Pomimo straty ojca i trudnej sytuacji finansowej Janowi Styce udało się powrócić na studia do Wiednia, gdzie miał to szczęście poznać prawdziwego przyjaciela. Był nim Franciszek Krudowski.
Choć młodszy od Styki o dwa lata, naukę w Akademii wiedeńskiej rozpoczął jeszcze o dwa lata wcześniej – w momencie, gdy Jan zaczynał edukację, Franciszek był już na wyższym stopniu studiów, tzw. Maisterschule.
Artystów połączyła niezwykle silna, niemalże braterska więź i oboje mieli na siebie bardzo dobry wpływ. „Razem zamieszkaliśmy, razem do kuchni ludowej chodziliśmy na obiady, razem na jaskółkę do opery […]. Ileż to godzin przepędziliśmy razem, dzieląc się wrażeniami oglądanych wystaw, studiując Belweder wiedeński, czytając te same książki, wertując Krasińskiego i Słowackiego, filozofując […]. Krudowski pisał nuty, komponował fugi i oratoria, ja pisywałem poezje i listy do Musi [Marii Ochrymowicz]. Tak żyliśmy we wspólnych marzeniach i wspólnych celach. Nie miały do nas przystępu żadne niskie zabawy”.
Jak na przyjaciół przystało, namalowali nawet nawzajem swoje portrety. We wcześniejszym wpisie w cyklu „Zoom na muzeum” prezentowany był ➸ Portret Jana Styki autorstwa Krudowskiego, natomiast tak prezentuje się Portret Franciszka Krudowskiego z 1882 roku autorstwa Jana Styki.
#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸