Muzeum Narodowe w Warszawie przekazało do zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu siedem obrazów Michaela Willmanna, które w 1945 r. zostały wywiezione do Warszawy.
Z inicjatywą wystąpiło Muzeum warszawskie, kontynuując trwający od kilkudziesięciu lat proces porządkowania zbiorów własnych, a zarazem odtwarzania przedwojennych kolekcji muzealnych Wrocławia, których znaczna część po roku 1945 trafiła ze składnic niemieckich do Muzeum Narodowego w Warszawie. Ten zapoczątkowany w 1970 r. proces spowodował przekazanie Muzeum wrocławskiemu wielu dzieł sztuki średniowiecznej i nowożytnej. Tylko z zakresu dawnego malarstwa europejskiego jest to 118 obrazów, w znakomitej większości prezentowanych w stałych muzealnych galeriach, a wśród nich 26 płócien Willmanna – najsławniejszego śląskiego artysty niegdyś i obecnie. Przyjęte kilka dni temu depozyty powiększą dotychczasową, liczącą 40 malowideł kolekcję, kompletującą prawie oeuvre Willmanna zachowane w polskich zbiorach muzealnych.
Dla nas, dla Muzeum Narodowego we Wrocławiu rok bez Willmanna jest i zawsze będzie rokiem straconym – uważa dr hab. Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Dlatego w 2014r r. zorganizowaliśmy wystawę „Dwie Adoracje z Barda”, a w 2015 tak bardzo zależało nam na tym, aby jeszcze w grudniu upublicznić informację o powrocie do Wrocławia kolejnych dzieł „śląskiego Apellesa”. Co będzie w roku 2016? Nad tym będziemy jeszcze intensywnie pracować. Mam nadzieję, że nie w osamotnieniu. Nie potrafię się bowiem zgodzić z p. prof. dr. hab. Andrzejem Koziełem, który przypomina nam, iż w Muzeum Narodowym we Wrocławiu „nie stworzono nawet osobnej Sali […] imienia” Willmanna [A. Kozieł (2013), s. 184]. Ale przecież nie o osobną salę tu chodzi, tylko o pewną konsekwencję, upór, skuteczność i wreszcie wskazanie celu, ku któremu winniśmy razem podążać i co chcielibyśmy osiągnąć dla dobrego imienia i zasłużonej sławy Willmanna. Determinacji w takim działaniu – pragnę Państwa solennie zapewnić – w przypadku tego niezwykłego artysty nigdy nam nie zabraknie.