Polscy reemigranci z Francji

Dolny Śląsk po II wojnie światowej stał się obszarem, na którym w wyniku osiedlenia się różnych grup etnicznych, narodowościowych i przesiedleńczych, stopniowo następował proces integracji kulturowej, aczkolwiek nie tak szybko i nie w takiej skali, w jakiej podawano w oficjalnych informacjach.

Grupę wyjątkową, dla której ta integracja i asymilacja była wyjątkowo trudna, stanowili Polacy – reemigranci z Francji i Belgii. Ci, którzy po I wojnie światowej osiedlili się w departamentach Nord i Pas-de-Calais, nieopodal granicy belgijskiej oraz w Lotaryngii, Île-de-France, Pikardii, Burgundii. Pracowali w hutnictwie, przemyśle budowlanym, włókienniczym i rolnictwie. Dla Francji wyniszczonej I wojną światową, z niewielkim przyrostem demograficznym, byli bardzo ważni ekonomicznie. Pod koniec okresu międzywojennego Polacy stali się drugą co do wielkości grupą imigrantów – zaraz po Włochach. Ich liczebność przekraczała pół miliona. W wyniku porozumień między rządem polskim i francuskim Polacy po II wojnie światowej zostali przewiezieni przede wszystkim na tereny Dolnego i Górnego Śląska. Według statystyk do 1950 roku wróciło 78 tys. osób.

Na ziemiach tych w wyniku wysiedlenia ludności niemieckiej (a i dużego zindustrializowania obszaru) brakowało fachowców. Największe skupisko Polaków – reemigrantów z Francji – liczące około 20 tys. osób, powstało w Wałbrzychu. W latach pięćdziesiątych XX wieku nazywano go „francuskim miastem”.

Zazwyczaj decyzję o powrocie do Polski podejmowali rodzice, a musiały się jej podporządkować dzieci, czasami nawet dorosłe, które urodzone, wykształcone we Francji nie czuły związku z ojczyzną rodziców. Większość dzieci, a szczególnie nastolatków, opuszczało Francję z ogromną niechęcią, co potem miało wpływ na przebieg ich integracji ze społeczeństwem polskim. Utracili dobry (czasem bardzo dobry) status ekonomiczny, musieli przyjąć warunki życia w powojennej – zrujnowanej Polsce, odebrano im paszporty francuskie, zakazano kontaktów z rodziną za „żelazną kurtyną”.

Te emocje wyjątkowo wyraźnie wybrzmiewają w filmie. Kultura francuska, którą przyswoili sobie w jakiejś postaci podczas pobytu we Francji, wyróżniała ich wśród przedstawicieli innych grup osiedleńczych i budziła nieufność, a nawet niechęć. Język francuski (którym posługiwali się najczęściej swobodniej niż polskim), kulinarne odmienności (nie znali ciemnego chleba, preferowali potrawy kuchni francuskiej), sposób ubierania się (zabrali z Francji najlepszą odzież, ubierali się z wyszukaną elegancją), upodobania muzyczne (muzyka akordeonowa, tańce), zamiłowanie do gry w bule (pétanque), kontakty we własnym gronie – to powojenne realia, o których opowiadają bohaterowie filmu. Proces integracji na Dolnym Śląsku, trwający już dziesiątki lat, ostatecznie nastąpił, ale dla tych reemigrantów Francja pozostała nadal ich drugą ojczyzną.

Paulina Suchecka, edukatorka w Muzeum Etnograficznym

#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸

 

print