W Dniu Matki słów kilka o Tekli z Ratomskich Kościuszkowej, matce przyszłego zwycięscy w bitwie pod Racławicami.
„Zawsze to mówiłam: »wszystkie moje dziatki jednakowo kocham«. Z tej racji nie pojmuję, dlaczego familianci ze strony małżonka […] pozwalali sobie na uśmiech. Nawet jeśli forytowałam Józefka, czyniłam to z myślą o młodszym. Niechaj się tylko w przyszłości boku starszego brata trzyma, a już w życiu nie zginie: sam Tadeuszek nigdy się bowiem bez braterskiej pomocy żadnego wyższego urzędu nie dochrapie” – takie oto słowa włożyła w usta Tekli Kościuszkowej pisarka Hanna Muszyńska-Hoffmannowa w książce Miłości i sentymenty Tadeusza Kościuszki.
Potrzeby powieści wymusiły fabularyzowanie pewnych wątków i dialogów, jednak w tej kwestii autorka nie minęła się aż tak bardzo z prawdą. Krewni i znajomi rodziny Kościuszków potrafili, niby w żartach, wytknąć Tekli nierówne traktowanie swoich dzieci. Potwierdzają to m.in. słowa Jana Nepomucena Kościuszki: „Matka miała wolność rządzenia dziećmi, jakoż równie y przezornie Ich oporządzała y daleko więcey na starszego syna na funkcyę Deputacką expensowała […]” niż na potrzeby młodszego syna – Tadeusza, który był już wówczas samodzielny i równie mocno potrzebował finansowego wsparcia.
Choć dziś taka matczyna postawa może budzić oburzenie i słuszne poczucie niesprawiedliwości wobec dzieci, wtedy wynikała niestety ze względów praktycznych. Ludwik Tadeusz i Tekla z Ratomskich Kościuszkowie posiadali skromny majątek, który dawał im, co prawda, miejsce wśród średniej szlachty, jednak nie dawał możliwości rozrzutności. Tekla zaś została wdową z czwórką dzieci na utrzymaniu ledwie przekroczywszy czterdziestkę. Mając tak niewiele, wkładała wszelki trud i całą swą energię, by tworzyć zdrową atmosferę w swoim domu i utrzymać majątek. Jej zaradność, zapobiegliwość, gospodarność i życiowa mądrość przysłużyły się w kształtowaniu charakteru potomków.
Sylwia Błachowicz, Dział Promocji i Komunikacji MNWr
■ Zoom na muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸