„Dlaczego ta pani zabiła pana siekierą?”

Prace malarskie przy Panoramie Racławickiej trwały 9 miesięcy. Pracowało przy niej 9 malarzy. Mimo że były poprzedzone wieloma studiami i szkicami przygotowawczymi oraz tzw. Małą Panoramą, tempo imponuje i wiele osób – stając przed 1800 m² malowidła – nie dowierza, że było możliwym stworzyć tak olbrzymie dzieło w tak krótkim czasie.

Szczególnie iż wiele z postaci było malowanych z modeli „na gorąco”. Zachowały się zdjęcia dokumentujące tworzenie studiów z postaci ubranych w historyczne mundury lub stroje ludowe, które specjalnie w tym celu uszyto. W przypadku modelki, która pozowała Styce do postaci kobiety rozpaczającej po śmierci męża, znamy nawet nazwisko. Była to Tekla Borys-Hajduś – niania dzieci Kossaków: Jerzego, nazywanego wówczas przez ojca Ciamciem – przyszłego malarza, i Marii (Laluchny, Lilki) – w przyszłości poetki, słynnej Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

Zatrzymajmy się chwilę nad tą sceną. Przed progiem najuboższej chaty we wsi leży z rozrzuconymi rękami trup chłopa, jej mieszkańca. Nad nim klęczy żona, a właściwie już wdowa, która w rozpaczy, łapiąc się za głowę, przyzywa pomocy od kosynierów wychodzących w kolumnie z wąwozu dziemięrzyckiego. Ale nic się już nie da zrobić. Dwie plamy krwi czerwieniejące na białej koszuli mówią wszystko. Chłopa dosięgły aż dwie rosyjskie kule – i to prosto w pierś. Nadleciały od strony stanowisk artyleryjskich i trafiły go zupełnym przypadkiem, wystrzelone w stronę atakujących kosynierów. Trajektoria lotu pocisków została jednak przesunięta przez wiejący od wschodu wiatr i trafiły w nieskoszarowanego mieszkańca, który być może miał ochotę wspomóc rodaków, skoro zmarł z siekierą w ręce. Tą, która leży odrzucona przy jego prawej dłoni.

Scena w założeniu tragiczna – nie zawsze jednak jest zrozumiana tak, jak oczekiwałby tego jej autor. Najczęstsze pytanie od najmłodszych widzów brzmi: „Dlaczego ta pani zabiła pana siekierą?”. Mimo znacznej częstotliwości zadawania tego pytania, za każdym razem zastanawiam się, skąd taki okrutny wniosek rodzi się w niewinnych, małoletnich głowach…
Drugie pytanie jest równie kłopotliwe: „Dlaczego ta pani nie ma głowy?”.

Rzeczywiście, ukazana w dość ryzykownym skrócie perspektywicznym postać okutana jest czerwoną chustą w kratę w sposób charakterystyczny jeszcze do nie tak dawna dla mieszkanek wsi, ale dzisiejszym widzom mało znany. Rogi chusty zarzuconej na głowę krzyżowano na piersiach i wiązano na plecach, tworząc odpowiednik dzisiejszej kurtki z kapturem. Okutana w ten sposób postać wyglądała może mało atrakcyjnie, ale było jej ciepło. Dodatkowo rozpaczająca kobieta ma twarz zwróconą w stronę kosynierów i dopiero przy uważnej obserwacji można zauważyć jedynie jej profil. Lewą dłonią kobieta dotyka czoła w geście niedowierzania i bólu, prawą zaś próbuje jeszcze potrząsać zmarłym – jakby chciała obudzić w nim życie…

Izabela Trembałowicz-Chęć, adiunkt w Dziale Oświatowym MNWr

#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸

 

 

print