W białych rękawiczkach: fotografie Władysława Bednarczuka

Wszystkie muzea posiadają swoje tajemnice i zakątki, do których wstęp mają tylko nieliczni pracownicy. Jednymi z takich miejsc są magazyny, gdzie niczym w skarbcu przechowywane są dzieła sztuki. Oto kolejna część cyklu „W białych rękawiczkach”, w którym kustosze MNWr prezentują ukryte i niedostępne na co dzień skarby.

Fot. Magdalena Lorek

Władysława Bednarczuka (1904–1944) znamy jako lwowskiego fotografika, który opracował własną technikę fotograficzną i nie bał się eksperymentów formalnych. Dawał temu wyraz w swoich słynnych autoportretach będących niemal surrealistycznymi fotokolażami.

Prace w serii autoportretów, na których przybierał przeróżne miny i pozy, okazjonalnie wypełnione były tematyką z ludowych baśni: śmierci, demonów, bajarzy – co często interpretuje się jako podobieństwo do sztuki Witkacego.

Pomimo skromnego rzemieślniczego pochodzenia Bednarczuk dzięki wsparciu znanego lwowskiego fotografika Henryka Mikolascha mógł uczęszczać na wykłady Politechniki Lwowskiej, gdzie opanował techniki szlachetne. Po udoskonaleniu bromoleju czy przetłoku opracował własną technikę, tzw. fotoryt, który pozwalał na uzyskanie faktury drobnych spękań na fotografiach. Niestety, tajników tej metody nie zdążył ujawnić przed tragiczną przedwczesną śmiercią.

Artysta miał także drugą bardzo ważną stronę – fotografika-społecznika oraz aktywnego członka Związku Zawodowego Pracowników Fotograficznych we Lwowie, czułego na problemy ludzi pracy i społeczeństwa przemysłowego.

Chociaż stylistykę prac Bednarczuka oceniano jako zbliżoną do piktorializmu, tematycznie daleko było mu do malowniczych krajobrazów ojczyźnianych. Artystę interesowało życie zwykłych mieszkańców wielkich miast – robotników, pracowników przemysłowych i rzemieślników. Ich pracę ukazywał z dużą godnością, przedstawiając pełne energii i mocy młode ciała robotników. Dzisiaj podobne kompozycje kojarzyć się mogą po prostu z socrealizmem. Warto jednak pamiętać, że Bednarczuk tworzył przed II wojną światową (podczas której niestety zginął), na długo zanim socrealizm został narzucony w Polsce jako oficjalna doktryna artystyczna.

Społeczna tematyka i chęć dowartościowania pracy zwykłych ludzi trafiała wtedy do wrażliwości wielu artystów na całym świecie – wystarczy wspomnieć choćby o twórczości Fridy Kahlo i Diego Rivery. Prace polskiego fotografika znalazły uznanie na zagranicznych wystawach, gdzie zdobywał odznaczenia m.in. w Urugwaju.

Był wrażliwy społecznie zarówno artystycznie, jak i zawodowo. Jako członek pierwszego Związku Zawodowego Pracowników Fotograficznych we Lwowie założył Koło Miłośników Fotografii, w którym nauczał.

W 1936 roku, pod patronatem Ligi Obrony Praw Człowieka, a także przywódców polskiego ruchu ludowego i Polskiej Partii Socjalistycznej, zorganizował I Ogólnokrajową Wystawę Fotografii Robotniczej. By wziąć w niej udział, trzeba było być robotnikiem fotoamatorem lub pracownikiem zakładu fotograficznego. W ten sposób Bednarczuk chciał stworzyć przestrzeń osobną od fotoamatorów pochodzenia arystokratycznego czy inteligenckiego, którzy dominowali w fotografice – aparatura fotograficzna, jak i wiedza, jak jej używać, nie były przecież tanie i szeroko dostępne, nie każdy wtedy mógł sobie na nie pozwolić.

Tak radykalny ruch musiał wywołać dyskusje i kontrowersje. I faktycznie, podczas gdy niektórzy fotograficy – jak np. Leon Lutyk – docenili i chwalili wystawę, inni – zwłaszcza w prasie, jak redakcja „Przeglądu Fotograficznego” – krytykowali ją oraz pomysł, by kierować się tzw. etyką robotniczą. Zagrozić ona mogła nadrzędnym zdaniem redakcji zasadom estetyki.

Jak wspominała słynna lwowska fotografka Janina Mierzecka, a po wojnie wieloletnia pracowniczka Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Bednarczuk załamał się krytyką i do powstania kolejnej wystawy nigdy nie doszło. Artysta przesłał wysyłać swoje prace na kolejne konkursy i wystawy, skupiając się na swoim własnym zakładzie, który z wielkim trudem otworzył we Lwowie – „Pracownię wartościowej podobizny”.

W 1944 zginął, broniąc właśnie swojego zakładu pracy przed rabunkiem przez Niemców.

Adam Pacholak, Dział Fotografii MNWr

■ Zoom na muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸

 

print