W białych rękawiczkach: Zbigniew Horbowy

Wszystkie muzea posiadają swoje tajemnice i zakątki, do których wstęp mają tylko nieliczni pracownicy. Jednymi z takich miejsc są magazyny, gdzie niczym w skarbcu przechowywane są dzieła sztuki. Oto kolejna część cyklu „W białych rękawiczkach”, w którym kustosze MNWr prezentują ukryte i niedostępne na co dzień skarby.

Szklaną miłością prof. Zbigniewa Horbowego (1935–2019) były – jak powszechnie wiadomo – kieliszki. Zaprojektował ich paręset modeli, a najbardziej lubił te na długiej, tak zwanej ciągnionej nóżce, czyli nie doklejanej do czaszy.

Pytany: „Jak zaprojektować kieliszek?”, zwykł odpowiadać: „Normalnie. Siadamy, projektujemy i rysujemy…”. Zapewne tak samo opisałby swoje projekty wielkich szkieł, a takim „kawałem” szkła jest wazon Izolator będący ozdobą wrocławskiej kolekcji prac artysty w zbiorach Muzeum Narodowego.

Fot. M. Lorek

Waży sporo – 7 kilogramów, mierzy 77 centymetrów. Wazon Izolator powstał w 1967 roku w hucie „Sudety” w Szczytnej Śląskiej. To tu właśnie, zaraz po obronie dyplomu w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu (1959) w słynnej pracowni prof. Stanisława Dawskiego, rozpoczął pracę jako projektant form użytkowych. Był ambitny i niezwykle pracowity, a przy tym ujmujący w obejściu. Potrafił świetnie dogadywać się z hutniczą załogą. Jako młody debiutant w 1961 roku zaproszony został do przygotowania wystawy indywidualnej w salach naszego muzeum, wówczas noszącego jeszcze nazwę Muzeum Śląskie.

O ekspozycji tej z zachwytem dla pięknych szklanych form pisał Zbigniew Herbert. Był to początek błyskotliwej kariery Zbigniewa Horbowego, której pierwszym mocnym akordem stało się szkło antico.

O bąbelkowej, spienionej masie szkła antico prof. Horbowy uwielbiał po latach opowiadać barwne anegdoty, w których ów wynalazek zdawał się odpowiadać nieco absurdom siermiężnej peerlowskiej rzeczywistości. Wyroby szklane, by uzyskać certyfikat jakości, przechodziły surową kontrolę, w trakcie której zwracano m.in. uwagę na szpecące drobne pęcherzyki powietrza. Ich obecność świadczyła o „zanieczyszczeniu” i złym przygotowaniu masy, co wynikało niekiedy ze słabej jakości surowców. Jednak masa zmącona tysiącami drobnych pęcherzyków stawała się zupełnie „nową jakością”. Jak wspominał Horbowy, najlepszym „spieniaczem” szkła antico okazał się popularny proszek do prania IXI.

Szkło antico zagościło w hucie „Sudety” w połowie lat 60. XX wieku. Wtedy też okazjonalnie, na specjalne zamówienie, lub by popisać się przed ważnymi gośćmi, załoga wraz z Horbowym realizowała wazony giganty o ponadnormatywnych wielkościach. Wrocławski Izolator był popularnym modelem pozostającym w regularnej produkcji huty, tle że w nieco portatywniejszych, można powiedzieć „stołowych” rozmiarach. Izolatory z jednym pierścieniem miały od 24 do 31 cm wysokości. Wrocławski kolos wykonano w szkle sodowym o odcieniu ciepłego miodu, jednym z popularniejszych kolorów szkła z bogatej palety mas szklanych, jakimi szczyciła się huta „Sudety”.

Model ten jest chyba dziś jednym z ulubionych kształtów wśród kolekcjonerów szkieł Zbigniewa Horbowego. Produkowano go zarówno w hucie „Sudety” w Szczytnej Śląskiej, jak i w hucie „Barbara” w Polanicy-Zdroju, która powstała dzięki inicjatywie Zbigniewa Horbowego jako huta artystyczna i miejsce eksperymentów dla młodych projektantów szkła.

dr Barbara Banaś, Dział Ceramiki i Szkła Muzeum Narodowego we Wrocławiu

#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸
 

print