Madonny Kłodzkie i lud boży. Zaskakujący dialog

Zapewne inne są naukowe zobowiązania historii sztuki i etnografii. „Etnografia”, stając naprzeciw sakralnego przedstawienia, nie skupia się wyłącznie na jego „biografii” i artyzmie. Stara się co prawda, w miarę możliwości, ustalić pełną informację związaną z autorstwem, warsztatem twórczym i datą powstania dzieła; śledzi migracje ikonograficznego wzoru, ale przecież nie to jest jej podstawowym zadaniem. Etnografia wtapia się w tłum oczekujących na cud, wsłuchuje się w ludzkie opinie, lęki i oczekiwania, podejmuje trud pielgrzymowania i wyrusza w drogę z innymi, poszukującymi mistycznych doznań. Zadaje pytania, odnotowuje legendy i przypowieści, rozpoznaje i śledzi drogi ich wątków. Próbuje konkretyzować, a nawet inwentaryzować „niematerialność”.

W tej etnograficznej misji na terenie ziemi kłodzkiej, często nazywanej „Zagłębiem Maryi” – odnajduje szczególnie wiele ważnych dla siebie treści i bohaterów. To właśnie tutaj znajduje się większość dolnośląskich, maryjnych ośrodków pielgrzymkowych: Bardo, Wambierzyce, Góra Igliczna koło Międzygórza, Stary Wielisław, Kłodzko, Mariańska Górka koło Kłodzka, Wzgórze Cierniak koło Radochowa. Sanktuaria maryjne powstawały tu co najmniej od XV w., a równolegle rozwijał się kult cudownych wizerunków, który – mając swoje źródła już we wczesnym średniowieczu – apogeum osiągnął jednak w okresie kontrreformacji. Zatem nie może dziwić, że na tej ziemi pomiędzy otoczonymi kultem Madonnami oraz oddającymi im cześć wiernymi, toczy się od dawna wyjątkowo intensywny, ale i zaskakujący dialog.

Jego istota zasadza się nie tylko na znanym na terenie całej Europy systemie swoistych kontraktów zawieranych pomiędzy człowiekiem i istotą boską, których artystycznym wyrazem są obrazy wotywne. Wszak wierni zawsze składali u stóp cudownych Madonn swoje prośby, starali się pozyskać ich przychylność, z kolei one, także niezmiennie od wieków, zabiegały o ich uwagę, pouczały, zwracały uwagę na grożące im niebezpieczeństwa, okrywały płaszczem swojego miłosierdzia. Dziwić jednak może, że kłodzkie Madonny – jakby nie ufając w siłę transcendencji – w legendarnych przekazach całkiem „po ludzku” apelowały do człowieka, obiecując mu różnorodne korzyści w zamian za wykonanie ich wizerunku.

Według jednej z legend figurę Madonny Wielisławskiej miał wykonać ubogi rolnik, któremu we śnie ukazała się Madonna, prosząc o wyrzeźbienie swojej postaci, w zamian za co obiecała bogactwo. W innej –  to mieszkaniec ziemi kłodzkiej przekupywał Madonnę obietnicą wyrzeźbienia jej postaci, w zamian za wskazanie przez nią zapomnianego miejsca ukrycia majątku zakopanego w czasie wojny trzydziestoletniej. Tylko Madonna Bardzka pogrążonemu w modlitwie młodzieńcowi wręczyła wykonany przez siebie własny wizerunek ze słowami: „Weź – oto Matka Twoja”. Na tle innych, ten akt powołania do istnienia materialnego wizerunku Madonny „wprost w niebie” był tak nadzwyczajny, że znalazł swoje uwiecznienie na tablicy inskrypcyjnej umieszczonej pod prospektem organowym bardzkiego kościoła i potwierdzenie w licznych, późniejszych dokumentach.

Wyjątkowy kontakt z przedstawicielem ludu bożego nawiązała Madonna Kłodzka lub Łaskawa. Jej nadzwyczajne właściwości pozostają w ścisłym związku z życiem i działalnością praskiego arcybiskupa Arnošta z Pardubic (1297–1364). Zgodnie z legendarnym przekazem w 1310 roku przyszły arcybiskup jako uczeń kolegium jezuickiego w Kłodzku w czasie nie dość gorliwej modlitwy, recytacji hymnu Salve Regina podczas nabożeństwa nieszporowego zauważył, że umieszczona na głównym ołtarzu Madonna z Dzieciątkiem odwraca się od niego, manifestując swoje niezadowolenie. Dopiero żarliwa modlitwa podjęta przez młodzieńca, spowodowała powrót figury do poprzedniej pozycji. To nadzwyczajne wydarzenie opisał sam arcybiskup, a jego autentyczności miał dowieść całym swoim życiem. Stał się czcicielem Marii i jednocześnie mecenasem sztuki. Uważany jest za fundatora wielu kościołów i przedstawień Madonny, między innymi znajdujących się na terenie dzisiejszych Czech: Svatohorskiej, Broumovskiej, w Rychnovie nad Kněžnou, a także krzyża na górze Tabor pod miejscowością Lomnice.

Od czasu tego wydarzenia Madonna Kłodzka nazywana jest też Madonną Arnošta. Sam biskup, pochowany na swoje życzenie w kłodzkim kościele, uznawany był powszechnie za osobę świętą, co miały potwierdzać – zapowiedziane przez niego – wielokrotne, rozłożone w czasie, spękania nagrobku, z których wydobywał się odznaczający się pięknym zapachem płyn, gorliwie zbierany przez pątników. Ten proces, nazywany „wypacaniem łez”, miał ustać dopiero wówczas, gdy w kraju nastąpiły zmiany religijne.

Zdarzało się też niejednokrotnie, że to ludzie radykalnie zmieniali wizerunek i przekaz Madonny. Przedmiotem kultu maryjnego w Starym Wielisławiu jest piętnastowieczna figura Madonny przedstawiająca ją jako Służebniczkę w Świątyni, co należy odczytywać jako nawiązanie do znanego ujęcia tego tematu z katedry mediolańskiej. Udokumentowany kult tej Madonny sięga wieku XV. Już wtedy do cudownej figury przybywały liczne pielgrzymki, ale szczególne ich nasilenie odnotowano w stuleciach XVI i XVII, zwłaszcza w tym czasie, gdy tutejszym sanktuarium po wojnie trzydziestoletniej zaopiekowali się jezuici z Kłodzka.

Prawdopodobnie także wtedy, w odpowiedzi na duchowe zapotrzebowanie wiernych, dziewczęcą, radosną Marię przekształcono w Bolesną. Ustawiono ją pod krzyżem z atrybutami Męki Pańskiej, a do jej wizerunku dodano miecze boleści. W  takiej właśnie postaci, w charakterystycznej sukience z dwoma ukośnie biegnącymi pasmami welonu, wizerunek Madonny Wielisławskiej był popularyzowany. Któż lepiej od niej, młodzieńczej i radosnej Marii, Służebniczki w Świątyni lub Marii przy Nadziei, przekształconej w Marię Bolesną, mógł odczuwać ból matki? Przez ludzi chętniej odwołujących się do bolesnych tajemnic boskiego objawienia, od wieków przeżywa udręki  męczeństwa  i śmierci  Syna,  zanim zdążyła poznać radość macierzyństwa.

Madonny Kłodzkie – każda z nich z odrębnymi atrybutami i opowieściami, z niepowtarzalnym zestawem cudownych wydarzeń, które miały potwierdzać ich wyjątkowe, nadprzyrodzone właściwości. Pytaniem podstawowym jest, czy to Madonny rozmawiały z wiernymi, czy też to oni sami – używając wizerunków Madonn – dyskutowali ze sobą, wzajemnie narzucali sobie określone zachowania i przekonania? To pytanie pozostanie w zawieszeniu. Bo religia, tak jak i nauka, nie dostarcza prostych odpowiedzi.

Elżbieta Berendt, kierownik Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu

#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸

 

print