Intrygujące!
„Jego wysokość Abakan, czyli 5 metrów ‘wzrostu’… do konserwacji”

Diana Jędrysek-Skotnicka

Wpisane do inwentarza Muzeum Narodowego we Wrocławiu jako: Czarne ubranie z workami (XXII-536) oraz Ubranie czarne okrągłe (XXII-537). W przypadku pierwszego obiektu, zachowały się autorskie naszywki z inskrypcją mówiącą o tytule Abakan czarny z workami. A dla mnie to po prostu „chłopczyk i dziewczynka”! ☺

Obiekt przez wiele lat był przechowywany w naszej Składnicy Muzealnej jako depozyt autorki. Ani za życia Magdaleny Abakanowicz, ani po wpisaniu w nasze księgi inwentarzowe nie miał zbytnio szczęścia do ekspozycji…
Generalnie abakany są bardzo trudne w aranżacji, żądne przestrzeni, „oddechu”. A te dwa – najwyższe w naszej kolekcji – wymagają galerii o wyjątkowo wysokim suficie, ponieważ mają po 5 metrów wysokości! Wymiar ten rodzi oczywiste problemy wystawiennicze, choć paradoksalnie ich maksymalna szerokość to „jedynie” 2 metry, głębokość zaś wynosi 1 metr.

Dla konserwatora tkanin to nie jest tylko kwestia – przód, tył, ewentualnie boki. Abakany to konstrukcje wielowarstwowe, wykonane w różnych technikach, z różnych surowców i wielopłaszczyznowe. Tkaniny pracują w różnych kierunkach, mają zróżnicowany ciężar, grubość, strukturę. Do tego dochodzi konieczność zadbania o obiekt od wewnątrz oraz konstrukcję, w tym metalowe rusztowanie, a także części spodnie poszczególnych warstw. To, czego nie widać od zewnątrz, ma istotny wpływ na kondycję całego obiektu.

Pierwszym zabiegiem było wyprostowanie zdeformowanego rusztowania i ponowne zespolenie pękniętego spawu pręta konstrukcyjnego. Pęknięty pręt to ryzyko nieodpowiedniego rozkładu ciężaru tekstyliów i nowych złamań elementów metalowych, ale także punktowych, mechanicznych uszkodzeń tkaniny czy wręcz pęknięć.

Do metalowego rusztowania są przyszyte tkaniny. Szwy mocujące popękały i konieczne było ponowne przyszycie tekstyliów, ale i wzmocnienie mocno nadwyrężonych zachowanych szwów. A w czasie konserwacji trzeba szanować zamysł twórcy. To dobrze widać przy naszywce autorskiej, którą pierwotnie przyszyto, deformując fragment irchy. W czasie konserwacji absolutnie nie prostowano go, a tylko uzupełniono pęknięte szwy.

Większość zabiegów można było wykonać na obiekcie rozłożonym na podłodze. Ale część prac trzeba było też przeprowadzić z rusztowania na wysokości 5 metrów, wtedy kiedy tkanina była napięta pod swoim ciężarem.

W przypadku abakanów nie można powiedzieć o skończonej konserwacji. Specyficzna budowa obiektów, potężny ciężar i silna praca materiałów oznaczają konieczność ciągłej kontroli eksponowanego obiektu, bo ryzyko nowych pęknięć jest realne.

Abakany to są dzieła tylko pozornie mocne. Włókno sizalowe jest bardzo kruche, łamie się i z czasem mamy coraz mniej „tkaniny w tkaninie”…

W mojej opinii oba Abakany, mimo osobnych numerów inwentarzowych, powinny być zawsze eksponowane razem – jako cykl, bo osobno będą niepełne.

Wraz z tym, jak nasze Muzeum wzbogaciło się o nowe sale wystawiennicze, czyli Pawilon Czterech Kopuł, nadarza się okazja do ekspozycji innych dzieł niż te widziane w Gmachu Głównym. Być może uda się po raz pierwszy pokazać u nas i ten obiekt – w ramach wystawy pod roboczym tytułem „Totalna. Magdalena Abakanowicz z kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu” – planowane otwarcie w październiku 2021 roku.

Diana Jędrysek-Skotnicka, starszy konserwator w Pracowni Tkanin MNWr
6 maja 2020

Zapraszamy do lektury innych tekstów w cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print