Dyrektorka, kuratorzy, edukatorzy, pracownicy działu promocji, a przede wszystkich opiekunki i opiekunowie muzealnych galerii są bohaterami wystawy zorganizowanej z okazji Międzynarodowego Dnia Muzeów. Ich portrety narysowane przez Grzegorza Nowaka, kolegę z pracy, można oglądać w muzealnej kawiarni.
Grzegorz Nowak pracuje w Muzeum Narodowym we Wrocławiu jako opiekun ekspozycji muzealnych. Z wykształcenia jest artystą plastykiem i emerytowanym nauczycielem szkoły plastycznej. Po powrocie z pracy nadal oddaje się swojej pasji artystycznej. Teraz jego modelami stali się koleżanki i koledzy z wrocławskiego muzeum.
„Tu w muzeum jestem rozradowany, że mogę obserwować tak różnorodne ludzkie twarze i ich reakcje na dzieła sztuki” – mówi autor prac. „Portret dla mnie jest wyjątkowym tematem. Już w dzieciństwie obserwowałem twarze najbliższych, a potem znajomych, sąsiadów. Wyobrażałem sobie, że twarz ludzi jest lustrem lub oknem, przez które jeden człowiek zagląda w głąb drugiego. Zauważyłem, jak bardzo ekspresyjna jest twarz, jak widać na niej przebiegające myśli i jak one zmieniają jej wygląd. Patrząc na twarz można dostrzec duszę człowieka”.
„Obserwowanie, dostrzeganie i uchwycenie podobieństwa modela. Wykonywane różnymi technikami w jego obecności, a czasem z fotografii, pamięci lub opowieści. To właśnie portret” – mówi Justyna Chojnacka z Działu Grafiki i Rysunku MNWr. „Od wieków upamiętniał, bywał pochlebny, życzliwy, a czasem ujmująco szczery. Często tworzony na zamówienie, a czasem z potrzeby i sympatii – był wtedy nieprzymuszony i naturalny. Dzięki pojawieniu się fotografii mógł wkroczyć w nowy świat ekspresyjnych form. Czasem jest czymś więcej niż tylko zapisem rzeczywistości. Wydobywa na światło dzienne uroki ludzkiej natury, czasem wyjawia sekrety lub pokazuje nowe, zaskakujące oblicza portretowanego”.
Wystawę oglądać można do 31 lipca 2022, zaprezentowanych zostało 30 portretów.
Sławomir Ortyl, kustosz w Dziale Edukacji MNWr, poleca:
„Wśród sportretowanych są niekwestionowane piękności. I kilku przystojniaków. Zobaczymy także twarze o rysie uduchowionym, filozoficznym, szlachetnym. Z delikatnego położenia kreski wywnioskować można, że dla ich oddania artysta wprost unosił się w powietrzu z natchnienia.
Jakby na drugim biegunie są twarze wprost wyjęte z Doliny Muminków. A przynajmniej swą fizjonomią wnoszące akces do bycia mieszkańcem Doliny. W tej grupie jestem i ja. Ale, co tam – artystycznie właśnie te prace są bezkonkurencyjne. (Tak swoja drogą, nie ma chyba pięknych poetów, są co najwyżej oryginalni, jeżeli mówimy o powierzchowności oczywiście).
Przy tym trzeba mieć tę dojrzałość, która każe człowiekowi czerpać przyjemność ze świadomości bycia doskonałym materiałem do artystycznych poszukiwań wyrażenia ekspresji twórczej.
Zwraca też uwagę portret kobiety z kotem. Nie dość, że modelka obdarowała nas uroczym uśmiechem, to w dodatku patrzy na widza w towarzystwie zwierzęcia, zapewne własnego. I proszę nie myśleć, że ów kot jest ledwie naszkicowany. Wręcz przeciwnie, nie tylko doprowadzono go do perfekcji, ale w dodatku umieszczono na pierwszym planie. Moim zdaniem, gdyby miało kiedyś dojść do pojawienia się pracy na rynku antykwarycznym – należałoby zapłacić podwójnie. Ewidentnie są to przecież dwa portrety w jednym.
Wystawę polecam serdecznie! I nie tylko z uwagi na owego kota czy muzealne piękności, choć to też. Przede wszystkim jednak dla kreski, raz delikatnej, raz mocnej, którą artysta oddał wewnętrzne światy rysujące się na twarzach koleżanek i kolegów.