Moim niekwestionowanym faworytem wśród dzieł średniowiecznego malarstwa z kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu jest kwatera z przedstawieniem św. Marcina.
Możliwość przybliżenia Państwu tego zabytku szczególnie cieszy mnie również dlatego, że już wkrótce (na co mamy ogromną nadzieję!), po zakończeniu niezbędnej konserwacji, ponowie będą go mogli Państwo podziwiać na naszej wystawie stałej „Sztuka śląska XIV–XVI w.”.
Kwatera z przedstawieniem św. Marcina dzielącego płaszcz stanowiła pierwotnie rewers górnej części prawego skrzydła poliptyku datowanego na koniec XV w., pochodzącego z klasztoru dominikanek przy kościele św. Katarzyny we Wrocławiu.
Oba skrzydła przed II wojną światową należały do kolekcji Museum Schlesischer Altertümer we Wrocławiu. Prawe ze skrzydeł rozpiłowane zostało na dwie części najpewniej dopiero w 1945 r. Drugie z nich, lewe, do dziś uważane jest za zaginione.
Mimo iż zachowane do naszych czasów fragmenty poliptyku z klasztoru wrocławskich dominikanek zostały silnie uszkodzone przez zamoknięcie, a co za tym idzie – częściowe rozmiękczenie gruntu, przyglądając się kwaterze z wizerunkiem św. Marcina, wciąż docenić możemy jej piękno oraz niezwykły urok.
Jak wiemy ze Złotej legendy, św. Marcin (ur. ok. 316 r. n.e.) już od dzieciństwa natchniony był Bożą łaską. Mimo iż pisana była mu kariera wojskowa, w wieku 12 lat uciec miał do Kościoła, prosząc o przyjęcie do katechumenatu.
Wkrótce jednak służba wojskowa upomniała się o młodzieńca. Z rozkazu cesarza bowiem synowie żołnierzy – a do takich zaliczał się Marcin – wstąpić mieli do służby wojskowej, zastępując swoich długo służących już ojców.
W ten sposób 15-letni młodzieniec musiał zrezygnować ze swoich planów, mimo to wciąż jednak pielęgnował chrześcijańskie wartości, w tym jedną z najważniejszych – miłość do bliźniego. To też sprawiło, że przekraczając pewnego zimowego dnia bramę Amiens, przy którym to mieście stacjonował garnizon Marcina, młodzieniec pochylił się nad spotkanym tam biedakiem.
Zobaczywszy, że ten nie dostał od nikogo jałmużny, zrozumiał, że to on powinien pomóc żebrakowi. Wyciągniętym mieczem mężczyzna przeciął więc swój płaszcz i bez chwili wahania połowę oddał potrzebującemu. Następnej nocy śpiącemu Marcinowi ukazał się Chrystus odziany w darowaną żebrakowi połowę płaszcza, chwaląc uczynek młodzieńca będącego jeszcze katechumenem.
Ten właśnie moment – rozcięcia płaszcza i darowania go potrzebującemu – ilustruje wrocławska kwatera. Co więcej, robi to w niezwykle piękny i harmonijny sposób.
Fantastyczna, niezwykle żywa czerwień szerokiego płaszcza, układającego się w liczne, ostro łamane fałdy podkreśla głębię i intensywność błękitu kaftana św. Marcina. Młodzieniec przedstawiony został tu w ruchu, z wyciągniętym w prawej ręce mieczem, pochylony nad grzbietem szaro-srebrzystego konia i zwracający się ku żebrakowi klęczącemu u kopyt rumaka. Ekspresję gestu świętego podkreśla jasnozielona, wijąca się szarfa otaczającej głowę przepaski, stanowiąca równocześnie przeciwwagę do kłębiącej się w centrum kwatery szaty.
Całość sceny równoważy pełen stonowanych zieleni i ugrów roślinny pejzaż oraz rozciągająca się nad głową św. Marcina przestrzeń, w której niebo zastąpione zostało typowym dla średniowiecznych przedstawień złotym tłem.
Mimo tak wielu szczegółów, uwagę przykuwa jednak przede wszystkim postać samego świętego, który przedstawiony został jako urodziwy młodzieniec o złocistych włosach spływających na ramiona burzą loków – uroda mężczyzny współgra tu bowiem wyraźnie z pięknem jego ducha, które okazał, pomagając biedakowi w potrzebie.
Agata Stasińska, Galeria Sztuki XII–XV w., MNWr
Malarz wrocławski, Kwatera skrzydła poliptyku z malarskim przedstawieniem św. Marcina, koniec XV w.
#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸