Choć letnie miesiące zwykle kojarzą się z wakacjami i odpoczynkiem, dla muzealnego projektu przygotowywanego w ramach programu Badanie polskich strat wojennych był to czas wyjątkowo intensywnej pracy.
W okresie od czerwca do września przeprowadzone zostały bowiem kolejne kwerendy, tym razem w instytucjach zagranicznych, dzięki czemu możliwe stało się uzupełnienie zebranych dotychczas materiałów o niezwykle interesujące archiwalne fotografie i dokumenty.
Prace nad nowo pozyskanym materiałem, jak również nad zgromadzonymi już archiwaliami umożliwią nam już wkrótce zaprezentowanie Państwu elektronicznego katalogu, który – bazując na dokumentacji dawnych wrocławskich muzeów oraz służb konserwatorskich – stanowić będzie bogate źródło informacji o średniowiecznej sztuce na Śląsku. Udostępniony zostanie w Bibliotece Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Wśród prezentowanych w nim dzieł znaczącą rolę odegrają obiekty zaginione, uznawane obecnie za straty wojenne. O jednym z takich niezwykłych zabytków chciałabym dzisiaj przypomnieć.
Bohaterką – a właściwie bohaterkami – tej opowieści będzie datowana na koniec XV wieku podwójna figura Madonny z Dzieciątkiem z dominikańskiego kościoła pw. św. Wojciecha we Wrocławiu. Figura ta, złożona z dwóch przedstawień Marii złączonych ze sobą plecami, przed wybuchem II wojny światowej należała do zbiorów Schlesisches Museum für Kunstgewerbe und Altertümer we Wrocławiu, gdzie prezentowana była na wystawie stałej w tzw. Sali Kościelnej. Z należącej niegdyś do tego muzeum księgi inwentarzowej zabytków sztuki kościelnej wiemy, że figura wykonana była z drewna i mierzyła nieco ponad 140 cm. Jej wygląd znamy jedynie z kilku archiwalnych fotografii – od zakończenia II wojny światowej rzeźba uznawana jest za zaginioną.
Podwójne wizerunki – dla współczesnego odbiorcy wyjątkowe w swojej formie – w okresie późnego średniowiecza nie były rzadkością. Wśród nich szczególną popularnością cieszyły się przedstawienia Madonny z Dzieciątkiem, czego świadectwem są m.in. przykłady dzieł znane z terenu południowych Niemiec.
Podwójna figura Madonny, najczęściej o stopach opartych na znajdującym się wśród chmur Księżycu, zwykle otaczana była promienistą mandorlą i zawieszana pod sklepieniem lub sufitem, często też znajdowała miejsce między prezbiterium a nawą główną, gdzie pełniła rolę swoistej pośredniczki między sferą sacrum a profanum.
Niekiedy podwójne figury Marii, pozbawione mandorli, stanowić mogły również element podwieszanego, bogato zdobionego świecznika. Przykładem takiego dzieła jest figura z kaplicy św. Michała w Kiedrich. Nie można jednak odrzucać teorii mówiącej, że niekiedy figury tego typu prezentowane były w sakralnych wnętrzach w nieco skromniejszy sposób – na odpowiednio wyeksponowanej kolumnie lub balustradzie, która zapewniała odpowiednią perspektywę.
W przypadku podwójnej figury Madonny pochodzącej z wrocławskiego kościoła dominikanów nie posiadamy niestety informacji, które pozwoliłyby nam z całą pewnością określić jej funkcje ani też rozstrzygnąć kwestię pierwotnego umiejscowienia. Bez wątpienia jednak – o czym przesądza kompozycja rzeźby – przeznaczona była ona do wyeksponowania w miejscu, które umożliwiało spoglądanie na nią z obu stron.
Choć wrocławski kościół dominikanów na przestrzeni wieków ulegał licznym przekształceniom, do dziś doskonale widoczna jest jego średniowieczna geneza. Spoglądając na to wnętrze, nie trudno – na podobieństwo zachowanych przykładów – wyobrazić sobie w nim miejsce dla opisywanej podwójnej figury Madonny. Niestety, jak w przypadku wielu śląskich dzieł, odpowiedzi na pytania dotyczące jej możliwego pierwotnego przeznaczenia i umiejscowienia należy szukać w analogicznych, zachowanych obiektach.
Mimo iż tworzące wrocławską figurę przedstawienia Marii z Dzieciątkiem przylegały do siebie ściśle, a ich modelunek był na tyle płaski, że oglądający spoglądając z dołu na jedną z figur, nie widział drugiej z nich, nie były one swoimi lustrzanymi odbiciami. Oczywiście, ze względu m.in. na jeden typ ikonograficzny, przedstawienia te miały również wiele wspólnego.
Oba wizerunki Madonny odziane były w długie suknie oraz szerokie płaszcze okrywające niemal całe ich sylwetki. Miały długie i rozpuszczone włosy, a na ich głowach znajdowały się odpowiadające sobie korony. Mimo tego pozornego podobieństwa obie części figury w zauważalny sposób różniły się od siebie.
Pierwszą, najbardziej chyba widoczną rozbieżnością był układ rąk – mimo iż oba przedstawienia przytrzymywały Dzieciątko na prawym ramieniu, jedna z Marii dodatkowo obejmowała Syna w pasie lewą dłonią, podczas gdy druga w tej samej dłoni przytrzymywała niezachowane już na archiwalnych fotografiach berło. Różnice między tymi dwoma, pozornie tylko bliźniaczymi wizerunkami zauważalne były również w kształtowaniu rysów i konturów twarzy Marii oraz Dzieciątka. Nieco odmiennie wyglądały też znajdujące się pod stopami obu niewiast maski lunarne.
W odniesieniu do innych zachowanych tego typu obiektów wszystkie te drobne szczegóły wydają się niezwykle interesujące. Tworząc podwójne wizerunki, artyści starali się bowiem zazwyczaj uzyskać przedstawienia jak najbardziej sobie odpowiadające lub też różniące się jedynie drobnymi detalami.
Co więcej, jak widoczne jest m.in. w przypadku wspomnianej już figury z kaplicy św. Michała w Kiedrich lub niezwykle kunsztownej podwójnej Madonny z warsztatu Tilmana Riemenschneidera (obecnie w Mainfränkisches Museum w Würzburgu), bardzo często decydowano się na tworzenie lustrzanych kompozycji – Madonna przytrzymywała więc Dzieciątko raz na prawym, a raz na lewym ramieniu. Ta chęć jak najdokładniejszego powtórzenia kompozycji nie znajduje jednak odzwierciedlenia we wrocławskiej figurze. Czym więc można to tłumaczyć?
Być może za wszystkimi tymi rozbieżnościami stoi fakt, że dzieło z dominikańskiego kościoła było pracą warsztatową, a co za tym idzie – wykonywaną nie przez jednego, lecz przez zespół twórców.
Za teorią tą przemawiać mogą również m.in. zauważalne na archiwalnych fotografiach drobne błędy anatomiczne oraz pewne „nierówności” uwidaczniające się po zestawieniu doskonale opracowanych załamań płaszcza z o wiele mniej skomplikowanym, jakby mechanicznie powtarzającym się duktem fałd rękawów.
Powodem powstania tych różnic – choć ze względu na stojące z nimi w sprzeczności podobieństwa jest to teoria dość śmiała – mógł być również fakt, iż wrocławska podwójna figura Madonny mogła powstać… poprzez złączenie ze sobą dwóch płaskorzeźbionych pojedynczych wizerunków Marii. Nierzadko bowiem zdarzało się, że nawet podczas zaawansowanego już procesu twórczego decydowano, niemalże w ostatnim momencie, o zmianie koncepcji w kwestii ostatecznej formy dzieła.
Niestety, ze względu na niezachowanie się omawianej rzeźby do naszych czasów, wszystkie powyższe rozważania pozostają jedynie hipotezami.
* Wikimedia Commons: Andreas Praefcke, Kiedrich, Michaelskapelle, Kronleuchter mit doppelseitiger Mondsichelmadonna […], 2011.
Archiwalne fotografie pochodzą ze zbiorów Gabinetu Dokumentów Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury
Agata Stasińska, adiunkt w Galerii Sztuki XII–XV w. Muzeum Narodowego we Wrocławiu
9 października 2019
Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸