Intrygujące!
„Co ma piernik do… muzeum?”

Elżbieta Berendt

„Przede wszystkim dzieci uwielbiały wrocławski Jarmark Gwiazdkowy (Kindelmarkt), który był organizowany w czasie adwentu. Początkowo odbywał się on po stronie Targu Łakoci (Naschmarkt), w północnej części rynku. W roku 1904 został przeniesiony na Nowy Targ. Mieszała się tu woń żywicy świeżo ściętych choinek z zapachem smażonych kiełbasek, grzanego wina, pieczonych jabłek i pierników. Tworzyły one jedyną w swoim rodzaju i niezapomnianą kompozycję aromatów”.

Miedzy innymi tymi słowami w nastrój okresu Bożego Narodzenia wprowadzali zwiedzających organizatorzy wystawy „Pierniki. Podróż do krainy zmysłów przez… Śląsk, Łużyce Górne i 900-letnią kulturę kulinarną w Europie Środkowej”, prezentowanej w 2015 r. w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu. Odwołanie do wrocławskich realiów podyktowane było nie tylko miejscem prezentacji tak „smakowicie” reklamującej się przez swój tytuł ekspozycji, ale przede wszystkim zbiorami Muzeum, które na jej trasie – jako jeden ze współorganizatorów – przedstawiło własne zabytki z zakresu rzemiosła piernikarskiego.

Niewątpliwie jest to zestaw imponujący nie tylko ze względu na liczebność – 253 formy piernikarskie, ale i wysoki poziom artystyczny reprezentowany przez znaczną część spośród nich. Zbiór dopełniają pojedyncze, ale niezwykle cenne przykłady obiektów dokumentujących działalność cechu piernikarzy, przechowywanych w Dziale Rzemiosła Artystycznego Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

Zwyczaj wytłaczania pierników i marcepaników z form glinianych i drewnianych znany był w całej Europie od co najmniej XV w., ale większość zachowanych form o przeznaczeniu ograniczającym się do wypieku pierników pochodzi z czasów późniejszych. Właściwy rozwój tego rzemiosła przypada na okres od XV do XVIII w. Spośród miast europejskich najwcześniej z wypieku pierników zasłynęła Norymberga. W Polsce w tym rzemiośle niewątpliwie wyróżniał się Toruń, ale nie można zapominać, że także na Śląsku piernikarstwo istniało już od średniowiecza, chociaż intensywnie zaczęło rozwijać się w czasach renesansu.

Zaznaczyć należy, że warsztaty piernikarskie istniały w większości miast śląskich, a fakt ich równomiernego rozproszenia potwierdzają dane zawarte w generalnych tablicach statystycznych Śląska z 1787 r. Jak wynika z zawartych tam informacji, w całym regionie pracowało 157 piernikarzy; w tej liczbie – co znamienne – zaledwie siedmiu w warsztatach wiejskich.

Piernik długo pozostawał dobrem luksusowym, a jego wysoką cenę dyktowały używane do wypieku składniki – głównie miód i korzenie. W tym kontekście warto przywołać fakt, że to właśnie na terenie Dolnego Śląska w 1801 roku w Konarach koło Wołowa, w zakładzie Franza Karla Acharda, rozpoczęto po raz pierwszy na świecie fabryczną produkcję cukru z buraków cukrowych, co niewątpliwie zrewolucjonizowało także wytwórczość piernikarską.

Na tle wszystkich śląskich miejscowości w rzemiośle piernikarskim wyróżniał się Wrocław, gdzie odnotowano aż 6 piernikarzy (w pozostałych miastach ich liczba przeważnie wahała się od 1 do 3), którzy, co wówczas było rzadkością, w 1750 r. usamodzielnili się, uzyskując potwierdzenie swoich przywilejów 30 maja 1751 r. w Poczdamie. Piernikarze rzadko zdobywali taką pozycję, zazwyczaj przynależeli do cechów piekarzy i cukierników; niekiedy mogli posługiwać się własnym godłem.

Przechowywana w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu zawieszka datowana na rok 1818 i 1855, z indywidualnym godłem piernikarzy (wiklinowy ul pomiędzy lwem i niedźwiedziem, nad nimi rój pszczół i promieniste słońce) z wygrawerowanymi nazwiskami piernikarzy z terenu całego Śląska, dowodzi zapewne dalszego rozwoju wrocławskiego cechu, który z czasem inkorporował w swoje szeregi piernikarzy z innych miast.

Autorami form mogli być sami piernikarze, ale też wymieniani w dokumentach szesnastowiecznych wykrawacze klocków kołtryniarskich, zapewne byli nimi wykwalifikowani snycerze i drzeworytnicy. Źródła potwierdzają, że w Norymberdze przygotowywali je nawet artyści rzeźbiarze.

Rola piernika nigdy nie ograniczała się do przysmaku na pańskim czy chłopskim stole. Przez kilka wieków spełniał on szczególną rolę w życiu społecznym. Był rekwizytem wydarzeń tak wyjątkowych jak weselne obrzędy, zabawy, jarmarki. Uważano go za specyfik na różne choroby, toteż sprzedawany był nawet w aptekach. Służył wróżbom i pośredniczył w dialogu międzyludzkim, komunikując określone treści. Towarzyszył świętom, zwłaszcza Bożego Narodzenia, zwiastując nadejście nowego życia człowieka i przyrody. W piernikowej ikonografii przeważały przedstawienia dam i kawalerów w ozdobnych szatach, jeźdźców – głównie huzarów z okresu fryderycjańskiego, dzieci w powijakach, aniołów, zwierząt, abecadeł, fajek, okularów, karoc, ale też serc i miłosnych par. Wszystkie niosły ze sobą określone treści. Wiele figur symbolizowało przełom roku. Tak wymowę mogły mieć sześcioramienna gwiazda, podwójna spirala, trzy pędy, drzewo życia, wirująca rozeta i wirujące słońce.

piernikowy trębaczpiernikowe rękawiczkiNa zakończenie – dla tych wszystkich, którzy – z różnych powodów – niecierpliwie wyglądają zwycięstwa światła nad ciemnością, dobra nad złem, nowego początku – etnografia, czerpiąc swoją wiedzę z zasobów duchowości chłopskiej kultury, zapewnia, że dostrzec można już liczne zapowiedzi wiosny. Święta Łucja 13 grudnia według przekonania wielu daje nie tylko sygnał do świątecznych porządków. W krajach skandynawskich utrwaliło się wierzenie, że to właśnie ona wnosi światło w ciemność najdłuższej nocy w roku (to przesuniecie terminu zimowego przesilenia wynika z przeprowadzonej w XV w. reformy kalendarzowej), ale i u nas przetrwało ono w powiedzeniu: „Święta Łuca, dnia przyrzuca”. Przed nami Wigilia Bożego Narodzenia – najbardziej tajemnicza, przełomowa noc roku.

Czytelnikom tej rubryki etnografowie przesyłają zatem „piernikowe rękawiczki” jako pozdrowienie, wyraz szacunku i zapowiedź dobrej nowiny, ale też niezbędne wyposażenie na siarczyste mrozy, oraz grającego na rogu „piernikowego trębacza”. Ten ostatni wizerunek przywołuje zwyczaj budzenia przez trębaczy w czasie zimowego przesilenia dnia z nocą.  Zatem – „Dobrych, spokojnych Świąt. Gody idą!”.

Elżbieta Berendt, kierowniczka Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu
24 grudnia 2019

Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print