeurystycznie w cierpieniu, tylko odważnie stają mu naprzeciw. Można by powiedzieć, że spoglądają prosto w oczy temu, którego większość z nas na Zachodzie nazywa diabłem” – pisze w katalogu do wystawy Stuart Pigott. W krajobrazach fotografowanych przez Karadzica dominuje poczucie pustki, nicości. W kadrze aparatu artysta zamyka miejsca opuszczone, zapomniane, bezludne. „Nawet gdy przelotnie pojawi się ludzka postać lub czuje się ludzką obecność, to tylko po to, by podkreślić uczucie bezdomności. I to nieoczekiwanie sprowadza nas znów do cierpienia” – komentuje Pigott. Wśród artystycznych inspiracji Karadzica są bez wątpienia prace Caspara Davida Friedricha, malarski teatr świata Maxa Beckmanna, filmowe scenerie Andrieja Tarkowskiego. Karadzic nie przywiązuje wagi do środków technicznych, przy czym kunszt wykonania pracy jest dla niego niezwykle istotny. Od wielu lat używa średnioformatowego aparatu Hasselblad. Wszystkie zdjęcia powstają przy użyciu jednego obiektywu.
Vuk D. Karadzic,
Portret Ursuli Heinzelmann, 2002
Vuk D. Karadzic,
Pejzaż miejski z klaunem, 1997