Wszystkie muzea posiadają swoje tajemnice i zakątki, do których wstęp mają tylko nieliczni pracownicy. Jednymi z takich miejsc są magazyny, gdzie niczym w skarbcu przechowywane są dzieła sztuki. Oto kolejna część cyklu „W białych rękawiczkach”, w którym kustosze MNWr prezentują ukryte i niedostępne na co dzień skarby.
Ojciec fotograf widział w nim swego następcę, ale młody Edward Hartwig początkowo nie chciał wiązać swej przyszłości z fotografią – marzył o malarstwie i… aktorstwie. Choć ostatecznie jednak oddał się fotografii, nadal pociągała go scena, a teatr stał się jedną z jego fotograficznych domen. Świat teatru podglądał przez wiele lat – przedstawienia, premiery, ale także kulisy z przeróżnymi zakamarkami składają się u niego na wielowymiarowy portret tego niezwykłego środowiska. Zaprzyjaźniony z wieloma twórcami teatru podróżował niemal po całym kraju.
Fot. Magdalena Lorek
„Telefonowali do mnie: »dzisiaj przymiarka, jutro malujemy horyzont«… Jechałem. Zamiast siedzieć i czekać na premierę, zaglądałem wszędzie. Bywałem w teatrach Krakowa, w Kielcach u Byrskich, we Wrocławiu – by fotografować pantomimę Tomaszewskiego. Starałem się pokazać, jak ruch zastępuje w pantomimie słowo” – wspominał Hartwig.
Na prezentowanej fotografii można zobaczyć właśnie fragment jednego ze spektakli Henryka Tomaszewskiego, założyciela Wrocławskiego Teatru Pantomimy.
Małgorzata Santarek, Dział Fotografii Muzeum Narodowego we Wrocławiu
#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸