13 stycznia 1875 r., czyli 150 lat temu, w niewielkiej miejscowości Czernina (Tschirnau) w dzisiejszym powiecie górowskim urodził się Paul Schulz, syn miejscowego grabarza i kamieniarza.
Przyuczony do zawodu kamieniarskiego śladami ojca, wykazywał niezwykły talent rzeźbiarski, doceniony także we Wrocławiu, gdzie młodemu Schulzowi udało się podjąć naukę w mistrzowskim atelier Christiana Behrensa prowadzonym przy Śląskim Muzeum Sztuk Pięknych. Tak zaczęła się niezwykła kariera najsłynniejszego rzeźbiarza-portrecisty przedwojennego Wrocławia.
Fot. reprod. za „Schlesien. Illustrierte Zeitschrift für die Pflege heimatlicher Kultur“ VII (1913/1914), Nr 5
Przy okazji niedawno obchodzonego Nowego Roku warto zaprezentować pewną ciekawostkę związaną z artystą. Otóż na numizmatycznym rynku aukcyjnym niejednokrotnie pojawiały się brązowe, czasem także srebrzone i złocone plakietki sygnowane przez wiedeńskiego rzeźbiarza i medaliera Franza Kounitzky’ego (1880–1928).
Fot. internetowe portale aukcyjne (Leipziger Münzhandlung, Auktionshaus H. D. Rauch, Fritz Rudolf Künker)
W konsternację wprawia fakt, że widnieją na nich życzenia świąteczne i noworoczne, podpisane przez… Paula Schulza. Niemieckie domy aukcyjne identyfikują pod tym nazwiskiem pewnego austriackiego urzędnika i parlamentarzystę (1860–1919), ale charakter pisma i specyficzny podpis nie pozostawiają wątpliwości, że inskrypcje wyszły spod ręki wrocławskiego rzeźbiarza.
Życzenia te Schulz musiał wygrawerować wtórnie. Warto podkreślić, że na dotychczas zidentyfikowanych plakietach znajdują się daty 1905, 1906, 1907 lub 1908, był to więc zwyczaj trwający co najmniej kilka lat. Co ciekawe, Schulz składał w ten sposób życzenia w języku angielskim za pomocą dobrze nam dzisiaj znanej i nieco już wyświechtanej frazy MERRY XMAS AND A HAPPY NEW YEAR. Dlaczego? Podejrzewamy, że były to życzenia wysyłane do przyjaciół, których poznał w trakcie swojej wielkiej podróży po Europie, obejmującej Francję, Belgię, Wielką Brytanię oraz Włochy w 1904 r. Świadczyłoby to o utrzymywaniu szerokich kontaktów zagranicznych, co cieszy, mając na uwadze skąpe wiadomości o życiu artysty.
Czy Schulz znał Kounitzky’ego osobiście, czy po prostu nabył kiedyś sporą liczbę plakiet, które dostosowywał do swoich potrzeb? A może sprowadzał je co roku? Same plakiety, choć ikonografią nawiązują do życzeń szczęścia i pomyślności, skierowane są raczej do austriackiego odbiorcy. Na jednej bogini z rogiem obfitości (Fortuna?) unosi się nad budynkiem parlamentu w Wiedniu, Kolejna – ponownie z Fortuną, ale też z popiersiem cesarza Franciszka Józefa I – jest być może plakietą upamiętniającą jubileusz 60-lecia jego panowania w 1908 r. Jedynie ta z 1906 r., niezwykle humorystyczna, nie ma austriackich motywów. Skąd taki pomysł Schulza na twórczy „recykling”?
Tę serię pytań pozostawiamy na razie bez odpowiedzi, za to z życzeniami szczęśliwego nowego roku!
Barbara Andruszkiewicz, Dział Rzeźby XVI–XIX w. MNWr
■ Zoom na muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸