114 lat temu urodził się Edward Hartwig – jeden z najwybitniejszych polskich artystów fotografików. Przyszedł na świat w Moskwie, gdzie jego ojciec miał dobrze prosperujący zakład fotograficzny i to właśnie on uczył małego Edwarda podstaw zawodu.
Ze wspomnień artysty dowiadujemy się, że początkowo nie był zainteresowany zawodem fotografa, który kojarzył mu się z wieloma nużącymi godzinami spędzonymi w ciemni na wykonywaniu setek odbitek.
Na początku drogi artystycznej marzeniem Edwarda było zostanie malarzem, jednak gdy spotkał swoją przyszłą żonę Helenę, zdał sobie sprawę, że nie utrzyma rodziny z malarstwa, i powrócił do korzeni – zakładu fotograficznego, który prowadzili wspólnie z żoną.
Pierwsze fotografie Edwarda, artysty dojrzewającego w środowisku literatów i malarzy, są bardzo nastrojowe, poetyckie i melancholijne. W latach 50. XX wieku powstał jeden z najbardziej charakterystycznych cykli „Wierzby”, w którym widoczne jest umiłowanie natury, towarzyszące Hartwigowi przez całą drogę artystyczną.
Senne przedstawienia krajobrazu spowitego poranną mgłą inspirowane twórczością Jana Bułhaka i innych artystów z kręgu Fotoklubu Wileńskiego są swego rodzaju hołdem dla piękna przyrody niezmąconego ludzką ingerencją i oddalonego od miasta.
To właśnie na prowincji powstały najbardziej poruszające i liryczne kadry w twórczości Hartwiga. Podróżując po całym świecie: Kanadzie, Indiach, Szwajcarii, Bułgarii czy Francji, artysta najlepiej czuł się na wsi, z dala od zgiełku wielkich metropolii. Wspomina, że będąc na wycieczce w Hiszpanii, w samotności podróżował autobusem do najwyżej położonych miejscowości, gdzie uwiecznił prawdziwy kraj „wieśniaków poubieranych na czarno, osiołki, białe domki i corridę”. Jak sam pisał: „Zawsze starałem się oddać w fotografii odmienny sposób patrzenia niż ten znany z folderów”.
Edward Hartwig przez ponad 30 lat był również związany ze światem teatralnym, czego pokłosiem są tysiące wykonanych zdjęć. Na parterze jego domu w Alejach Jerozolimskich mieściła się kawiarnia Kopciuszek, gdzie zbierała się śmietanka towarzyska ówczesnej Warszawy. Dzięki fotografii działał w owym niezwykłym tyglu, w którym miał szansę portretować Adolfa Dymszę, Irenę Eichlerównę czy Jerzego Pichelskiego.
W 1960 roku ukazał się album „Fotografika” – owoc paryskiej wystawy Hartwiga. Publikacja, w której artysta nawiązywał do bułhakowskiej koncepcji fotografii, stała się niemal objawieniem w środowisku fotograficznym. Hartwig nie podążał jednak ślepo za filozofią mistrza, wchodził z nim w artystyczną polemikę: czarno-białe zdjęcia, w których zrezygnował z półtonów, wydają się bardziej grafikami niż zdjęciami – owo awangardowe, nowatorskie spojrzenie nawiązywało do polskiej szkoły plakatu.
Na wystawie stałej w Pawilonie Czterech Kopuł można oglądać jedno ze zdjęć tego wybitnego fotografika: Synchronizm. Studium portretowe (1941–1948).
Aleksandra Szwedo, Dział Fotografii MNWr
6 września 2023
Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸