W białych rękawiczkach: Antonio Corpora

Wszystkie muzea posiadają swoje tajemnice i zakątki, do których wstęp mają tylko nieliczni pracownicy. Jednymi z takich miejsc są magazyny, gdzie niczym w skarbcu przechowywane są dzieła sztuki. Oto trzecia część cyklu „W białych rękawiczkach”, w którym kustosze MNWr prezentują ukryte i niedostępne na co dzień skarby.

W zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu znajdują się dwie prace Antonia Corpory (1909–2004) – włoskiego artysty, którego realizacje obecnie wystawiane są w licznych muzeach w Rzymie, Trieście, Paryżu, Sao Paulo, Nowym Jorku, Pittsburghu, Hamburgu czy Sztokholmie.

Sycylijczyk urodzony w Tunezji był nazywany przez włoskich krytyków sztuki nomadycznym księciem koloru. Dzieciństwo i młodość spędził w Tunisie, gdzie uczył się u Armanda Vergeauda w miejscowej szkole artystycznej. W roku 1929 wyruszył do Florencji, by w Galerii Uffizi studiować ulubionych artystów – ćwiczył, wykonując darmowe kopie Giotta, Paola Uccella, Piera della Francesca. Stamtąd udał się do Paryża i nawiązał kontakty artystyczne m.in. z Alberto Giacomettim i Leopoldem Zborowskim, będącym jego łącznikiem z twórczością Modigilianiego, którą Corpora początkowo silnie się inspirował.

Choć mieszkał przez kilka lat w Paryżu, nieprzerwanie wyjeżdżał do Tunezji i Włoch. Pod koniec lat 30. XX w. krótko piastował katedrę scenografii w Bolonii, ale podczas II wojny światowej opuścił Włochy, by zamieszkać w Tunisie. Po powrocie do Włoch w 1945 roku wraz z Renato Guttuso, Periclem Fazzinim i innymi artystami założył w Rzymie grupę artystyczną „Neocubista”, w swoich pracach wskazując na silne inspiracje twórczością Georgesa Braque’a i Henri Matisse’a.

Pod koniec lat czterdziestych dołączył do grona „Fronte Nuovo delle Arti”, a po rozpadzie założył „Otto Pittori Italiani”. Zaczął odrzucać formuły kubistyczne i wprowadzać więcej swobody formalnej, która w latach 50. stała się ekspresjonizmem abstrakcyjnym. Corpora malował w stylu tachistycznym podobnym do malarzy i witrażystów: Jeana Bazaine’a i Rogera Bissière’a, którzy swoje abstrakcje oparli na naturze. Tematem jego prac także było spotkanie z naturą, opowiedziane jasnymi tonami oraz intensywnym, szerokim i energetycznym użyciem koloru.

Fot. Magdalena Lorek

Zaprezentowana tu Kompozycja fakturalna z 1962 roku, ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu, to kompozycja abstrakcyjna w pastelowej tonacji – różowe fakturalne podmalowanie zostało rozświetlone pociągnięciami „śródziemnomorskiego” błękitu kobaltowego, soczystej żółcieni i jasnej zieleni, czerwieni nabranej z palety mistrza Moneta, a miejscami pokryte bielą.

Może kojarzyć się z miękkimi barwnymi plamami, które promienie słoneczne, pokonując okienne witraże, rozlewają na kamienną posadzkę świątyni lub z mieniącymi się blikami światła przebijającymi przez trzcinę w słoneczny dzień. Z pewnością jest ona natomiast prawdziwie poetyckim zaproszeniem artysty do zanurzenia się w kolorze.

Justyna Chojnacka, Dział Grafiki i Rysunku Muzeum Narodowego we Wrocławiu

#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸
 

print