1 września 1939 r. rozpoczął się konflikt, który na zawsze zmienił oblicze świata. Wedle starego łacińskiego przysłowia: „w czasie wojny milczą muzy”. Czy jednak na pewno?
Przeglądając twórczość artystów żyjących w czasie II wojny światowej, widać, jak duże piętno odcisnęła ona na nich i ich twórczości. Nie inaczej było z fotografami, którzy swoją pracą często dokumentowali skalę zniszczenia. W zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu wojenne doświadczenia można znaleźć na zdjęciach wielu autorów.
Powstanie warszawskie na heroicznych fotografiach przedstawił Eugeniusz Haneman. Fotograf, który pierwsze kroki na ścieżce swojej zawodowej kariery stawiał jeszcze przed atakiem Niemiec na Polskę, został fotoreporterem wojennym nieco z przypadku, w pierwszych dniach powstania, kiedy wydawało się, że będzie ono trwało krótko. Jego zdjęcia miały podbudowywać walczących warszawiaków. Okropniejsza strona powstańczego życia, jak wspominał Haneman, była na tyle wstrząsająca, że nie był jej w stanie uchwycić aparatem.
W inny sposób powstanie, tym razem w Marsylii, uwieczniła Julia Pirotte. Po latach mówiła: „Najwspanialsze dni w moim życiu to powstanie w Marsylii. Jak wielu innych, miałam rachunki do rozliczenia z nazistami. (…) Kucając pod osłoną koła furgonetki, zrobiłam swoje pierwsze zdjęcie nowo odnalezionej wolności. Nieprzyjaciel wycofał się przed partyzantami, to był początek powstania”.
Poza zdjęciami walczących żołnierzy, fotoreporterka pokazała nam też jednak inną stronę wojny: dzieci, kobiety i starszych, nie mogących walczyć, lecz trwających w wojennym chaosie. Heroiczność Pirotte uwidacznia się w jej empatii. Z dala od linii frontu uwiecznia bezbronnych, próbujących przetrwać w okupacyjnych warunkach.
Nawet po kapitulacji III Rzeszy II wojna światowa została z artystami na długo. Przeżyte okrucieństwa oraz ogrom strat – zarówno wśród ludzi, jak i w dziedzictwie materialnym – kazał zredefiniować twórcom wszystko, co wiemy o kondycji ludzkiej egzystencji. Krystyna Gorazdowska, warszawska fotografka, która po wojnie trafiła do zburzonego Wrocławia, miała dokumentować rozmiar zniszczenia miasta. Wśród zdjęć wypełnionych ruinami wyróżnia się tzw. Koncert wrocławski, na którym mężczyzna o zaciemnionej twarzy próbuje zagrać na pianinie ustawionym na gruzowisku.
Czy owa postać to przetrwały oblężenie miasta pianista? Czy może artysta oszalały z powodu wojennych traum? A może nowy mieszkaniec Wrocławia, który ma pierwszą od wielu lat okazję, by zagrać na instrumencie i przerwać wszechobecną, charakterystyczną dla wypalonych ruin ciszę?
Wojenna twórczość nie daje łatwych odpowiedzi, jednakże pewne jest, że podczas konfliktów artyści nie milkną. Ich doświadczenia pozostają niezbędne dla naszej zbiorowej pamięci po dziś dzień. Pomagają nam zapobiec podobnych tragediom w przyszłości, a gdy na to za późno, spróbować je przeżyć.
Adam Pacholak, Dział Fotografii Muzeum Narodowego we Wrocławiu
■ Zoom na muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸