Intrygujące!
„Karl von Holtei i polskie historie”

Anna Jezierska

Malownicze Wzgórza Trzebnickie, zwane także Górami Kocimi, są celem wakacyjnych wycieczek wielu Wrocławian. Położone u stóp tych wzgórz Oborniki Śląskie miały przed 1945 roku status uzdrowiska (Bad Obernigk) i – jako atrakcyjne, pełne zieleni miasto – ściągały licznych mieszkańców Wrocławia, którzy nie tylko przybywali do sanatoriów na kuracje, ale także budowali wspaniałe wille i spędzali wolny czas w pobliskich lasach.

Nie byłoby jednak sławy tego podwrocławskiego kurortu, gdyby nie wyjątkowa postać Karla von Holteia (1798–1880), jednej z najciekawszych osobistości kultury XIX-wiecznego Dolnego Śląska, wrocławianina, który w Obornikach spędził dużą część życia, a malownicze okolice tej miejscowości, jeszcze przed utworzeniem uzdrowiska, utrwalił w licznych utworach poetyckich. Przeszedł jednak do historii głównie z innych powodów: był znawcą śląskiego dialektu, aktorem, wybitnym recytatorem, a także wielkim przyjacielem Polaków i rzecznikiem odzyskania przez Polskę niepodległości.

Warto przyjrzeć się ciekawym związkom Holteia z Panoramą Racławicką, nawet tym dość nieoczywistym. Karl von Holtei był autorem jednoaktowej sztuki muzycznej Stary Wódz, osnutej na – ponoć prawdziwym, choć mającym miejsce gdzie indziej niż zostało to podane w scenariuszu – epizodzie z późnych lat życia Tadeusza Kościuszki.

Fot. Biblioteka Śląska w Katowicach

Sztuka miała swoją premierę w 1825 r. w Berlinie. Podnosząca na duchu, dająca nadzieję na odzyskanie przez Polaków niepodległości, ale niosąca też uniwersalne przesłania wolnościowe i etyczne, zyskała zaskakująco dużą popularność na scenach ówczesnych Prus. Tłumaczona była także na język francuski, angielski i polski. Co ciekawe, podczas przedstawień odgrywanych w teatrze zdrojowym w Cieplicach przebywająca tam na kuracjach Polonia wpadała podobno w zachwyt i włączała się do odśpiewywania pieśni z przedstawienia (których melodie – nota bene – nawiązywały do polskich utworów ludowych).

Ze względu na popularność, jaką przedstawienie cieszyło się w Prusach (nie tylko wśród polskiej publiczności), a także z powodu jego jawnie propolskiej wymowy, Karl von Holtei popadł w niełaskę króla Prus Fryderyka Wilhelma III. Niezrażony tym, wielokrotnie sam odgrywał tytułową rolę Kościuszki, zaś drukowane wydanie sztuki z 1828 roku zadedykował „przyjaciołom z Polski”. Szczególną popularność, stając się z czasem chętnie wykonywaną w Prusach śpiewką żołnierską, zyskał umieszczony w przedstawieniu duet Kościuszki z jego dawnym żołnierzem Łagienką, gdzie wspominane są sławne bitwy naczelnika. W oryginalnej, niemieckiej wersji nie pojawiają się Racławice, lecz Kraków, ale trafiły one do tłumaczenia polskiego w następującym brzmieniu:

Czy pomnisz, jako pod Racławicami
nie szczędząc krwi swej, bez troski o łup
szliśmy w bój straszny, mocarni kosami,
a gdzie broń błyska krwawy padał trup.
Zamiast wojennej broni chłop do góry
wzniósł kosę, aby wyciąć wrogów w pień,
zlękły się kosy nieprzyjaciół chmury –
wodzu, mój wodzu, czy wróci ten dzień?

Warto wspomnieć, że liczne przedstawienia Starego Wodza odbyły się także we Wrocławiu, ciesząc się tu niesłabnącą popularnością – tylko w latach 1827–1828 sztuka grana była kilkanaście razy.

Inny wyraz szczególnego przywiązania do racławickiego wodza dał Holtei w swojej autobiografii Vierzig Jahre, w której zwierza się, że obrał los tułacza (przez wiele lat życia zmieniał miejsca zamieszkania, spędzając czas w różnych miastach Europy) zainspirowany burzliwym życiorysem Tadeusza Kościuszki. Sprawom polskim poświęcił jeszcze dramat Stanisław i poemat Ostatni Polak.

Drugi, mniej oczywisty związek Karla von Holteia z Panoramą dotyczy wrocławskiego upamiętnienia tego niezwykle popularnego literata. Przyjaciele Holteia, krótko po jego śmierci, ufundowali pomnik z jego popiersiem, który w 1882 roku stanął na dawnym Bastionie Ceglarskim, w miejscu regularnie odwiedzanym przez pisarza w ostatnich latach jego życia, gdy mieszkał w klasztorze Bonifratrów.

Fot. Rudolf Eder; Bildarchiv Foto Marburg

Autorem popiersia był zaprzyjaźniony z Holteiem rzeźbiarz Albert Rachner, a wzgórze zyskało miano Holteihöhe (Wzgórze Holteia). Niestety, pomnik ani nazwa nie przetrwały do dziś, ale wzniesienie, znane jako Wzgórze Polskie, istnieje nadal i znajduje się w bezpośredniej bliskości dzisiejszej siedziby Muzeum Narodowego oraz przybyłej po II wojnie światowej ze Lwowa Panoramy Racławickiej.

Można snuć fantazje, że gdyby pomnik istniał nadal, upamiętniony na nim twórca mógłby zerkać kątem oka na budynek Panoramy z uwiecznionym na obrazie Tadeuszem Kościuszką. Sam twórca Starego wodza patrzył zapewne nie raz w tym kierunku, gdy przychodził na wzgórze szukać odpoczynku pośród zieleni, choć w miejscu obecnej rotundy Panoramy znajdowała się wówczas zupełnie inna zabudowa.

Ciekawostką może być także to, że obecne nazwy Wzgórze Polskie oraz nieodległy pl. Polski mają związek z przebiegającą od około XIV wieku (później zmienianą) nazwą uliczki Polnischegasse (Zaułek polski), która łączyła ul. Bernardyńską z okolicami Bramy Ceglarskiej (czyli terenem późniejszego Bastionu Ceglarskiego). W znajdującym się tam do XVIII wieku kościele św. Klemensa odbywały się polskie nabożeństwa. Jak widać, ten fragment Wrocławia w interesujący sposób powiązany jest z Polską i Polakami, czy to historycznie w dawnych dziejach miasta, bądź przez osobę Karla von Holteia, czy z uwagi na umieszczenie w pobliżu tak ważnej dla nas Panoramy Racławickiej.

Fot. Andres Kilger; Staatliche Museen zu Berlin | Nationalgalerie

I na koniec jeszcze jeden intrygujący, tym razem historyczno-muzealny epizod związany z postacią Karla von Holteia. Około roku 1867, prawdopodobnie z okazji 70. rocznicy urodzin pisarza, Wrocławskie Towarzystwo Artystyczne (Breslauer Kunstverein) zamówiło u wybitnego wrocławskiego portrecisty Ottona Kreyhera portret Karla von Holteia.

Jest to jedno z najlepszych dzieł tego malarza, obraz w stylu „rembrandtowskim”, świetnie oddający osobowość poety, ukazujący go jako zadumanego myśliciela, dojrzałego, ale wciąż pełnego energii twórczej. Z zachowanej dokumentacji wiemy, że od 1880 roku portret ten był eksponowany w Śląskim Muzeum Sztuk Pięknych jako własność Wrocławskiego Towarzystwa Artystycznego. W roku 1939 został wpisany do inwentarza muzealnego, zaś w 1942 roku, wraz z innymi dziełami sztuki, ewakuowano go do składnicy w Kamieńcu Ząbkowickim. Przetrwał II wojnę światową i wraz z pozostałym mieniem poniemieckim stał się własnością państwa polskiego. Jednak w grudniu 1953 roku został przekazany do Berlina, razem z ponad setką innych obrazów, jako tzw. dar przyjaźni od Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej dla Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Dziś jest częścią kolekcji berlińskiej Galerii Narodowej.

Nie trzeba jednak jeździć aż do stolicy Niemiec, by obejrzeć ten wyjątkowy portret znamienitego wrocławianina, orędownika polskiej niepodległości. Od 2009 roku obraz ten, jako depozyt berlińskiego muzeum, eksponowany jest na wystawie stałej „1000 lat Wrocławia” w Muzeum Miejskim Wrocławia.

Warto nadmienić, że portret ten stał się wzorem dla często reprodukowanych graficznych wizerunków Karla von Holteia i jedna z takich grafik znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

Anna Jezierska, Dział Malarstwa XVI–XIX w. MNWr
20 września 2023

Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print