Obchodzona w tym roku 150. rocznica urodzin Jaroslava Vonki, który na świat przyszedł 29 marca 1875 r. w czeskich Hořicach, ale na stałe wpisał się w krajobraz kulturowy i artystyczny przedwojennego Wrocławia, jest szczególnym wydarzeniem.
Dla tych wszystkich, dla których jest on artystą wyjątkowym – a są wśród nich oprócz Muzeum Narodowego we Wrocławiu także Schlesisches Museum zu Görlitz oraz Muzeum Ślężańskie w Sobótce – wszelkie nowe ustalenia na jego temat oraz jego bogatej twórczości są nieprawdopodobnie ważne.
To właśnie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu ostatnimi laty prowadzone są intensywne badania nad twórczością tego genialnego kowala. Dowodzi tego na przykład wystawa „Stwórcze ręce, Sztuka metalu doby modernizmu we Wrocławiu” (2015), czy też odkrycie domu artysty w Sobótce (2020), jego rzeźbionych podobizn oraz licznych prac (zwłaszcza we Wrocławiu) i ich bezcennej ikonografii (np. w Sächsische Landesbibliothek-Staats- und Universitätsbibliothek Dresden).
Vonka do stolicy Śląska przybył w 1903 r. i rozpoczął pracę nauczyciela w tutejszej Szkole Rękodzielnictwa i Przemysłu Artystycznego, w której z czasem objął stanowisko profesora w pracowni kowalstwa artystycznego. Jego bogata spuścizna do dzisiaj nas urzeka i fascynuje, jest obiektem podziwu i ciągłego zainteresowania. Najczęściej prace Vonki oraz jego uczniów – różnego typu kraty i balustrady – stanowią integralny, wręcz organiczny element realizacji architektonicznej. Jednak to w nich często artysta umieszczał swoje pełnoplastyczne rzeźby. Niektóre odkute w metalu, inne – odlane w brązie.
Taką właśnie rzeźbą była zaoferowana we wrześniu 2025 r. do sprzedaży na amerykańskim rynku aukcyjnym figura Klęczącego mężczyzny z lunetą. Trafiła za Ocean Atlantycki z niemieckiej aukcji internetowej jako dzieło anonimowe i określone mianem „vintage” z lat 20. XX wieku.
Gdy tylko pojawiła się ta oferta aukcyjna, została ona skojarzona przeze mnie z dekoracją krat budynku pocztowego przy dzisiejszej ul. Z. Krasińskiego we Wrocławiu (dawny Postscheckamt, czyli Urząd Czeków Pocztowych). To jedyny przedwojenny gmach, który realizował sen wrocławian o wieżowcach wzorowanych na chicagowskich drapaczach chmur. Swego czasu był on drugim pod względem wysokości (43 m) budynkiem na wschód od Berlina, ustępujący pierwszeństwa tylko warszawskiej siedzibie PAST-y. Wybudowany w latach 1926–1929 według projektu i pod nadzorem pocztowego radcy budowalnego Lothara Neumanna (1891–1963) stał się sztandarowym przykładem architektury ceglanego ekspresjonizmu.
Ten monumentalny budynek dopełniono dziełami malarskimi i rzeźbiarskimi licznych artystów. Wśród nich były sceny sportowe malarza Brunona Waltera, zdobiące elewację oraz portal figuralne i ornamentalne reliefy z klinkierowej ceramiki z zakładów ceramicznych w Mirostowicach Dolnych koło Żar (Ullersdorfer Werke A.G.) wykonane według modeli berlińskiego rzeźbiarza Felixa Kupscha (1883–1969); ustawiona na dziedzińcu budynku fontanna autorstwa czynnego w Świdnicy rzeźbiarza Hermanna Duboisa (1895–1958), czy wreszcie tablica pamiątkowa prezesa dyrekcji poczty i inicjatora budowy jej nowej siedziby Karla Augusta Cäcila Tebbenjohannsa, której twórcą był wrocławski rzeźbiarz Paul Schulz (1875–1945).
Szczególna rola przypadła w dopełnieniu walorów artystycznych nowopowstałego budynku pocztowego Jaroslavowi Vonce. Jego zadaniem było wykonanie ok. 1929 r. wszystkich krat (bram wjazdowych oraz zabezpieczających wejścia do licznych pomieszczeń) oraz ich dekoracji.
Dotyczy to w szczególności krat czterokondygnacyjnej klatki schodowej, które ozdobione zostały – od kilkudziesięciu lat już nieobecnym w tym miejscu – zespołem 22 pełnoplastycznych figur (odlewów z brązu) prezentujących różne indywidualności i typy ludzkie. Zapewne na każdej kondygnacji powtarzała się 5- lub 6-osobowa galeria tych figur. Do dzisiaj – w oparciu o dwie archiwalne fotografie z lat 1929 i 1932 – udało się zidentyfikować zaledwie kilka.
Wśród nich byli m.in. mężczyzna w kapeluszu, garbus trzymający wielkie pióro, mężczyzna z prosięciem, zapewne także mężczyźni z uniesioną ręką, drapiący się w głowę oraz dźwigający książkę i odważnik.
Niebudzącą najmniejszych wątpliwości była też obecność wśród tych figur postaci Klęczącego mężczyzny z lunetą. Oferowana do sprzedaży w USA rzeźba okazała się być właśnie pochodzącą z tego zespołu. Została ona skradziona po 1945 r. ze swojego pierwotnego miejsca ekspozycji.
Zaświadczają o tym przede wszystkim ślady montowania tej figury w pocztowej kracie (dwa otwory oraz jeden zaślepiony) oraz analogiczne dwa otwory i jedna pozostałość elementu mocującego znajdujące się w podstawie rzeźby, którą oferował amerykański dom aukcyjny.
Ustaliwszy to – a to była zasługa kustoszy Muzeum Narodowego we Wrocławiu Jacka Witeckiego i dr. Roberta Hesia, którzy podjęli się natychmiast dzieła weryfikacji tego przypuszczenia w budynku poczty – dalsze działania związane z odzyskaniem tego cennego zabytku podjął Wydział Restytucji Dóbr Kultury w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod kierownictwem Elżbiety Rogowskiej. Jesteśmy wdzięczni – a to nie pierwsza nasza tak udana i zakończona sukcesem współpraca – za skuteczność działań i powrót do Wrocławia, do Muzeum Narodowego tej niezwykłej rzeźby.
Chociaż nie wiemy ostatecznie, czy jest ona swoistym kryptoportretem samego Jaroslava Vonki (jak twierdzi kustosz Jacek Witecki upatrujący w fizjonomii mężczyzny z lunetą dolegliwości kowala, który doświadczył paraliżu twarzy), czy też symboliczną podobizną jego przyjaciela i sąsiada w Sobótce – znanego regionalisty Hermanna Kleinera, który w swoim ogrodzie posiadał altanę z własnym teleskopem i zdjęciami powierzchni Księżyca – nie zmienia to faktu, iż za sprawą tej niewielkiej rzeźby odzyskaliśmy kolejny fragment „dawnego” Wrocławia.
Rzeźba Klęczącego mężczyzny z lunetą mimo swoich niepozornych rozmiarów jest dziełem wysokiej klasy, świadczącym o niezwykłej sprawności technicznej i wyczuciu formy przez Jaroslava Vonkę, a także jego pełnej świadomości ówczesnych trendów stylistycznych. Przebija w niej ogromna wrażliwość artysty i zdolność uważnej obserwacji życia, od bardzo prozaicznych jego aspektów (przedstawionych z dystansem i humorem) po zagadnienia metafizyczne. Jednocześnie – jak cała twórczość – jego realizacje wciąż stanowią pewną zagadkę, umożliwiającą kolejne interpretacje. Takim przykładem niewątpliwie pozostaje także odzyskana i przywrócona do Wrocławia figura Klęczącego mężczyzny z lunetą.
Z kolei dwa pozostałe nabytki Muzeum Narodowego we Wrocławiu – figury mężczyzn z prosięciem (ok. 1929 r.) oraz z gałązką (ok. 1925 r.), wspaniałe rzeźby odlane z brązu autorstwa Jaroslava Vonki – wiążą się z wybitnymi osobistościami naukowymi, także związanymi z Wrocławiem.
Są pamiątką po przyjaźni pomiędzy Vonką a Heinrichem baronem Rauschem von Traubenberg (1880–1944), wybitnym fizykiem eksperymentalnym zajmującym się badaniem efektu Starka (rozszczepienia linii spektralnych atomów pod wpływem pola elektrycznego) w bardzo silnych polach elektrycznych oraz badaczem zasłużonym na polu fizyki jądrowej.
Po latach spędzonych na uniwersytecie w Getyndze w 1922 r. Rausch von Traubenberg uzyskał tytuł profesora zwyczajnego na Uniwersytecie Niemieckim w Pradze, w którym pracował do 1931 r. Być może ten pobyt w Pradze był okazją, aby nawiązać znajomość z pochodzącym z Czech i bywającym w ich stolicy Jaroslavem Vonką. Dwie rzeźby, które właśnie pozyskaliśmy do naszych zbiorów powstały w trzeciej dekadzie XX w., czyli w okresie obecności Rauscha von Traubenberg w Pradze i w czasie domniemanych osobistych kontaktów z Vonką.
Znajomość fizyka z najwybitniejszymi naukowcami tamtych czasów – wrocławianinem i przyszłym laureatem nagrody Nobla prof. Maxem Bornem (1882–1970), prof. Theodorem Kaluza (1885–1954), prof. Lisą Meitner (1878–1968) oraz prof. Ottonem Hahnem (1879–1968) – uczyniła go badaczem aktywnym w awangardzie nauki, a także ocaliła jego rodzinę.
Rausch von Traubenberg we wrześniu 1920 r. poślubił wdowę Marie Hilde, primo voto Riess z d. Rosenfeld (1889–1964), która była Żydówką. To sprawiło, że w 1937 r., w wieku niepełna 56 lat, został przez nazistów przedwcześnie przeniesiony na emeryturę i zmuszony do przeprowadzki do Berlina-Charlottenburga, gdzie założył prywatne laboratorium, aby kontynuować swoje badania eksperymentalne.
Świadomość nieuchronne zbliżającej się wojny i coraz większa skala represji wobec Żydów sprawiły, że Rausch von Traubenberg oraz jego żona zdecydowali się na to, aby ich nastoletnie córki – Dorothea Antonia Julia (1921–2007) i Helena Maria Elisabeth (1924–1999) – opuściły w 1939 r. teren Niemiec w ramach akcji ratunkowej zwanej Transportem Dzieci (Kindertransport).
Z pomocą w ich ratowaniu przyszedł przyjaciel – Max Born. Będąc wówczas profesorem na uniwersytecie w szkockim Edynburgu, wraz ze swoją żoną Heleną przyjął córki Rauscha von Traubenberg pod swój dach. One zaś zabrały ze sobą z Berlina dwie rzeźby Jaroslava Vonki, które w ten sposób trafiły na teren Wielkiej Brytanii i stały się swoistym ich posagiem.
Ich rodzice w 1944 r. przeżyli bombardowania stolicy Niemiec, lecz utracili cały dobytek wraz z domem i laboratorium fizycznym. Ratowali się ucieczką do swojego przyjaciela, hrabiego Karla Ernsta von Waldstein-Wartenberga (1897–1985) i zamieszkali w zamku w Doksach (Hirschberg am See) koło Liberca w Czechach. Tutaj jednak 19 września 1944 r. podczas aresztowania zadenuncjowanej żony fizyka Marii Hildy i wywiezienia jej do obozu koncentracyjnego w Thesersienstadt prof. Heinrich Rausch von Traubenberg zmarł na zawał serca.
Wówczas z pomocą przyszedł rodzinie prof. Otto Hahn, który właśnie w 1944 r. otrzymał nagrodę Nobla. Przekonał on hitlerowskie władze, że Maria Hilda jest niezbędna dla kontynuacji badań jej przedwcześnie zmarłego męża z zakresu fizyki jądrowej i prac nad niemiecką bronią atomową. W ten sposób wydostał ją z obozu koncentracyjnego, co pozwoliło jej przeżyć wojnę i wyemigrować do Wielkiej Brytanii, gdzie spotkała się z córkami i zmarła w 1964 r. Jak napisał w 1946 r. prof. Otto Hahn „to jeden z tych rzadkich przypadków, w których nasze zaangażowanie mogło uratować komuś życie”.
Jedna z jej córek, Dorothea Antonia Julia, w 1943 r. wyszła za mąż za absolwenta wrocławskiego gimnazjum św. Jana (d. Johanneum przy ob. ul. S. Worcella 3) i uniwersytetu w Cambridge matematyka Wolfganga Fuchsa (1915–1997).
Razem z nim w 1948 r. przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych Ameryki, do Ithaci w stanie Nowy Jork, gdzie Fuchs znalazł zatrudnienie na Uniwersytecie Cornella. Zabrała ze sobą figury Vonki do USA, które pozostały po śmierci Dorothei Antonii Julii Fuchs w posiadaniu rodziny. Dopiero ich córka, a wnuczka Heinricha barona Rauscha von Traubenberg, zdecydowała się w 2025 r. na sprzedaż owych rzeźb.
Nie mieliśmy najmniejszych wątpliwości przy podejmowaniu decyzji, że obie rzeźby powinny wrócić do Wrocławia. Ich bezpośredni związek z tak wieloma ważnymi osobami dla tego miasta nie pozwalał na cokolwiek innego. Wielką zasługą Barbary Andruszkiewicz z Muzeum Narodowego we Wrocławiu było to, iż w momencie, kiedy te dwie odlane z brązu figury pojawiły się w ofercie amerykańskiego domu aukcyjnego, podjęła się nie łatwej wyprawy za Atlantyk w celu ich pozyskania i przywrócenia do pierwotnego, wrocławskiego kontekstu, do zbiorów naszego muzeum.
Jedna z tych rzeźb – Mężczyzna z prosięciem – to kolejny egzemplarz rzeźby, która zdobiła jedną z krat budynku pocztowego przy dzisiejszej ul. Z. Krasińskiego we Wrocławiu. Vonka świadom jej walorów plastycznych dokonał jej multiplikacji i zdecydował o ponownym jej odlewie w brązie. Inny egzemplarz tej rzeźby znajdujący się w zbiorach Muzeum Miedzi w Legnicy – być może jest tym, który pierwotnie zdobił kratę pocztową we Wrocławiu.
Z kolei Mężczyzna z gałązką to jedna z rzeźb, która pierwotnie zdobiła zaprojektowany przez Vonkę ok. 1925 r. żyrandol sali sesyjnej Nowego Ratusza we Wrocławiu.
Dzisiaj znane są jej trzy egzemplarze – ten pozyskany obecnie przez nas do Muzeum Narodowego we Wrocławiu, rzeźba w Muzeum Miedzi w Legnicy i ta, która od 2024 r. znajduje się w posiadaniu Muzeum Miejskiego Wrocławia (egzemplarz z oryginalnego żyrandola).
Niezależnie od pierwotnego przeznaczenia tej figury wydaje się ona być szczególnie ceniona przez samego Vonkę. O tym zaświadcza rysunkowy projekt jego ucznia Williego Tschernecka, który w pierwotnej wersji urny na prochy Vonki chciał umieścić dwie figury – jedna z nich miała uosabiać Kowala, a drugą miał być właśnie podobizną mężczyzny dzierżący w dłoniach gałązkę z owocem. W korespondencji do rodziny zmarłego kowala Tscherneck określa ją lakonicznie jako „ulubiony temat profesora Vonki”.
Warto na koniec odnotować, że dzisiaj dzieła Vonki znajdują się w trzech muzeach polskich – w kolekcji Muzeum Miedzi w Legnicy (dziewięć rzeźb), w Muzeum Miejskim we Wrocławiu (trzy rzeźby i wielki ich wybór w Ratuszu) oraz w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Jest to obecnie sześć dzieł, wśród których razem z tymi nowopozyskanymi są: rzeźba Ogrodnika (Drzewo życia) z ok. 1930 r. z dekoracji niezachowanego zegara (nr inw. MNWr XXII–249), świecznik z figurą św. Elżbiety z 1934 r. pochodzący z nieistniejącego kościoła św. Jadwigi we Wrocławiu (nr inw. MNWr V–1332) oraz znajdująca się niegdyś we wrocławskim Ratusz klamka z lat 30. XX w. (nr inw. XV–1908).
Oprócz jeszcze Muzeum Narodowego w Warszawie (odkryta w 2014 r. krata z Piwnicy Świdnickiej wrocławskiego Ratusza) już prawie żadne inne – z wyjątkiem tych powyżej wymienionych – muzeum w kraju oraz poza granicami Rzeczypospolitej nie posiada kreacji artystycznych Vonki. Tym cenniejsze są nasze tegoroczne nabytki.
I to czyni nas szczególnie wdzięcznymi Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego za wsparcie, którego efektem działań jest odzyskanie figury Klęczącego mężczyzny z lunetą, za niezwykłą postawę pracowników Muzeum Narodowego we Wrocławiu: Barbary Andruszkiewicz, dr. Roberta Hesia i Jacka Witeckiego, którzy z wielkim oddaniem wspierali te poczynania. Dzisiaj możemy efektami tych poczynań, tej pasji i naukowej ciekawości, się pochwalić. I robimy to z ogromną satysfakcją i radością.
dr hab. Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu
12 grudnia 2025
Literatura (wybór)
Ruth Lewin Sime, Otto Hahn und die Max-Planck-Gesellschaft. Zwischen Vergangenheit und Erinnerung, Berlin 2004, s. 26–28, 32.
Arnold Sommerfeld, In memoriam. Heinrich Freiherr Rausch v. Traubenberg ⴕ, „Zeitschrift für Naturforschung”, 1 (1946), s. 420.
J. Milne Anderson, David Drasin, Linda R. Sons, Wolfgang Heinrich Johannes Fuchs (1915–1997), „Notices of the American Mathematical Society”, Vol. 45, Nr. 11 (2007), s. 1472–1478.
Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸