Krajobraz ze św. Janem Chrzcicielem

Pociągający urok starych powykręcanych dębów, mroczna atmosfera pejzażu rodem z horroru Jeździec bez głowy Tima Burtona lub baśniowego dębowego lasu z filmu Hobbit. Pustkowie smouga Petera Jacksona, a może fantastyczna estetyka podwodnych raf koralowych w głębinie błękitnego, falującego oceanu? Te i pewnie tuzin innych skojarzeń budzi urzekający, mroczny Krajobraz ze św. Janem Chrzcicielem.

Namalował go 26-letni Michael Willmann – malarz z Królewca osiadły w śląskim Lubiążu. W 1656 roku świeże jeszcze były jego wspomnienia z Amsterdamu, w którym wytrwale ćwiczył swój kunszt w rysunkach i malarstwie, kupował grafiki mistrzów holenderskich i flamandzkich i oglądał miejscowe kolekcje sztuki. Być może tam właśnie zastanawiał się, którą z wielu dróg malarstwa podążyć?

Obraz poświęcony Janowi Chrzcicielowi namalowany został pod wpływem fascynacji rysunkiem i malarstwem manierystycznym, której jednak potem nie rozwinął. Inspiracją do namalowania niezwykłego krajobrazu mogły być rysunki, grafiki, a być może też obrazy Roelanta Savery’ego oraz prace Gillisa Claesza d’Hondecoetera. Wykonał go za pomocą zawiłych, rozszerzających się lub zwężających linii tworzących skomplikowaną pajęczynę form oplatających głębokie, wydobyte plamami cienie oraz błękitne i złote prześwity porannego nieba.

Gdy dokładniej przyjrzymy się obrazowi, zobaczymy u dołu z prawej rozlewisko pokrytej liśćmi nenufarów i grążeli rzeki lub stawu, wyżej zacienioną bagnistą polanę ostro odcinającą się od pagórkowatego krajobrazu sięgającego po horyzont. Głębokie cienie i złociste, delikatne żyły liści i gałęzi drzew – refleksy niewidocznego, ale obecnego słońca tworzą fantastyczną pulsującą mozaikę form. I w tym wszystkim siedzący u stóp dębu św. Jan Chrzciciel – niewielka postać stanowiąca religijny sztafaż – uzupełnienie dzikiej przyrody.

Mocno oświetlona sylwetka pustelnika z laską zwrócona jest w stronę leżącego u jej stóp białego baranka – atrybutu przypominającego jego słowa o Chrystusie „Oto Baranek Boży…”. Niepozorną postać wydobywa z otaczającej przestrzeni rozświetlający blask. Jego obecność zdaje się wyjaśniać rodzaj namalowanego krajobrazu.

Pustynia to w wyobraźni ludzi północy raczej rozległe połacie leśnego pustkowia, łąk i bagien niż realna Pustynia Judejska – skalista kraina poorana rozpadlinami i grotami. Synonim miejsca ucieczki od zgiełku świata w poszukiwaniu samotności, „Bożego odpoczynku” dla chrześcijan (zwłaszcza dla mnichów i mniszek). Takie zapewne pouczenie przeznaczone było dla pierwotnych właścicieli dzieła – cystersów, którzy w lubiąskiej klasztornej „pustelni” kontemplowali treść i piękno obrazu.

Doświadczenie samotnego Jana Chrzciciela jest w obecnej chwili powszechnym, globalnym doświadczeniem ludzi. Jego „głos wołający na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki!” (Iż 40,3) nabrał dla chrześcijan nowej jakości.

Grzegorz Wojturski, kierownik Działu Oświatowego MNWr

Michael Leopold Willmann, Krajobraz ze św. Janem Chrzcicielem, 1656

#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸

 

print