Pozornie niepozorny – MERZ

Do naszego Muzeum warto przyjść choćby dla jed­nego, zdałoby się niepozornego, dzieła. Trzeba było szczęśliwego odkry­cia dokonanego przez zasłużoną kustoszkę Bożenę Steinborn, by możliwym stało się zaprezentowanie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu dzieła światowej klasy artysty nurtu DADA.

Malutki kolaż Merzzeichnung 225 z 1921 r., autorstwa Kurta Schwittersa (1887–1948) – o nim to mowa – na co dzień znajduje się w kolekcji Galerii Sztuki Europejskiej XV–XX w.

Merzzeichnung 225 jest dla mnie symbolem przemian miejsca, w którym jest prezentowany – miasta Breslau przekształconego we Wrocław. Jak w myśli nurtu DADA – DEKONSTRUKCJA > CHAOS > NOWY ŚWIAT – nowe znaczenie tego sa­mego miejsca, uznanie pradawnych korzeni i zwrot ku współczesności. Uznanie duchów tego miejsca może być terapią i zdro­wieniem wciąż żywych emocji czasów przedwojennego i wojennego Bre­slau oraz powojennego Wrocławia.

I czemu o tym wspominam w kontekście tego malutkiego kolażu? Bo pozwalam sobie na własną interpretację, może nadinterpretację, nadanie nowego znaczenia, własnego symbolu w świetle wolności, prze­kształcenia znaczeniowego, które zaczerpnęłam z inspiracji, jaką dał mi twórca dzieła – w myśl dadaistycznego założenia, że to odbiorca tworzy dzieło (iście buddyjskie założenie, że nasza percepcja i postrzeganie stwa­rza wizję postrzeganego obiektu – poprzez filtry emocji, filozofii, doświad­czeń życiowych). Oczy odbiorcy w połączeniu z umysłem, sercem są nie tyle niczym soczewka kamery, a bardziej jak soczewka rzutnika.

Może najlepiej byłoby spojrzeć „na wprost”, „czysto” – Merzzeichnung 225: „Kompozycja abstrakcyjna z różowych, niebieska­wych, białych, szarych, czarnych i czerwonych ścinków tekstylnych i pa­pierowych o kształcie trójkątów, trapezów i innych figur geometrycznych. Figury te zachodzą na siebie lub wzajemnie się uzupełniają…”. Zachwycić się, bądź nie uznać piękna wyważonej kompozycji figur i gam kolorystycznych, struktur, faktur, czystości przekazu…

Za tym abstrakcyjnym dziełem ukazuje się dla mnie fascynująca po­stać twórcy, który nie uprawiał dada jak inni dadaiści. On był czystym DADA. Cechowała Schwittersa naturalna ekspresja urodzonego dadaisty. On żył / był dadaizmem. Wcielając się w różne role: jako malarz, rzeźbiarz, ar­chitekt, poeta, dramaturg, typograf, wydawca – w każdej z tych dziedzin przekraczał granice ustalonych norm i zasad. Wsadzał dadaistyczny kij w mrowisko utartych schematów, konceptów myślowych, form i materii wyrazu artystycznego i relacji społeczeństwa mieszczańskiego Niemiec lat 20–30. XX w.

Po co prowokacje? Niczym szalony jogin z Tybetu wprowadzał odbiorcę, widza, słuchacza w stan konsternacji > ciszy rozsypanego umysłu > nicości koncepcji na zaistniałe zjawisko artystyczne, by na finiszu odbiorca wybuchał śmiechem, rozbrajając własną sztywność przekonań, gotowców mentalnych reakcji. Również i z tego powodu Schwitters musiał uciekać z rodzinnego kraju, z faszystowskich Niemiec – sytuacji z tego okresu dał wyraz choćby w kolażu The Hitler Gang (ukończonym w 1944 r.).

Poprzez swoją sztukę dawał drugie życie przedmiotom, zmieniał ich funkcje użytkowe: zużytym biletom, gazetom, ścinkom różnych mate­riałów, wszelkiego rodzaju odpadom. Z nich właśnie powstawały serie MERZ: kolaży, asamblaży, niezwykłych kolumn wotywnych ku czci znajo­mych, przyjaciół, budowanych w miejscach zamieszkania artysty.

Jestem przekonana, że dzięki twórcom rewolucyjnych nurtów jak dada­izm, futuryzm, dekonstruktywizm konceptualizm – którzy i tak zawsze wy­chodzili od akademickiego warsztatu – dzisiaj mamy wolność form i wielość wypowiedzi, nieograniczoność medium, jakim posługuje się współczesny artysta.

Poprzez tę lapidarną impresję chciałam zachęcić Państwa do zgłębienia twór­czości i historii samego Kurta Schwittersa. Dzięki zapisom dźwiękowym możemy usłyszeć w internecie Ursonate w jego wykonaniu, a także poznać architektoniczne działania w rekonstrukcji dokonanej w Berkeley Art Museum. Ciekawą publikacją jest Dadaizm autorstwa Hansa Richtera.

Muzeum nareszcie jest już czynne dla zwiedzających, dlatego zapraszam, warto tu przyjść – nie tylko dla tego jednego obrazu. I podążając za ideami Kurta Schwittersa, kontemplować sztukę  otwartością własnego umysłu…

Marta Niedbał, Dział Konserwacji Sztuki w Muzeum Narodowym we Wrocławiu

— #zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸
 

print