Intrygujące!
„Posiłek, uczta, biesiada…”

Jolanta Sozańska

„Nie ma bardziej przykrego widoku niż źle, nieporządnie i niestarannie rozstawiona zastawa”.
François Massialot, Le nouveau cusinier…

Jedzenie, spożywanie posiłków, konsumowanie – zespół czynności spośród pierwotnych desygnatów ludzkiej egzystencji. Może być prostym zasyceniem głodu, radosną biesiadą lub rytualną ucztą. Jednakże zarówno egzystencjalny odruch, jak i wyrafinowana ceremonia potrzebują potraw, a te – sprzętów do ich przyrządzania i spożywania.

W najdawniejszych czasach głód zaspokajano produktami surowymi, bądź przetworzonymi w najprostszy sposób (opieczone nad ogniskiem, wysuszone). „Zastawą stołową” były odpowiednio dobrane liście, wydrążone skorupy owoców i warzyw, „sztućcami” zaś – własne dłonie.

Kultura konsumpcji kształtowała się przez stulecia. Posiłek stał się rodzajem spektaklu, a naczynia – niezbędnymi rekwizytami. Ostatecznie w XX w. oddzielono wyżywienie (produkty spożywcze w ujęciu ekonomiczno-zdrowotnym) od jedzenia (potrawy w kontekście kulturowym).

Zwyczaje związane z konsumpcją zaczęły komplikować się coraz bardziej począwszy od XIII w. W renesansowej Italii obowiązywała już dość rozbudowana etykieta ucztowania. To właśnie tam ustaliła się zasada stosowania odpowiednich, jednakowo przy tym ozdobionych naczyń do konkretnych potraw. Każdy z biesiadników miał już własny talerz, choć nawet na książęcych dworach jeszcze do XV w. korzystano ze wspólnych mis, z których każdy z biesiadników wybierał swoją porcję.

W XIII–XIV stuleciu porcje przenoszono na lekko zagłębione deseczki (ang. trenchers) bądź pełniące funkcję talerza  kromki chleba, zjadane na koniec posiłku lub dawane ubogim jako jałmużna. Jedynie szlachta i dostojnicy kościelni mogli wówczas pozwolić sobie na talerze srebrne czy nawet złote.

Półwysep Apeniński, gdzie kształtowała się nowożytna kultura konsumpcji, to także rejon narodzin europejskiej szlachetnej ceramiki. W XV w. perfekcyjnie opanowano tam technikę wyrobu majoliki i większość podstawowych naczyń zaczęto wykonywać z tego właśnie tworzywa. Na stołach stały więc majolikowe piatte (talerze) i coppe (misy) różnej wielkości, jedynie formy bardziej okazałe, o specjalnym przeznaczeniu wykonywano z metali szlachetnych.

Szybko jednakże i ich kształty zaczęto kopiować w ceramice. Tak było np. w przypadku zagłębionych talerzy z kompletów do deserów – crespinealzate. Crespina to rodzaj misy na pierścieniowej stopie, ze żłobionym kołnierzem i sfalowaną krawędzią. Alzata zaś to raczej talerz, także na niewysokiej stopie, lecz o gładkim lustrze i z lekko zawiniętą krawędzią. Oba naczynia służyły do podawania owoców lub słodyczy.

Włoska renesansowa etykieta spożywania posiłków wymagała zastawienia stołu naczyniami jednorodnymi. Wszystkie stołowe statki – i te, z których jadano, i te służące do podawania potraw – miały takie same zdobienia. Tworzyły komplet. Komplety dla arystokracji i kościelnych dostojników wykonywano w renomowanych warsztatach i zdobiono bogatymi malaturami, których programy opracowywali erudyci i filozofowie. Naczynia dla Isabelli d’ Este w zakładzie w Urbino ozdobił Nicola di Gabriele Sbraga, jeden z najsłynniejszych włoskich malarzy majoliki. Widniały na nich sceny mitologiczne i ilustracje epizodów z Metamorfoz Owidiusza oraz niezbędny herb właścicielki. Naczyń różnego kształtu i przeznaczenia było kilkadziesiąt; do dziś w muzealnych kolekcjach zachowało ich się jedynie dwadzieścia dwa.

Tradycja biesiadowania przy stole zastawionym jednorodnymi stylistycznie naczyniami przetrwała wieki. Odświętne posiłki celebrujemy wraz z równie świątecznymi serwisami (zastawami). W dawnej jednakże polszczyźnie słowa serwis i zastawa miały inne znaczenie. Zastawą (fr. plat-de-menage) nazywano ozdobną konstrukcję przeznaczoną na naczynia do przypraw i kosz na egzotyczne owoce, serwisem zaś (fr. sourtout-de-table) – dekorację umieszczoną na tacy (czasami lustrzanej) złożoną z figurek, naczyń, lichtarzy.

Serwisowe figurki wykonywano z porcelany, metalów, marcepanu, tragantu (masa żywiczno-cukrowa). Zwykle układały się w jakąś narrację. Niewielkie naczynia przeznaczano na „cukry”, płyny (wino), owoce z pâpier maché; bywały bukieterami na kwiaty „żywe” lub porcelanowe. Serwis (właśnie taki opisał Adam Mickiewicz w XII księdze Pana Tadeusza) ustawiano na środku stołu i podziwiano.

W czasach Mickiewicza serwisowi towarzyszyły już zazwyczaj naczynia porcelanowe. Wcześniej używano majolikowych lub fajansowych, bowiem w Europie nie znano techniki wyrobu porcelanowej masy – była pilnie strzeżoną tajemnicą ceramików chińskich. Kruche zamorskie cacka sporadycznie trafiały do Europy już w XIV w. Wzbudzały podziw, były pożądane i coraz modniejsze. Od XVI w. zaczęły pojawiać się częściej przywożone przez portugalskich kupców.

W 1602 r. utworzono w Niderlandach Kompanię Wschodnioindyjską, która zmonopolizowała handel z Dalekim Wschodem. Importowano korzenie, cenne tkaniny, wyroby z metalu. Naczynia porcelanowe początkowo traktowano jako cargo, lecz już w latach 40. XVII w. były towarem godnym giełdowych spekulacji. I w dalszym ciągu drogo kosztowały.

Europejskim ceramikom udało się opracować metodę wyrobu „białego złota” dopiero w 1. dekadzie wieku XVIII. W 1710 r. w Miśni zaczęła działać pierwsza europejska manufaktura porcelany. Początkowo jej produkcja była niewielka – jedynie pojedyncze naczynia lub kilkuelementowe zestawy, lecz już w 2. ćwierci stulecia wykonano dwa duże komplety: z „żółtym lwem” (1728) i z „czerwonym smokiem” (1731–1734). W ich skład wchodziły talerze i wazy różnej wielkości, pojemniki na przyprawy oraz małe flakony.

Zmieniające się obyczaje – dworskie uczty i widowiska, w których uczestniczyły setki osób – w krótkim czasie ten podstawowy asortyment powiększyły. Komplety rozrosły się do tysięcy elementów. Posiadanie paradnej porcelanowej zastawy było wizytówką właściciela, świadectwem jego pozycji w dworskiej kamaryli, podkreślało prestiż. Komplety bywały więc obiektami rywalizacji.

Znakomitym przykładem takiej konfrontacji są serwisy ks. Aleksandra Józefa Sułkowskiego i hr. Henryka Brühla. Oba wykonano w miśnieńskiej manufakturze w tymże samym dziesięcioleciu: Sułkowskiego w latach 1735–1738, a Brühla w latach 1738–1742. Komplet książęcy zdobią barwnie malowane herby właściciela i żony uzupełnione delikatnymi kwiatami i złoceniami. Malowane i złocone akcenty drugiego są podobne. Oba łączy również osoba autora – Johann Joahim Kaendler zaprojektował zastawę Sułkowskiego i mocno angażował się w opracowanie zastawy Brühla.

Rywalizację (także o względy elektora) wygrał Brühl, a jego serwis „łabędzi” jest bodaj najsłynniejszy w dziejach. Sławę zawdzięcza swej niezwykłej dekoracji reliefowej, której motywy dotyczą tematów związanych z wodą, a wiodącym jest przedstawienie dwu łabędzi i żurawia w sitowiu. Uchwyty i wsporniki naczyń przybrały kształty nimf, trytonów, syren, na przykrywach bardziej okazałych umieszczono wielofiguralne przedstawienia bóstw morskich.

Serwis „łabędzi” początkowo złożony był z ok. 3000 elementów i do końca II wojny światowej znajdował się w rodowym pałacu Brühlów w Brodach (woj. lubuskie). Rezydencja spłonęła w 1945 r.; naczynia uległy rozproszeniu, trafiając do licznych kolekcji na całym świecie.
W zbiorach wrocławskiego muzeum są dwa naczynia z jego przebogatej obfitości. Fortunnie, jest i okazały talerz z konkurencyjnego kompletu.

Jolanta Sozańska, Dział Ceramiki Muzeum Narodowego we Wrocławiu
10 czerwca 2020

Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print