Intrygujące!
Żadnych marzeń – piktogram Jerzego Kaliny w hołdzie powstańcom styczniowym”

Beata Stragierowicz

Niebawem 160. rocznica wybuchu powstania styczniowego. Z tej okazji warto przypomnieć instalację Żadnych marzeń zrealizowaną przez Jerzego Kalinę dekadę temu w 150-lecie owego niepodległościowego zrywu.

Projekt Kaliny po raz pierwszy zaprezentowany został na wrocławskim placu Solnym 22 stycznia 2013 r. W przestrzeni miejskiej artysta stworzył poruszającą przestrzeń pamięci. Poprzez oryginalną symbolikę przemawiała ona do widzów, którzy w pewien sposób mogli towarzyszyć powstańcom.

Wszystkie fotografie: Beata Stragierowicz

Powstanie styczniowe – największe polskie wystąpienie zbrojne w XIX w. – rozpoczęło się 22 stycznia 1863 r. manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego. Objęło tereny zaboru rosyjskiego i miało charakter wojny partyzanckiej. W trakcie jego trwania stoczono ponad tysiąc starć, a w siłach polskich uczestniczyło w sumie ok. 200 tysięcy osób. Pierwszym przywódcą powstania był Ludwik Mierosławski, następnie funkcję tę pełnił Marian Langiewicz. Ostatnim dyktatorem był Romuald Traugutt, który stał się tragicznym symbolem zrywu. Aresztowany na skutek denuncjacji i więziony na Pawiaku, wyrokiem rosyjskiego sądu wojskowego został skazany na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano 5 sierpnia 1864 r. na stokach cytadeli warszawskiej.

Po upadku powstania tysiące Polaków zostało rozstrzelanych lub wywiezionych na Sybir. Car Aleksander II nakazał również konfiskatę majątków ziemskich uczestników tego niepodległościowego zrywu, a osoby wspierające powstanie karano wysokimi kontrybucjami. Kasacie uległy prawie wszystkie zgromadzenia zakonne znajdujące się na terenie Królestwa Polskiego. Masowo zamykano kościoły, a nieliczne polskie instytucje publiczne były likwidowane lub przekształcane w rosyjskie filie. W szkolnictwie nastał czas agresywnej rusyfikacji na niespotykaną dotąd skalę. Królestwo Polskie utraciło autonomię i stało się Krajem Przywiślańskim. Miasta, które pomagały powstańcom, utraciły prawa miejskie.

Jerzy Kalina to jeden z tych współczesnych artystów, którzy poprzez sztukę szukają odpowiedzi na pytania o kondycję człowieka, o jego miejsce i rolę w społeczeństwie. Mariusz Hermansdorfer pisał o nim tak: „wrażliwy obserwator ludzi i problemów społecznych, dąży Kalina do takiej formy przekazu, w której proponowana przez artystę idea wyzwoli różne, ale podporządkowane wspólnemu celowi reakcje widzów”.

O instalacji Żadnych marzeń sam Kalina mówił tak:
Instalacja ta to kolejny w mojej twórczości piktogram żyjący, w którym w najbardziej osobistej, autorskiej formie, pozbawionej rutynowej fasady, próbuję podjąć dialog z przeszłością. Przestrzeń zorganizowana na placu Solnym ma szczególną, symboliczną wymowę, począwszy od soli ziemi, przez słoną łzę i pot pielgrzyma i tułacza. Układ czarnych taboretów i zamrożonych w metalowych miednicach wizerunków powstańców to indywidualny i zbiorowy los tych ludzi oraz kontynuacja czarnej powstańczej biżuterii. To znak postoju na etapie w długiej drodze na wschód. „Żadnych marzeń” – te słowa cara Aleksandra II miały na zawsze pozbawić Polaków nadziei na odzyskanie niepodległości.

Artysta rozstawił na placu 42 czarne taborety, na których umieścił miednice z wodą. Na ich dnie znalazły się portrety powstańców. Zamarznięta woda pokryła je warstwą lodu. Twarze kobiet i mężczyzn oglądane poprzez przeźroczysty lód przypominają nagrobne medaliony. Kalina – jak wyjaśniał – chciał pokazać zarówno indywidualny, jak i zbiorowy los tych osób.

„Żyjący piktogram” artysty wywarł na widzach ogromne wrażenie. Z przestrzenią pamięci zaaranżowaną przez Kalinę korespondowała muzyka skomponowana przez Michała Lorenca specjalnie do tego wydarzenia. W mroźny styczniowy dzień 2013 r. zgromadzeni na wrocławskim placu Solnym widzowie w przejmujący sposób mogli uświadomić sobie, jaki los spotkał powstańców z 1863 r. Po uroczystej wieczornej premierze w dniu 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego z placu nieopodal Rynku instalacja została przeniesiona – po kilku dniach – na dziedziniec Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu.

Tu ponownie wzbudziła wielkie zainteresowanie wrocławian, którzy podchodzili do każdego medalionu pamięci i po odgarnięciu śniegu przyglądali się wizerunkom powstańców. Mroźna zima dodatkowo przypominała o dramacie ich zsyłki na Sybir. Wśród zesłańców był także pradziadek Jerzego Kaliny – Władysław Daniłowski, którego carskie władze skazały na czteroletnią zsyłkę. Na innym portrecie można było zobaczyć Henrykę Pustowójtówną, córkę Rosjanina, polską patriotkę, bohaterkę powstania.

Artysta podkreślał, że wybierając zdjęcia powstańców zauważył, iż „(…) ci ludzie w niegdysiejszych okularach, w starej biżuterii odznaczają się jakąś niezwykłą urodą, charakterem, klasą, godnością”. Kalinie udało się zbudować wielowymiarową interakcję z przestrzenią, w której zaistnieli bohaterowie sprzed lat. Tytuł prezentacji, poprzez nawiązanie do słów cara Aleksandra II skierowanych do Polaków, oddawał charakter zamiarów zaborcy: „żadnych marzeń o niepodległym państwie, o możliwości uczenia się czy modlenia w języku polskim”.

Jerzy Kalina ma we Wrocławiu miejsce szczególne – to tu zagościła na stałe jego warszawska instalacja Przejście z 1977 r. „Wchodzące pod ziemię po jednej stronie ulicy i pojawiające się po przeciwnej postacie mężczyzn i kobiet jednym przypominały wojnę i okupację, innym – smutną, szarą codzienność. Widziano w tej scenie »symbol przemijania«, »metaforę życia i śmierci«, »wolę przetrwania gatunku ludzkiego«”. Dziś brązowe postacie tworzące u zbiegu ulic Świdnickiej i Piłsudskiego rzeźbę Przejście, nazywaną także pomnikiem anonimowego przechodnia, znane są wszystkim wrocławianom. Pierwowzór tej realizacji prezentowany jest na wystawie stałej w Pawilonie Czterech Kopuł.

We Wrocławiu również – na terenie Promenady Staromiejskiej – Kalina zrealizował w 2011 r. pomnik poświęcony rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu (1901–1948) – rzeźbę w formie obrączki nawiązującej do czarnej powstańczej biżuterii patriotycznej, noszonej intensywnie w okresie żałoby narodowej właśnie po upadku powstania styczniowego w 1863 r.

Beata Stragierowicz, kustosz w Gabinecie Dokumentów MNWr
18 stycznia 2023  |  #powstaniestyczniowe

Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print