Walentynka z Kościuszką? Dlaczego nie…

Gdyby 100–130 lat temu istniał zwyczaj wysyłania kartek z okazji Dnia Zakochanych, nie wykluczone, że pojawiłyby się i takie z wizerunkiem Naczelnika.

W powszechnej wówczas świadomości było zakodowane, że Tadeusz Kościuszko to nie tylko bohater wojen o niepodległość, ale też romantyk i marzyciel, znajdujący radość w tworzeniu piękna: malowaniu, rysowaniu, toczeniu z drewna pucharków i miseczek, komponowaniu muzyki, wreszcie projektowaniu ogrodów.

Wciąż też pamiętano historię jego nieszczęśliwej, bo niespełnionej – ale żywej aż po grób – miłości do Ludwiki Sosnowskiej, która zmuszona do ślubu z księciem Lubomirskim oznajmiła, że zaślubia on jej ciało, a serce zawsze będzie należeć do Tadeusza.

Pięknie i trafnie określiła go księżna Maria Wirtemberska w podpisie portretu, jaki mu ofiarowała w dniu imienin w 1793 r.: „Tadeusz Kościuszko, dobry a waleczny, lecz nieszczęśliwy”. Nieszczęśliwy, bo historia wciąż rzucała go w wir walk, a on marzył o spokojnym życiu ziemianina z kochaną i kochającą kobietą u boku. Wyznał kiedyś przyjacielowi: „Oj! Żebym to ja mógł dostać taką żonkę!”.

Nic dziwnego zatem, że wśród blankietów telegramów na życzenia dla nowozaślubionych pojawiły się i takie, które zawierały wizerunek bohatera spod Racławic i Saratogi. Wydawano je w zaborze pruskim w cyklu telegramów patriotycznych. Były one tolerowane przez władze pocztowe, ale bywało, że za ich użycie karano. Nic dziwnego, że nazwiska projektantów trzymano w tajemnicy.

W galerii powyżej prezentujemy fragmenty trzech blankietów pochodzące z kolekcji Krzysztofa Lachowicza, które znalazły się w wydanym przez Muzeum Narodowe we Wrocławiu kalendarzu na Rok Kościuszkowski – 2017.

Izabela Trembałowicz-Chęć, adiunkt w Dziale Oświatowym Muzeum Narodowego we Wrocławiu

#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸

 

print