Intrygujące!
„Być jak Sobieski”

Piotr Oszczanowski

Prace nad projektem „Badanie polskich strat wojennych”, realizowanym w latach 2021–2022 przez Muzeum Narodowe we Wrocławiu w ramach programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a dotyczącym precjozów wrocławskich Bractw Strzeleckich w dawnych zbiorach muzealnych ➸ obfitują w pewne dość niezwykłe niespodzianki.

Otóż w ramach kwerendy naukowej dotarliśmy do Bawarskiego Muzeum Armii (Bayerisches Armeemuseum) znajdującego się w urokliwym bawarskim mieście Inglostadt nad brzegiem pięknego i modrego Dunaju. To w siedzibie tego muzeum, w tzw. Nowym Zamku (Neues Schloss), oglądać można prezentacje dokumentujące rozwój wojskowości w Bawarii i całych Niemczech od czasów średniowiecza po XX wiek. Dla badaczy wszelkiego typu zabytków militarnych, w tym także pamiątek po Bractwach Strzeleckich, jest to instytucja, w której po prostu must be. Jest to najstarsze i najzasobniejsze muzeum wojskowe w Niemczech, a jego najcenniejszymi eksponatami są w szczególności zbroje rycerskie, w tym znakomity ich zbiór z czasów wojny trzydziestoletniej (1618–1648).

Na całość kolekcji składa się również wielce interesująca część edukacyjna, z licznymi komentarzami oraz dopełniającymi je dziełami sztuki. Nie zabrakło na tej wystawie także malowanych podobizn ważnych dowódców wojskowych, znamienitych rycerzy oraz władców walczących państw. Nam – którzy przecież jeszcze niedawno cieszyli się z zorganizowanej w Muzeum Narodowym we Wrocławiu wystawy „Madonna i Książe. Sobiescy na Śląsku” (15.03–22.05.2022) jedno dzieło sztuki zwróciło na siebie szczególną uwagę.

W jednej z sal Bawarskiego Muzeum Armii można natrafić na niezwykle ciekawy portret olejny, który podpisany jest, jako wizerunek barona Johanna Baptisty Georga Lidla von Borbula, zm. 6.09.1689 r. podczas oblężenia Moguncji. Był to dowódca węgierskich huzarów, który służył elektorowi bawarskiemu Maximilianowi II Emanuelowi von Wittelsbachowi podczas wojny z Turkami. Jesienią 1687 r. utworzył pierwszy bawarski pułk huzarów z najemników węgierskich i wysławił się triumfami w wielu bitwach, min. także podczas zdobycia Belgradu. W podpisie pod jego portretem odnotowane jest, iż ukazany został na nim w częściowo węgierskim, a częściowo orientalnym stroju jako zwycięzca Turków.

Niezwykłość tej podobizny polega na tym, że jest ona prawie wierną kopią grafiki z 1674 r. autorstwa niderlandzkiego artysty Romeyn’a de Hooghe (1645–1708), z przedstawieniem triumfu króla polskiego Jana III Sobieskiego w bitwie pod Chocimiem 11 listopada 1673 r. Na niej to Sobieski ukazany został jako hetman wielki koronny, na wspiętym koniu, który tratuje martwego Turka. Ta apoteoza władcy polskiego dopełniona zostało stosowym komentarzem: „…Król, Wódz, Żołnierz, przemawia, prowadzi, atakuje. Cofnijcie, Turcy, wasze szyki przed jego tarczą, oto Bóg!”.

Popularność tej ryciny sprawiła, że także utalentowany śląski grafik Johann Tscherning (1652–1732) w oparciu o rysunek jednego z bardziej znanych barokowych malarzy wrocławskich Johanna Jacoba Eybelwiesera (1666–1744) stworzył ok. 1690 r. wartościową kopię tej gloryfikacji Sobieskiego.

Jak popularny to musiał być wizerunek, zaświadcza właśnie podobizna olejna Johanna Baptisty Georga Lidla von Borbula w Ingolstadt, która jest wręcz doskonałą kopią ryciny de Hoghe. Aby się o tym przekonać, wystarczy porównać nawet trzeciorzędne detale obrazu olejnego i miedziorytu. Doprawdy tylko drobna korekta twarzy sprawiła, że zamiast „Lwa Lechistanu” mamy oto pamiątkę po pierwszym bawarskim huzarze. A to przecież potwierdza, jak wiele dla XVII-wiecznej Europy znaczył autorytet i splendor „pierwowzoru”. Bo przecież nie każdy jednak mógł być Sobieskim, ale wielu mogło się na nim wzorować!

dr hab. Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu
1 czerwca 2022

Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print