Wrocławskie bractwa strzeleckie, które współtworzyły kulturalny krajobraz naszego miasta przez blisko pięć wieków, pozostawiły po sobie ogromny zbiór zabytkowych artefaktów. Arcydzieła złotnicze, takie jak dekoracyjne puchary, kielichy, czy cenne klejnoty zamawiane przez zwycięzców corocznych zawodów, fascynują do dziś swą artystyczną maestrią i osobami fundatorów.
Wiemy przecież jednak, że bractwa organizujące zawody strzeleckie, uroczystości i przyjęcia dla swych szlachetnych gości, gromadziły także inne niezbędne akcesoria jak uzbrojenie, stroje, sztandary i naczynia użytkowe. Przedmioty takie, jeżeli nawet przetrwały dziejowe zawieruchy, nie zawsze dają się dziś zidentyfikować, zwłaszcza jeżeli nie zachowały się żadne związane z nimi informacje archiwalne.
Jedną z brackich osobliwości jest zachowane w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu lawabo, czyli naczynie do mycia rąk. Wykonane ze stopu cyny z domieszką ołowiu ma jajowaty korpus z obiegającym go w połowie wysokości przewężeniem i pokrywą z wizerunkiem ptaka, tak zwanego kura, czyli strzeleckiego symbolu.
Korpus pełniący rolę zbiornika wody wyposażony jest w trzy mosiężne kurki i wsparty na balaskowym trzonie ustawionym na okrągłej profilowanej stopie. Całość ma 52,5 cm wysokości. Niewzmiankowane w publikowanych inwentarzach brackich naczynie wpisane zostało do zbiorów muzealnych dopiero w 1915 r. Wymienia je w swych opracowaniach śląskiego konwisarstwa z lat 1924 i 1926 wrocławski badacz i muzealnik Erwin Hintze. Dzięki nim wiemy, że do muzeum przekazane zostały także dwie z pierwotnie trzech mis o średnicach ok. 30 cm, do gromadzenia wypływającej wody.
Wrocławski cech konwisarzy, skupiający rzemieślników wykonujących wyroby z cyny, rozwijał się z powodzeniem już od XIV w., mając zaplecze surowcowe w obfitych złożach rudy tego metalu wydobywanych na Śląsku w Rudawach Janowickich. Do cechu należeli także ludwisarze, zajmujący się odlewaniem z brązu i mosiądzu.
Cynowe naczynia wykonywano jako odlewy powstające z użyciem form, a surowe odlewy obrabiano z użyciem tokarek i innych specjalistycznych narzędzi. Konwie, dzbany, wazy, puchary, kufle i misy były często zdobione rytowaniem i przyjmowały artystyczne wyrafinowane kształty. Stop cyny i ołowiu był dość miękki a przy tym ciężki. Naczynia łatwo ulegały deformacjom i uszkodzeniom, jednak po ich przetopieniu można było odzyskać przydatny materiał, by wykonać z niego nowe przedmioty.
Największa popularność cynowych naczyń datuje się na okres od XVI po XVIII w. Później wypiera je taniejące szkło i delikatna fajansowa ceramika. Cyna ma swój krótki renesans w okresie secesji w początkach XX w., w związku z rozwojem metalurgii i wynalazkami nowoczesnych odporniejszych stopów cynowych z domieszkami innych metali, jak na przykład antymonu. Potęga śląskiego konwisarstwa należy jednak już wówczas do przeszłości.
Twórcą tego oryginalnego zabytku jest wrocławski mistrz konwisarski Johann Andreas Brendel. Wiemy o nim jedynie, że prowadził własny warsztat już w 1766 roku. Cynowy kufel jego autorstwa był do 1945 częścią zbiorów muzeum rzemiosła w Ścinawie. Lawabo oznaczone datą 1770 jest dziś interesującym przykładem jego pracy i umiejętności.
Podobne naczynia do mycia rąk, których wiele przykładów występuje także we wrocławskich zbiorach, były typowym akcesorium towarzyszącym spożywaniu posiłków, jednak w tym wypadku jest inaczej. Zachowana w archiwum Muzeum Narodowego informacja mówi, że przekazujący, którym była osoba ze starszyzny bractwa, podał dokonując darowizny, że lawabo służyło do obmywania rąk podczas strzelania.
Taka szczególna rola wiązała się zapewne z faktem, że używany wówczas proch strzelniczy, będący mieszaniną siarki, saletry potasowej i węgla drzewnego, zanieczyszczał nie tylko części broni, ale także ręce i twarze strzelających, wydzielając przy zapłonie duże ilości dymu i pozostawiając dokoła czarny osad.
W warunkach bitew czy polowań stwarzało to często problemy z obsługą broni, a czarne palce i policzki strzelających były tu najmniejszym kłopotem. W warunkach brackich ćwiczeń czy zawodów można było jednak zapewne pozwolić sobie na nieco komfortu i naczynie do mycia przy strzeleckim stanowisku okazywało się bardzo przydatne, będąc dziś niezwykłą pamiątką historii wrocławskich bractw strzeleckich.
Podjęta obecnie próba kompleksowego opracowania całej wrocławskiej kolekcji bractw strzeleckich, zarówno obiektów zachowanych jak i tych zaginionych, podjęta w ramach projektu opracowywania strat będących wynikiem II wojny światowej, ma pomóc nam w odtworzeniu pełnego obrazu tego niezwykłego i jakże ważnego dla Wrocławia zbioru.
Jacek Witecki, kustosz w Dziale Metali i Zegarów Muzeum Narodowego we Wrocławiu
15 grudnia 2021
■ Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸
■ Kolekcje wrocławskich bractw strzeleckich. Studium strat wojennych ➸
Projekt „Precjoza wrocławskich Bractw Strzeleckich w dawnych zbiorach muzealnych – studium strat wojennych” dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych, w ramach programu „Badanie polskich strat wojennych”.
Zadanie jest współfinansowane ze środków otrzymanych z budżetu Województwa Dolnośląskiego.