Raj utracony

Może nie utraciliby raju, gdyby mężczyzna nie stchórzył i przyznał: „Panie Boże, leniwie leżałem z gazetą pod drzewem, nie pomogłem mojej żonie, gdy zwodził ją sam Szatan. Nie znaliśmy piekielnej mocy jego podszeptów. Wziąłem owoc bezmyślnie. Dała, to brałem. Jestem tylko mężczyzną. Zasłużyliśmy na karę, ale błagam, nie każ niewinnych dzieci za grzechy nasze. Mieliśmy mądrze zarządzać Twoim Stworzeniem: bogactwami Ziemi, którą gwałcimy i wyjaławiamy, zwierzyną, którą pożeramy i rugujemy. Zjedliśmy już prawie wszystkie owoce z Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego, ale nasze dzieci, dzieci nasze będą mądrzejsze. Pomóż im przywrócić Raj na Ziemi, niech radują się Drzewem Życia”.

Temat grzechu pierworodnego zawsze cieszył się wielką popularnością ze względu na moralizatorski wydźwięk, ale też możliwość prezentacji studium nagiego ciała, nawet w epokach z gruntu pruderyjnych. Biblijna Ewa należy w związku z tym do grupy najczęściej portretowanych w historii malarstwa europejskiego kobiet. Mam tu na myśli oczywiście portret imaginowany, czyli to, jak wyobrażali ją sobie artyści. Często przedstawienia te posiadają dużą dozę schematyzmu, a to dlatego, że figura i rysy twarzy naszej pramatki były odzwierciedleniem panujących w danym czasie i miejscu kanonów urody. Na wrocławskim, renesansowym obrazie widzimy Ewę w momencie kulminacyjnym rajskiej historii.

Wąż, najprzebieglejsze ze stworzeń w Biblii, a dla Freuda falliczny symbol, tak oto ją podszedł: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: »Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu«?”.
„Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: »Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli«” – elokwentnie odpowiedziała Ewa.
Wąż na to: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”.
I wtedy Ewa spostrzegła, że „drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy…” (Rdz 3, 1–7).

Wrocławska Ewa była pierwotnie częścią dużych rozmiarów, całopostaciowego przedstawienia obojga pierwszych rodziców. Namalowana została ok. 1531 r. w pracowni Lucasa Cranacha st., artysty dworu elektora Fryderyka III Mądrego w Wittenberdze. Malarz założył tam w 1505 r. potężną pracownię i trzykrotnie piastował urząd burmistrza, zdobył nie tylko sławę, ale i bogactwo. Dzięki mecenatowi książąt z dynastii Wettynów stworzył świat wyobrażeń, który przesądził o zwycięstwie reformy religijnej zaprzyjaźnionego z nim Marcina Lutra.

Choć trudno w to uwierzyć, na początku XVII w. z tego cennego obrazu, zapewne już na Śląsku, wycięto półpostacie Adama i Ewy. Co więcej, nieco przemalowano ich twarze i nagie ciała zakryto skromną odzieżą, przekształcając wizerunki prarodzców w symboliczne portrety mieszczan.

Do tego dziwnego aktu barbarzyństwa dojść mogło z dwóch powodów. Możemy się domyślać, że drewniane podobrazie uległo dołem zniszczeniu i pozostawiono dobrze zachowane górne partie dzieła. Nie wykluczone, że decyzję tę podjęto także pod wpływem popularnych wówczas pism Sebastiana Francka, którego Paradoxa wymownie porównywały Adama i Ewę do każdego z mężczyzn i kobiet. W ten sposób portrety naszych praprzodków stanowiły rodzaj kierowanego do małżeństw ostrzeżenia przed konsekwencjami grzechu pierworodnego, przypominały o ludzkiej słabości, dobitnie aktualizowały Biblijne przesłanie.

Ilustracje za: Beata Lejman, Malarstwo Europy Środkowej, Muzeum Narodowe we Wrocławiu, Wrocław 2013, s. 20–21, nr kat. 19

Para obrazów dotrwała do naszych czasów w domu szlacheckiej rodziny Kalau von Hofe w Świerznie na Śląsku (wówczas Schwierse). Zniszczone przez drewnojady w 1931 r. przewiezione zostały do wrocławskiego muzeum sztuk plastycznych w celu przeprowadzenia konserwacji. Jakież było zdziwienie fachowców, gdy podczas czyszczenia prac spod przemalowań zaczęła wyłaniać się oryginalna, renesansowa warstwa malarska pędzla Lucasa Cranacha. To niezwykłe odkrycie sprawiło, że zdecydowano się na przeprowadzenie pracochłonnej, trudnej i kosztownej operacji przeniesienia bezcennych malowideł na płócienne podobrazie, które naklejono na nowe deski. Od 1933 r. pierwsze małżeństwo było depozytem Schlesisches Museum der bildenden Künste (Śląskie Muzeum Sztuk Pięknych) w Breslau, czyli obecnym Wrocławiu. Po wojnie pozostała w nim tylko Ewa, zaś Adam trafił do Szwajcarii. Nasze muzeum miało nawet szansę na zakup Adama, ale oferta pojawiła się w czasach komunistycznego ubóstwa i do transakcji nie doszło.

Ewa samotnie dźwiga ciężar grzechu pierworodnego. Czy sprawiedliwie? W Księdze Rodzaju czytamy: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i kobietę (Rdz 1, 27). Działo się to szóstego dnia stworzenia, gdy Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre (Rdz 1, 31).

Doskonałemu i obdarzonemu wolną wolą stworzeniu raj nie wystarczał. Ludzie z powodu ambicji, rzekomych korzyści, żądzy władzy, kompleksów, lenistwa, głupoty… zignorowali zakaz, sprzeniewierzyli się Stwórcy i gdy po skosztowaniu zakazanego owocu usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, skryli się przed nim wśród drzew.

„Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: »Gdzie jesteś?«. On odpowiedział: »Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się«. Rzekł Bóg: »Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?«. Mężczyzna odpowiedział: »Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem«. Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: »Dlaczego to uczyniłaś?«. Niewiasta odpowiedziała: »Wąż mnie zwiódł i zjadłam«” (Rdz 1, 8–13).

Zwiedzanie Galerii Sztuki Europejskiej Muzeum Narodowego we Wrocławiu nie bez powodu zaczynamy od Ewy, od początku – od przypomnienia biblijnej księgi Rodzaju i naszych protoplastów. Czy jesteśmy ludźmi wierzącymi, agnostykami, czy też ateistami, powinniśmy mieć świadomość, że rajska historia stworzyła na naszym kontynencie wzorzec postrzegania mężczyzny i kobiety. Niewiasty, czyli o paradoksie tej, która nie wie, choć to właśnie ona, skuszona przez Szatana perspektywą posiadania wiedzy, śmiało zerwała owoc z Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego.

W pracowni Lucasa Cranacha starszego powstało ponad trzydzieści przedstawień pierwszych rodziców, w tym podobne do pierwotnego wyglądu obrazów wrocławskich, gdy przed przycięciem ich do portretowego formatu, prezentowały pełne figury naszych protoplastów.

dr Beata Lejman, kustosz dyplomowana w Dziale Malarstwa XVI–XIX w. w Muzeum Narodowym we Wrocławiu

#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸

 

print