W kalendarzu ludowym, opartym na obserwacji pozornego ruchu Słońca, zmiany pór roku wyznaczały daty słonecznych przesileń: letniego (około 21 czerwca) i zimowego (21 lub 22 grudnia), oraz zrównania dnia z nocą: wiosenne (20/21 marca) i jesienne (22/23 września. W tym roku 22 września ma miejsce koniec lata kalendarzowego i astronomicznego, a zarazem początek jesieni.
W tym szczególnym czasie równowagi między dniem a nocą wierzono, że wszystko zapada w sen i ziemia rozpoczyna swój kilkumiesięczny odpoczynek, by wiosną znowu odżyć. Z początkiem jesieni kończą się prace w polu i obserwujemy powolne zamieranie przyrody. W dniu św. Mateusza, 21 września, należało zakończyć siew ozimin. Na obsiane pola rozrzucano słomę ze zboża takiego, jakie zasiano, aby równie dorodne urosło. Po powrocie do domu spożywano odświętny obiad. Pszczelarze w dniu tym powinni sprawdzić ostatecznie ule przed zimą.
Dzień 29 września obfitował w szereg zwyczajów, które w XX w. już prawie całkowicie zaginęły. Na Śląsku zwyczaje związane z obchodami św. Michała miały typowo rolniczy charakter. Był to także zwyczajowo dzień rozwiązywania umów z parobkami oraz umów o dzierżawę gruntu.
W tradycji ludowej po 29 września pasterze wypasający owce na halach zaczynali jesienny redyk, czyli powracali ze stadami do wsi. Przysłowie mówiło: „Kto pasie po Michale, nie wróci na hale”. Przed wyjściem z szałasu baca żegnał znakiem krzyża ognisko, płonące nieprzerwanie podczas ich pobytu na hali, modlił się, po czym zalewał go wodą. Po powrocie do wsi baca rozliczał się z gospodarzami, a juhasi rozdawali dzieciom i kobietom małe owcze serki zwane redykołkami.
Po dniu św. Michała można było również wypasać bydło na łąkach i polach bez przestrzegania granic wyznaczanych przez miedze. Pisał o tym m.in. Józef Lompa w 1843 r.: „Po św. Michale aż do wiosny stoją wrota takowe wciąż otworem. Po św. Michale bowiem idzie bydło na samopas, bo wtedy, jak lud pospolity utrzymuje, wolno bydłu iść na cudze grunta. Chodzą wtenczas świnie całymi stadami i czynią w polach i ogrodach niezmierną szkodę”.
Był to także czas wróżb meteorologicznych, po których do dziś jeszcze pozostało wiele przysłów: „Gdy deszcz w św. Michała, będzie łagodna zima cała”, „Gdy noc jasna na Michała, to nastąpi zima trwała” „Jeżeli na św. Michała wiatr północny wieje, to na pogoda nie ma nadzieje”, „Grzmot w dzień świętego Michała; żywność przyszła, Bogu chwała”, „Jeżeli święty Michał deszczem nie usłuży, dobrą to i suchą wiosnę wróży”.
Św. Michał Archanioł był przedstawiany najczęściej na obrazach, rzadziej w formie rzeźby lub na malowidle ściennym. W ikonografii najczęściej spotykamy go w dwóch konwencjach – jako posłańca lub jako wojownika. W sztuce ludowej najczęściej przedstawiany jest jako wojownik w zbroi, z mieczem lub oszczepem w ręce, w scenie strącania nogami szatana do piekła.
Na podstawie: J. Pośpiech, Zwyczaje i obrzędy doroczne na Śląsku, Opole 1987; B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2009.
Dorota Jasnowska, kustosz w Dziale Folkloru i Ceramiki Muzeum Etnograficznego
#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸