Dolny Śląsk znany jest z licznych sanktuariów pielgrzymkowych, m.in. w Wambierzycach, Krzeszowie, Bardzie Śląskim, Starym Wielisławiu czy Międzygórzu. W naszym oddziale etnograficznym mamy zatem bogatą kolekcję obrazów i grafik dewocyjnych, najstarsze pochodzą z początku XVIII w.
Pracując w muzealnej rzeczywistości, często zmuszeni jesteśmy zadowalać się tylko cieniami pewnego dawnego świata, jego fragmentarycznym szkicami. Dlatego będąc podczas wakacji w Bośni i Hercegowinie, nie mogłam nie odwiedzić znanego na całym świecie centrum pielgrzymkowego w Medjugorje i przekonać się, co dziś – w XXI w. – mogłabym tam kupić i przywieźć jako pamiątkę do naszych muzealnych zbiorów. Poczuć ten współczesny pielgrzymkowy świat, w którym przyszło mi egzystować.
Fot. Agnieszka Szepetiuk-Barańska
Pielgrzymowanie jako pobożna praktyka podróży, często piesza, podejmowana z pobudek religijnych najczęściej przez całe grupy pątnicze do miejsca świętego słynącego z objawień lub ważnych wydarzeń historyczno-religijnych, cudownych, cennych pamiątek i relikwii – było organizowane od najdawniejszych czasów przez wyznawców wszystkich najważniejszych religii świata. Hindusi pielgrzymują do Benares nad świętą rzeką Ganges; muzułmanie do kolebki islamu – Mekki, a także do Jerozolimy i Karbeli; wyznawcy judaizmu – zgodnie z zaleceniem Biblii – do Gilad między Jordanem i Jerychem.
Rozkwit chrześcijańskich pielgrzymek wychodzących z Polski do miejsc świętych za granicą (m.in. Efez, Santiago de Compostela, Loreto, Baria, Asyż, Padwa, Lourdes, Fatima) przypada na XV–XVII w. Dyktowane były chęcią zbawienia duszy, ale i ciekawością świata.
W naszym kraju słynące cudami od XIV w. jest Sanktuarium Matki Bożej w Częstochowie. Polska została nawet nazwana przez papieża Pawła VI Ziemią Pielgrzymek ze względu na największą w Europie liczbę sanktuariów pielgrzymkowych i odwiedzających je wiernych.
Pielgrzymki chrześcijańskie przejęte od żydów są „nieobowiązkowe”, często były jednak zalecane w celach ekspiacyjnych – jako pokuta za grzechy, dziękczynnych lub wypraszania łask. Pątnicy pielgrzymowali nie tylko z pobożności, ale także po różnego rodzaju dyspensy, przywileje i odpusty. Ja na moją pojechałam w celach turystycznych i etnograficznych – wręcz folklorystycznych.
Taka „religijna” wizyta wyrywa człowieka z jego metafizycznego zadowolenia i poczucia, że jest w stanie wszystko kontrolować i mieć na wszystko wpływ. Antropologowi często przypomina, że człowieka można traktować w innych wymiarach niż tylko ten materialny i realistyczny. Że są siły, których nie kontrolujemy i z którymi musimy się zmierzyć. To poczucie egzystencjalnej niewygody, pewnego rozedrgania i rozdwojenia jaźni.
Medjugorje znane jest dzięki objawieniom maryjnym zapoczątkowanym w 1981 r. Zgodnie z relacją sześciu osób widzących trwają one z różną częstotliwością do dziś. Do lat 80. XX w. Medjugorje składające się pierwotnie z trzech osad stanowiło typową wiejską parafię. Po 1981 r. wraz z sukcesywnym napływem rzeszy ludzi z całego świata stało się miejscem kultu religijnego. Dziś przybywa tam rocznie ponad 3,5 miliona pielgrzymów. Najliczniejsze grupy pochodzą z Polski i Włoch. Przyczyniło się to do stworzenia bazy gastronomiczno-noclegowej wraz z punktami handlu dewocjonaliami i pamiątkami. W branży turystyczno-sakralnej pracuje obecnie większość okolicznych mieszkańców.
Miasteczko wabi zatem ilością kramów i sklepów, z witryn których „wylewają się” na nas kolorowi, różni święci… Każdy zaradzi wszelkim niepowodzeniom!
Budzi to pewne niedowierzanie i ekscytacje. Wszystkie nasze zmysły – niczym w kalejdoskopie – zostają pobudzone, odurzone feriom barw, zapachów i znaczeń. Wielością rzeczywistości i interpretacji – lęków, obaw i oczekiwań. Dziwna to rzeczywistość… spożywać pizzę kilka metrów od maryjnych objawień. Bo i to przewidują lokalni restauratorzy. Ten wir innej, skrajnej rzeczywistości budzi niewątpliwie ambiwalentne uczucia. To mieszanie się sfer sacrum i profanum wydaje się zatem nieuniknione. Nie ma tam tematów tabu. Brakuje nam w języku słowa, które oddawałoby tą rzeczywistość, które łączyłoby w sobie codzienność i błogosławieństwo.
Każde takie miejsce to także obraz naszych dzisiejszych tendencji estetycznych i duchowych, licznych trywializacji i realizacji potrzeb typowych dla kultury masowej. Możemy się w nim przejrzeć, odbić jak w lustrze. Z jednej strony ta „zabawa” z konwencjami wydaje się być koniecznością naszych postmodernistycznych czasów, kwestionujących wszystkie zastane formy. Z drugiej, to niezwykle energetyczny moment samozaskoczenia, rodzaj „zabawy” i „wyzwania”. Krzywe zwierciadło dzisiejszej płynnej rzeczywistości.
Z owego religijnego „supermarketu” możemy sobie przecież „wszystko” wybrać. Na przykład: różnej wielkości figurki świętych plastikowe i gipsowe – do kościoła i ogrodu, małe obrazki z wizerunkami świętych z modlitwą, duże obrazy naścienne, różańce i kropielniczki, naparstki do szycia z piękną, młodą Maryją, kosmetyczki, puderniczki, zapalniczki i popielniczki, liczne pościele i poduszki do spania, magnesy, a także różnego składu alkoholowe nalewki sprzedawane na parkingu pod kościołem z samochodu lokalnego wytwórcy.
Ta religijno-konsumencka, ale także przedsiębiorcza ludzka zaradność i wyobraźnia zdają się nie mieć tam ograniczeń! Ekolodzy zaś biją na alarm. Tylko co wybrać? Co wybrać? W rezultacie, nie kupiłam niczego… I z czego stworzymy za kilkadziesiąt lat naszą ekspozycyjną muzealną opowieść?
Agnieszka Szepetiuk-Barańska, Dział Folkloru w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu
25 maja 2022
■ Więcej wpisów z cyklu „Intrygujące!” ➸