Intrygujące!
„Morze, Jurata i Wojciech Kossak”

Beata Stragierowicz

Tuż przed Świętem Niepodległości letnie wspomnienie znad morza! Dla wielu celem urlopowych wyjazdów było i jest nadal polskie morze. Piękne rozległe plaże, klimatyczne miejscowości i rozmaite, czasem nawet romantyczne, historie rozgrywające się w scenerii bałtyckich plaż skutecznie wabią turystów.

Miejscem znanym czy wręcz kultowym pozostaje Jurata, położona na Półwyspie Helskim. Na mapie Polski pojawia się ona dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym. To przykład miejscowości, która powstała „[…] z niczego, pośród głuchego lasu między Helem a Jastarnią”. Powstała nie tylko z zauroczenia się miejscem – przyznać trzeba przepięknym – z zachwytu nad nareszcie polskim morzem, ale przede wszystkim ta nadmorska inwestycja miała być dobrą lokatą kapitału dla udziałowców. Nadbałtycki kurort zamierzał przyciągać zamożnych Polaków, jeżdżących zwykle na wywczasy za granicę.

Fot. Wikimedia CC

Dla rozwoju turystyki na Półwyspie Helskim wielkie znaczenie miała budowa linii kolejowej prowadzącej na sam cypel – do Helu, którą zrealizowano w latach 1922–1923. Być może dlatego kilku prywatnych inwestorów patrząc na piaski i sosnowe lasy ujrzało oczami wyobraźni letników i plażowiczów przyjeżdżających do modnego miejsca wypoczynku. Jak już wspomniałam, między Helem a Jastarnią nie było wówczas żadnej miejscowości, dlatego budowa kąpieliska była przedsięwzięciem wymagającym zarówno wizjonerstwa jak i odwagi. Od skarbu państwa wydzierżawiono ok. 150 ha ziemi i pomiędzy dwiema rybackimi osadami w krótkim czasie powstały piękne wille, domy letniskowe i pensjonaty.

Nazwa letniska odwoływała się do legendarnej żmudzkiej bogini Juraty, której miłość do przystojnego rybaka nie znalazła akceptacji ojca, dumnego władcy mórz i oceanów. Niestety nie wiemy, kto i dlaczego zaproponował taką właśnie nazwę miejscowości.

Już w maju 1931 r. ogłoszono otwarcie pierwszego sezonu letniego. Na gości czekały wille, pensjonaty, plaże i… świetna pogoda. Rozbudowa kąpieliska trwała nadal, gdyż na 886 wytyczonych działkach nie brakowało miejsca pod nowe inwestycje. Wielu nabywców budowało we własnym zakresie, ale zawsze według ustalonych zasad i z dotrzymaniem terminów. Za wszelkie odstępstwa od harmonogramu naliczano wysokie kary finansowe.

W latach 1932–1933 w Juracie wzniesiono ekskluzywny hotel „Lido”, który już w tamtych czasach miał bezpośrednie połączenie telefoniczne z Paryżem! Jego stałymi bywalcami byli m.in. gen. Władysław Sikorski, Józef Beck, Jan Kiepura, Eugeniusz Bodo, Jadwiga Smosarska, Tola Mankiewiczówna, siostry Halama, ale także Wojciech Kossak (1856–1942) z córkami – Magdaleną Samozwaniec i Marią Pawlikowską-Jasnorzewską, jeszcze zanim stał się posiadaczem własnego domu w Juracie.

Fot. M. Szafkowska

W 1935 r. swoją działalność rozpoczęła słynna „Café-Cassino” usytuowana na wydmach, z tarasami od strony morza i parkietem do tańca pod gołym niebem. W lokalu odbywały się występy artystyczne, rewie mody, wybory piękności oraz konkursy taneczne. Występowały w nim renomowane orkiestry i inne interesujące zespoły artystyczne.

Jurata szybko okrzyknięta została polskim Palm Beach i stała się magnesem przyciągającym nad Bałtyk przedwojenne elity społeczne i państwowe. Letni dom Wojciecha Kossaka znajdował się przy ul. Świętopełka 13. Standardowy bungalow został przystosowany do potrzeb artysty – dobudowano werandę i oszkloną pracownię malarską.

Magdalena Samozwaniec nazywała go filią krakowskiej „Kossakówki” i tak pisała o tym miejscu: „Domek w Juracie był oczkiem w głowie całej rodziny i każdy starał się go czymś ozdobić. Mamidło ozdabiało go pnącymi różami, Tatko – sobą, Lilka, urodzony dekorator wnętrz, wieszała u okien kretonowe firanki w kwiaty i z tego samego kretonu kazała szyć pokrowce na trzcinowe meble i tapczany. Stawiała gliniane garnki z kwiatami”.

Wojciech Kossak spędzał nad Bałtykiem każde lato. Dużo malował, aby pokryć długi i wykupić weksle. Jego obrazy tworzone były na konkretne zamówienia. Niezwykle rzadko malował to, co chciał, o wiele częściej to, co musiał.

Prezentowana powyżej praca artysty – Lato w Juracie (1939) – jest zapewne jedną z tych, które namalował jedynie z podziwu dla nadmorskiej przyrody. Najprawdopodobniej właśnie w Juracie powstały tak znane obrazy Kossaka jak Zaślubiny Polski z morzem czy Na straży polskiego morza.

W 1939 r. ostatnie przedwojenne wakacje Kossak również spędził w ulubionym letnisku. Opuścił je w połowie sierpnia, prawie w ostatniej chwili.

Beztroski nastrój, jaki towarzyszył Kossakom nad morzem, znakomicie oddała Magdalena Samozwaniec w książce „Maria i Magdalena”: „Nie było piękniejszych wakacji jak te, które spędzano w małym domku z ogródkiem w pobliżu zatoki. Obok domku znajdował się kawałek własnego lasu, gdzie dojrzewały borówki, poziomki i… nowe pomysły obu sióstr. Śniadania z doskonałą kawą, bułeczkami, dowcipami Madzi i odczytywaniem nowych wierszy Lilki odbywały się na ganku. Po śniadaniu szło się na plażę nad zatokę”.

Fot. M. Szafkowska

Dom Wojciecha Kossaka przy ul. Świętopełka zachował się do dziś. W sezonie letnim działa w nim „Pracownia Café Kossakówka”, w której można zjeść przepyszne lody i wypić znakomitą kawę. Klimatyczne wnętrze nawiązuje do postaci malarza. Sam Kossak został upamiętniony w Juracie pomnikiem przedstawiającym artystę przy pracy, stojącego przy sztaludze.

Beata Stragierowicz, kustosz w Gabinecie Dokumentów MNWr
10 listopada 2024

Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print