Intrygujące!
„Z perspektywy producentów, czyli o wystawie »Willmann. Opus magnum« w liczbach”

Jarosław M. Gawron, Filip Kuźniar

Opera magna* Michaela Willmanna prezentowane w Pawilonie Czterech Kopuł Muzeum zasługują na miano wielkich nie bez kozery. Nie tylko z uwagi na najwyższą klasę artystyczną, ale również z powodu gabarytów obrazów wchodzących w skład cyklu „Męczeństwa apostołów”. A i tak nie są to największe płótna, jakie wyszły z pracowni barokowego mistrza, zwanego śląskim Rembrandtem.

Średnio każdy z 14 obrazów tworzących cykl zajmuje około 12 m2 powierzchni, mierzą bowiem po ok. 4 m wysokości i 3 m szerokości każdy, czyli tyle co przeciętny pokój w mieszkaniu. Wszystkie ułożone jeden na drugim osiągnęłyby wysokość 55 m, czyli dwa klasyczne wieżowce, a w bardziej nowoczesnej skali – sięgałyby ¼ wysokości wrocławskiego drapacza chmur Sky Tower.

Na co dzień obrazy wiszą w siedmiu warszawskich kościołach na wysokości ok. 8–12 m, nie ma więc mowy o łatwym obejrzeniu szczegółów ich zawieszenia – co z uwagi na planowaną realizację wystawy było niezbędne.

Dzieła Willmanna powstały na zamówienie opactwa cystersów w Lubiążu w drugiej połowie XVII w. i zdobiły ściany nawy tamtejszego monumentalnego kościoła klasztornego. Każdy obraz znajdował się w potężnej, szerokiej na 25 cm z każdej strony, bogato zdobionej ramie, ważącej przeważnie po ok. 120–130 kg.

W przeszłości „Męczeństwa apostołów” zdejmowane były ze ścian zaledwie pięć razy. Po raz pierwszy w roku 1811 roku, po sekularyzacji zakonu. Władze ówczesnej Prowincji Śląskiej chciały przenieść dzieła do muzeum we Wrocławiu, ale miejscowa ludność oprotestowała pomysł i doprowadziła do tego, że obrazów nie wywieziono. Upłynęło jednak sporo czasu, zanim ponownie zawisły one na ścianach świątyni. Przez dwa lata protestujący wcześniej mieszkańcy nie byli w stanie poradzić sobie z tym wymagającym olbrzymiego wysiłku i nakładów pieniężnych zadaniem. W końcu, zmuszeni przez urzędników, opłacili specjalną ekipę, która powiesiła obrazy.
Budżet do wykonania tego zadania z pewnością był spory, ponieważ w tamtych czasach, a potem również w kolejnym, XIX w., znano tylko jedną metodę montażu i demontażu olbrzymich formatów – poprzez budowanie ogromnych drewnianych rusztowań.

Nasza ekipa AD 2019 zdjęła obrazy z cyklu „Męczeństwa apostołów” po raz szósty w historii – a po raz pierwszy w XXI wieku. Użyliśmy współczesnej technologii – elektrycznych podnośników i żurawi. Z ciekawostek – przydały się również miniaturowe kamery inspekcyjne. Dzięki temu demontaż obrazów i odwieszanie na miejsce ram zajmowało przeważnie po kilka godzin. O ile nie było niespodzianek – zdarzyło się jednak i tak, że przez nietypowy sposób zamocowania haków w jednym z kościołów zamiast 3–4 godzin, spędziliśmy dużo więcej…

Zacznijmy jednak od początku. Przygotowania do wystawy „Willmann. Opus magnum” trwały przez dwa lata, w tym przez sześć ostatnich miesięcy były to naprawdę intensywne prace – z jednej strony należało zabezpieczyć obrazy, które sukcesywnie zwożono do Wrocławia, a z drugiej – przestrzeń do ich ekspozycji.

Specjalnie na tę wystawę na dziedzińcu Pawilonu Czterech Kopuł wzniesiona została olbrzymia konstrukcja (6,5 m wysokości), która miała oddawać wyobrażenie o przestrzeni nawy lubiąskiego kościoła klasztornego. Przy wykorzystaniu ponad 200 metrów bieżących aluminiowych kratownic (o łącznej wadze ok. 1 t) rozpięto ponad 620 m2 tkaniny nieprzepuszczającej światła. W środku na powierzchni 350 m2 mogłoby bez większego problemu zaparkować sześć TIR-ów.
Tak przygotowana przestrzeń posłużyła do ekspozycji 14 obrazów tworzących cykl „Męczeństw apostołów”. W pozostałych salach wystaw czasowych Pawilonu Czterech Kopuł prezentowane są kolejne dzieła, których jest blisko 100.

Wspomniane wcześniej obrazy z cyklu „Męczeństw…” nie są wcale największymi pracami Willmanna obecnymi na wystawie. Znalazły się tu jeszcze dwa gigantyczne, po 5,35 m szerokości każdy, płótna z Henrykowa, które prezentowane są w największych pomieszczeniach wystawowych Pawilonu Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej.

Efekt wielomiesięcznej pracy zespołu ponad 100 ludzi oglądać można od 22 grudnia 2019 do 26 kwietnia 2020. Niektórzy z naszych zewnętrznych podwykonawców nie mieli pojęcia o istnieniu tego barokowego malarza. Teraz na pewno będą Willmanna kojarzyli, bowiem wykonane dla Muzeum Narodowego we Wrocławiu zlecenia w większości przypadków nie były standardowymi, lecz spektakularnym zadaniami – z kalibru tych, którymi można się potem chwalić w portfolio. Tak było m.in. w przypadku firmy, w której zakupiony został chodnik w kolorze promującym wystawę, czyli ciemnoróżowym. Żadna inna instytucja nie nabyła tu wcześniej większej ilości tego „asortymentu”.

Ciemnoróżowy stał się od grudnia kolorem zauważalnym w przestrzeni Wrocławia, przyciągając na wystawę tłumy zwiedzających. Możemy z dumą przyznać, że jesteśmy współtwórcami tego swoistego Willmagedonu, który przeżywamy obecnie w Pawilonie Czterech Kopuł. Na który również i Państwa serdecznie zapraszamy, ponieważ tak spektakularna wystawa zdarza się tylko raz na jakiś czas.

22 stycznia 2020

* Opera magna – (łac. l. mn.) wielkie dzieła. Żartobliwe nawiązanie do tytułu wystawy „Willmann. Opus magnum” (wielkie dzieło, łac. l. poj.).

— Więcej materiałów filmowych dostępnych jest w zakładce „Realizacja wystawy” ➸
— Więcej o wystawie ➸
— Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print