Odchodząc na emeryturę, zakończył pracę w Oddziale Etnograficznym Jacek Bohdanowicz – zatrudniony w Muzeum od 1984 roku, kustosz Działu Kultury Technicznej oraz dawniej Działu Budownictwa, kurator wielu etnograficznych wystaw z zakresu rękodzieła i gospodarki chłopskiej, autor katalogów wystaw oraz katalogów zbiorów z zakresu snycerki i kowalstwa.
Dział Kultury Technicznej Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu gromadzi ogromną liczbę zabytków – zarówno tych, które obrazują przedwojenną kulturę regionu, jak i tych, które pozwalają muzealnikom prowadzić opowieść o wielkiej powojennej migracji.
Z jednej strony znajdziemy tu wyrafinowane estetycznie kolekcje z zakresu kowalstwa, snycerstwa, z drugiej – rzeczy przez wielu postrzegane jako pospolite: sprzęty, narzędzia gospodarskie i rolnicze. Wiele z nich zostało dramatycznie naznaczonych trudem wędrówki, ale w tym stanie są przecież najbardziej wyrazistym obrazem uwikłania człowieka w historię.
Można zaryzykować twierdzenie, że właśnie ten dział w strukturze Muzeum jest jak jego „serce” – być może nie zawsze efektowne, ale przecież najcelniej oddające rytm, zmienne tętno dolnośląskiej kultury; jej nadzieje i dramaty.
Przez 40 lat tymi wyjątkowymi zabytkami z ogromnym zaangażowaniem opiekował się Jacek Bohdanowicz, oddając tej pracy swoje etnograficzne serce. Każdy przedmiot ulokowany w magazynach traktował wręcz z czułością, próbując odtwarzać jego historię.
Profesjonalny i precyzyjny w każdym działaniu, prawdziwy temperament ujawniał przy organizacji wystaw. Ekspozycje poświęcone szewstwu, kowalstwu, rybołówstwu przygotowywał z wielkim rozmachem i poświęceniem daleko wykraczającym poza obowiązki kuratora. Zawsze odnosiliśmy wrażenie, że najchętniej przejąłby wówczas wszystkie role: kuratora, plastyka, a może nawet marketingowca, nazywaliśmy to „kuratorstwem totalnym”. Był wszędzie, pilnował każdego szczegółu wystawy, przeżywał każdą ocenę.
Uwielbiała go młodzież, którą oprowadzał po muzealnych ekspozycjach, zapewne dlatego, że wszystkich, także najmłodszych, traktował z jednakową powagą. Zawsze koleżeński w różnych muzealnych i osobistych sytuacjach, nikomu z nas nie odmawiał pomocy, co więcej najczęściej oferował ją sam w sposób dyskretny, ale skuteczny. Pod wielokrotnie przybieraną pozą „twardziela” kryje się wrażliwy i uważny na innych człowiek. No i jeszcze – to nieco przewrotne poczucie humoru, które ratowało nas w wielu trudnych chwilach…
Jacku, dziękujemy!