Portret Alberta Einsteina, dzieło Wojciecha Fangora, jednego z najwybitniejszych polskich artystów współczesnych, wzbogaciło wystawę kolekcji polskiej sztuki II poł. XX i XXI w. w Pawilonie Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej. Obraz przekazali w długoletni depozyt prywatni kolekcjonerzy, którzy postanowili zachować anonimowość.
Fangor namalował Einsteina w 1948 roku, w tym samym okresie, kiedy spod jego pędzla wyszły płótna Lenin, Chopin czy Kopernik. Dzieło zaprezentowano po raz pierwszy na debiutanckiej wystawie artysty, zorganizowanej przez Mariana Bogusza, ówczesnego kierownika Galerii Młodych Artystów i Naukowców, w Instytucie Propagandy Sztuki w Warszawie.
Portret wrocławianie mogli już zobaczyć na monograficznym pokazie Fangora we wrocławskim Muzeum Narodowym w 2015 roku.
Teraz w Pawilonie Czterech Kopuł dzieło zawisło w części ekspozycji zatytułowanej „od abstrakcji do metafory”, obok malarstwa Zbigniewa Makowskiego, Kazimierza Mikulskiego, Erny Rosenstein oraz przyjaciela artysty, Jerzego Tchórzewskiego. Na wystawie stałej znajduje się jeszcze jedna praca Wojciecha Fangora MA 5 z 1973 roku.
Rozmowa z wrocławskimi kolekcjonerami deponującymi obraz Einstein w Muzeum Sztuki Współczesnej w Pawilonie Czterech Kopuł
Dlaczego nie chcą Państwo ujawniać swego nazwiska?
Ona: Pragniemy zostać anonimowi, bo jesteśmy początkującymi kolekcjonerami. Jak nasza kolekcja się powiększy, to wtedy będziemy się chwalić.
Co sprawiło, że przekazaliście obraz Einstein Wojciecha Fangora w depozyt do Wrocławia, do Pawilonu Czterech Kopuł?
Ona: Jesteśmy wrocławianami, poza tym Pawilon to najlepsze muzeum prezentujące sztukę współczesną w Polsce. Nigdzie nie ma tak pięknej przestrzeni ekspozycyjnej.
On: Pozostawmy jednak na boku te oczywistości. Nie wyobrażaliśmy sobie jeszcze większej rozłąki – ten obraz jest jak członek naszej rodziny, a w Pawilonie Czterech Kopuł możemy go odwiedzać, mamy blisko z domu.
To czemu w ogóle zdecydowaliście się z nim rozstać?
Ona: Było mi szkoda, że to płótno jest tylko dla nas. Zaważyło na tym ogromne zainteresowanie malarstwem Fangora, w szczególności jego pracami ukazującymi rozszczep światła, jak Koła, Fale. Naszym skromnym zdaniem Fangora fascynowała teoria względności i ten obraz doskonale to ukazuje. To dzieło, które powinno mieć szeroką publiczność. Choć mój mąż żartował, że pijąc wieczorem wino miał najinteligentniejszego z możliwych towarzyszy.
Jak Albert do Was trafił?
Ona: Kupiliśmy go od wdowy po Wojciechu Fangorze.
Czemu zdecydowaliście się kupić ten właśnie obraz? Wczesny, mało charakterystyczny, inny od późniejszych i słynnych kompozycji Fangora?
Ona: Na te najdroższe, op-artowskie, nie było nas stać. Gdy zobaczyłam Einsteina wiedziałam, że chcę go mieć. Coś między nami zaiskrzyło. Ujęło mnie jak Fangor w kilku kreskach oddał jego podobieństwo. Moim zdaniem ten wizerunek jest dużo ładniejszy od powszechnie znanego, czyli wersji Andy’ego Warhola z 1980 roku.
Czy w waszym posiadaniu są także inne dzieła Fangora?
On: Niestety jeszcze nie, ale mamy nadzieję, że to się zmieni.
Jaki obraz zajmie miejsce w waszym domu uwolnione przez Einsteina?
Ona: Na razie zawisł tam obraz mojej niezwykle uzdolnionej siostry. Do jej dzieł mam bardzo emocjonalny stosunek.
Czyje obrazy są jeszcze w waszej kolekcji?
Ona: Staramy się, by były to dzieła autorów związanych z Wrocławiem. Mamy dwa płótna Stanisława Dawskiego, z serii „Żywioły”, mamy kompozycje Zofii Artymowskiej, która przez lata wykładała we wrocławskiej uczelni. Ale mamy też Jana Ziemskiego, no i mamy najweselszego Tadeusza Kantora.
?
On: Tak, takiego kolorowego – to obraz Informel z 1964 roku.
Traktujecie zakupy jako inwestycję kapitałową? Ktoś Wam doradza, szukacie informacji w literaturze, sprawdzacie w internecie?
On: Nie myślimy o kolekcji w kategoriach komercyjnych.
Ona: Przede wszystkim dzieło musi się nam podobać, kupujemy sercem. Nie jesteśmy znawcami, ale miłośnikami. Przyznam, że mamy satysfakcję, że nasz wybór, nas osób nie zajmujących się profesjonalnie sztuką, został doceniony i Einsteina będzie mogło teraz zobaczyć dużo więcej osób niż w naszym domu. Tu obecność tego obrazu ma dodatkowo historyczne znaczenie. Albert Einstein miał przyjechać do Wrocławia w 1948 roku na Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju. Jednak odczytano tu jedynie jego przesłanie, a i tak w ocenzurowanej wersji. Namalowany przez Fangora portret wielkiego fizyka powstał właśnie w roku Kongresu we Wrocławiu.
Skąd wziął się pomysł stworzenia przez Was kolekcji?
Ona: Sztuka jest częścią życia, tą lepszą częścią. Chcemy, by nasze dzieci potrafiły to zauważać. W czasie podróży zawsze razem odwiedzamy muzea, zwiedzamy, oglądamy. Poznawanie sztuki rozwija nie tylko oko, ale przede wszystkim mózg. I okazuje się, że zasiane ziarno już przynosi plony – starszy syn umawia się na randki w Pawilonie Czterech Kopuł, a młodszy robione tu zdjęcia wykorzystuje w swoich teledyskach. Czyli sztuka jest dla nich naturalnym środowiskiem. I to dla nas jest bardzo cenne!
Rozmawiała Agata Saraczyńska
Czytaj więcej:
— Fotorelacja z odsłonięcia obrazu i konferencji prasowej ➸