Intrygujące!
„Gdy muzeum jeszcze śpi…”

Izabela Trembałowicz-Chęć

Lubię przyjeżdżać do muzeum wcześnie rano. Zimą panują wtedy jeszcze zupełne ciemności. Budynek wciąż podświetlony jest reflektorami, których blask wspaniale wyłuskuje z mroku malownicze ryzality, wykusze, kraty i manierystyczne szczyty.

Zostawiam auto na muzealnym parkingu. Wiem, że jest tam bezpieczne, bo czujnie strzegą go aż dwa drapieżne delfiny przyczajone pod pędami winobluszczu.

Otwieram wielkie drzwi, zdobione kaboszonami oraz kutą kratą zabezpieczającą przeszklenie, i wchodzę w… ciszę. Gmach jeszcze się nie obudził. Jeszcze drzemie. Jedyne światło w holu wejściowym pochodzi z okienka portierni. Pobieram klucz do gabinetu, wpisuję się na listę obecności i życząc Panu Portierowi miłego dnia – udaję się na pierwsze piętro.

Fot. I. Trembałowicz-Chęć

Wspinam się po szarych, kamiennych stopniach monumentalnej, symetrycznej klatki schodowej. Nieodmiennie cieszę się, że projektant budynku – Karl Friedrich Endell, zdecydował, że barierka schodów będzie kutą w żelazie arabeską – czarną, delikatną koronką rozpiętą pomiędzy jasnymi filarami. Niektóre elementy owej arabeski – listki i dzwonki – zostały wygięte lub nawet oderwane od całości, ale absolutnie nie odebrało to jej szlachetnego uroku.

Oto pierwszy spocznik i pierwsza możliwość spojrzenia na muzealne atrium otoczone trzema kondygnacjami arkad. Jeśli mam szczęście i w każdym ze skrzydeł jeszcze bardziej poranne ptaszki zdążyły już włączyć oświetlenie – widok mam iście bajeczny: rytmiczne łuki arkad wypełnione są ciepłym blaskiem, a bordowe ściany krużganków stanowią przyjemnie kontrastowe tło dla jasnego ażuru elewacji holu.

Całość nakryta jest z każdą chwilą mniej granatowym świetlikiem z rozetą w centrum – to znak, że na zewnątrz wstaje nowy dzień. Światła arkad odbijają się w błyszczącej, wykonanej w technice lastrico, posadzce. Jej kompozycja przywodzi na myśl tradycyjny dywan z wielobarwną bordiurą o rozbudowanych narożnikach oraz środkach boków i z prostokątnym dekorem w centrum – pierwotnie, kiedy budynek służył mieszkańcom Śląska jako gmach rejencji, stały tu drewniane ławy z wysokimi zapleckami, które sprytnie kryły umiejscowiony za nimi system nawiewu ciepłego powietrza ogrzewający całe wnętrze. Docierające tu światło słoneczne przefiltrowane było wówczas przez kolorowe, a nie jak dziś bezbarwne, szybki świetlika.

Pokonuję kolejny bieg schodów i oto już jestem na pierwszym piętrze. Lapidarium z majaczącymi przez szklane drzwi nagrobkami książąt jest oczywiście zamknięte. Probus śpi snem wiecznym już ponad 700 lat i pewnie od tylu też lat jego płyta nagrobna i tumba wzbudzają nieodmienny zachwyt wśród oglądających. Przed lapidarium znajduje się kolejna „dywanowa” w kompozycji posadzka z lastrico. Można pomyśleć: „księciu się należy”, ale prawda jest taka, że pomieszczenie lapidarium było pierwotnie klimatyczną salą recepcyjną nakrytą sklepieniami krzyżowymi wspartymi na żeliwnych kolumienkach, w której przyjmowano wyjątkowych interesantów.

Skręcam w prawo i mam jeszcze do pokonania ostatnią prostą przez krużganek, którego kwadratowe w rzucie przęsła sklepione krzyżowo wydzielane są półkolistymi gurtami wspartymi na toskańskich pilastrach. Każde mijane przęsło to kolejny widok przez łuki arkad – za każdym razem z nieco innej perspektywy, na otwierającą się za nimi przestrzeń. Wiem, że ten najpiękniejszy czeka na mnie przy ostatniej arkadzie, tuż przy drzwiach gabinetu Działu Edukacji. To stąd najlepiej widać południową elewację holu – z wielkimi arkadami klatki schodowej, przez które dostrzec można jej majestatyczne piękno.

Fot. I. Trembałowicz-Chęć

Przekręcam klucz w drzwiach i już jestem w zaciszu gabinetu z jego zabytkowym okrągłym stołem otoczonym wyściełanymi krzesłami, z cudownym owalnym lustrem w neorokokowej ramie i olbrzymią szafą, za którą przycupnęły skromne biurka edukatorów oraz proste regały smakowicie wypełnione interesującą lekturą. Za chwilę pojawią się współpracownicy, a dwie godziny później – zwiedzający. Ciekawe, w ilu z nich uda nam się dziś zaszczepić zainteresowanie, atencję, a może nawet miłość do sztuki i do jej historii?

Izabela Trembałowicz-Chęć, Dział Edukacji MNWr
26 kwietnia 2023

Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print