Skarb Średzki, odnaleziony przypadkowo w latach 80. XX w. w położonej w pobliżu Wrocławia Środzie Śląskiej, uchodzi za jedno z najważniejszych odkryć tego rodzaju w Europie.
Zespół średniowiecznych złotych klejnotów koronnych pochodzi ze skarbca królów czeskich, władających wówczas Śląskiem. Zawiera on m.in. ślubną koronę kobiecą z początku XIV w., cesarską zaponę z XIII w., kilka tysięcy srebrnych i złotych monet oraz inne precjoza, oddane w zastaw średzkiemu bankierowi przez Karola IV Luksemburskiego, króla Czech i późniejszego cesarza Rzeszy Niemieckiej.
Historia ukrycia skarbu przenosi nas w jeden z najbardziej dramatycznych okresów w dziejach Europy, jakże przypominający nam czasy pandemii, z którą dziś zmaga się ludzkość – czasy wielkiej zarazy.
We wrześniu 1347 r. dwanaście genueńskich statków handlowych, płynących z Konstantynopola na Sycylię, zawinęło do portu w Mesynie. Wkrótce po ich przybyciu odnotowano pierwsze zachorowania na przywleczoną z rejonu Morza Czarnego śmiertelną chorobę – dżumę. Dżuma, na którą nie znano żadnego skutecznego sposobu leczenia pojawiała się już w Europie w czasach cesarstwa rzymskiego, tym razem jednak rozprzestrzeniała się bardzo szybko, najpierw w rejonach śródziemnomorskich, przenosząc się stopniowo ku krajom północnym. Zaraza nazwana czarną śmiercią lub wielką plagą ogarnęła w ciągu czterech lat obszar niemal całej Europy, doprowadzając do śmierci trudną dziś do oszacowania liczbę jej mieszkańców. Populacja kontynentu zmniejszyła się o ponad jedną trzecią, a wiele opustoszałych miast, na przykład w północnej części Włoch, nigdy nie odzyskało już dawnej świetności.
Ponieważ natura choroby była nieznana, widziano w niej karę za grzechy, a pochody biczowników, chcących swą ofiarą odkupić winy ludzkości, przyczyniały się jeszcze do szybkiego roznoszenia epidemii. Zarażenia skutkowały blisko stuprocentową śmiertelnością. Jako bezpośrednich winowajców tragicznych wydarzeń wskazywano często żyjących w diasporach Żydów, oskarżając ich nawet o celowe trucicielstwo wymierzone przeciwko chrześcijanom. Masowe eksterminacje gmin żydowskich przetoczyły się przez Europę, pustosząc miasta francuskie i niemieckie, a w końcu, gdy epidemia wygasała już na Zachodzie, sięgnęły także na Śląsk, choć nie odnotowano tu przypadków zachorowań.
Próby powstrzymania bezsensownych aktów przemocy ze strony wydających odpowiednie edykty panujących nie przynosiły rezultatów. Żydzi ukrywali posiadane dobra i majątki, licząc, że uda się je odzyskać po ustaniu prześladowań. Wobec śmierci swych właścicieli wiele takich skarbów miało jednak pozostać na wieki w ukryciu, a słynne znalezisko ze Środy Śląskiej jest jednym z najważniejszych odkryć z czasu czarnej śmierci. Tragedia dotknęła średzkich Żydów w 1362 r., kiedy to na podstawie oskarżeń o trucicielstwo, całkowicie unicestwiono lokalną gminę. Część ukrytych majątków mogła wówczas uniknąć rabunku, jednak wobec śmierci bądź wypędzenia ich właścicieli po zabezpieczone dobra nie zgłosił się już nikt.
Inne podobnej klasy odkrycia, będące mrocznym świadectwem tamtych wydarzeń to m.in. skarby z Colmaru we Francji oraz Erfurtu, Münsteru, Lingenfeldu i Weissenfels w Niemczech. W skład ich wszystkich wchodzą cenne zabytki złotnicze oraz numizmaty.
Skarb z Colmaru
W maju 1863 r. w Colmarze, trzecim co do wielkości mieście Alzacji w zachodniej Francji, podczas prac budowlanych prowadzonych w tzw. domu Dolla położonym przy Rue des Juifs w najstarszej części miasta odnaleziono skarb. W ścianie przyziemia zamurowana była znaczna liczba średniowiecznych monet i biżuterii. W taki sposób w ich posiadanie wszedł ówczesny właściciel posesji Jean-Baptiste Demangeont. Jego syn, kapitan armii francuskiej, sprzedał po śmierci ojca w 1923 r. pozostałość skarbu do paryskiego Musée de Cluny, w którego zbiorach znajduje się do dziś.
Gmina żydowska w Colmarze, druga najstarsza we Francji po gminie w Strasburgu, powstała w XIII w. Na oskarżonych o rozprzestrzenianie zarazy w 1349 r. Żydach dokonano masowego mordu, paląc setki osób w fosie miejskiej. Najprawdopodobniej wtedy zginął także posiadacz skarbu, stanowiącego być może depozyt zastawny, a zamurowane kosztowności pozostały ukryte przez pięć wieków.
Skarb zawiera liczne przykłady biżuterii i ozdób, w tym zapony, zawieszki, pierścienie ślubne, oraz ozdobne pasy. Przedmioty pochodzą z warsztatów złotniczych Nadrenii, Włoch, Paryża, a niektóre z nich mają charakter orientalny.
Skarb z Erfurtu
Początki budowy synagogi w Erfurcie datowane są na XI w., choć większa część budowli jest o dwa wieki późniejsza. Miejscowa gmina żydowska była w średniowieczu jednym z najważniejszych ośrodków refleksji judaistycznej, której materialnym śladem pozostaje 15 zachowanych manuskryptów, w tym tak wspaniałe zabytki jak największa średniowieczna Biblia żydowska, największy zwój Tory i tzw. Tosefta, czyli spisany zbiór ustnych komentarzy do prawa żydowskiego, uznawana za najważniejszy ze wszystkich manuskryptów.
Synagoga została zdewastowana podczas pogromu w 1349 r., podczas którego wymordowano całą społeczność żydowską, liczącą ok. 1000 osób. Budynek nie odzyskał już nigdy swej dawnej funkcji, a po wielu przebudowach stał się w XIX w. salą balową i restauracją. Po przejęciu terenu przez miasto w latach 90. XX w. podjęto się rekonstrukcji synagogi. W 1998 r. w piwnicy pobliskiego domu, przy Michaelisstrasse, odnaleziono zamurowany skarb z XIV w., ukryty w srebrnych naczyniach.
Ostatnim właścicielem domu, odnotowanym przed pogromem, był żydowski bankier Calman von Viehe, do którego należały zapewne ukryte przedmioty. Skarb zawiera ponad 700 obiektów biżuterii średniowiecznej, w tym zapony, pierścienie, pasy, zawieszki i inne ozdoby stroju oraz ponad 3000 monet. Zabytki po kilku latach badań wróciły do zrekonstruowanej dawnej synagogi, gdzie są obecnie eksponowane.
Jacek Witecki, kustosz w Dziale Metali i Zegarów MNWr
13 stycznia 2021
Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸