Do tworzenia wielkich dzieł potrzeba równie wielkiej inspiracji. Zanim Jan Styka rozpoczął malowanie Golgoty – niezwykle oryginalnej wizji dramatu Wielkiego Piątku, wyruszył w podróż do Jerozolimy.
Jak pisał we wspomnieniach: „pragnieniem widzenia tych wszystkich krajobrazów, które są tłem dla postaci proroków i Ewangelii, a zarazem z tęsknotą do tych miejsc świętych, które do końca świata nie przestaną dla duszy chrześcijanina być źródłem łask i wzruszeń uszlachetniających”.
5 marca 1895 r. artysta wyruszył ze Lwowa, by po kilku dniach pełnych niespodzianek, ale też niebezpieczeństw, dotrzeć do celu swej wędrówki. W Ziemi Świętej spędził aż 3 miesiące, chłonąc klimat największego miasta Izraela, poznając obrządki różnych wyznań, przemierzając szlaki, po których niegdyś prawdopodobnie chadzał sam Chrystus i oczywiście – przygotowując szkice do obrazu Golgota.
Cały Wielki Tydzień artysta spędził w kościele Grobu Świętego, oglądając najróżniejsze obchody świąt wielkanocnych. W Wielką Sobotę był świadkiem ceremonii zstąpienia Świętego Ognia odprawianej przez Greków i jako gorliwy katolik nie był tym zachwycony, jednak dla jego artystycznej duszy było to źródło niezwykłego natchnienia:
„Dla malarza były to sceny nieporównanej niczem oryginalności. Te tysiące pochodni, oświetlające cały przybytek, te zfauatyzowane oblicza ludzi, którzy jakby w zachwycie palili sobie twarze, piersi i ręce ogniem, te sylwetki 26 głów, wychodzące na jasnem tle światła, to wszystko było obrazem, jakiego się nigdy więcej nie obaczy – obrazem, pełnych najfantastyczniejszych widziadeł. A chociaż patrzałem chciwie, stojąc bezpiecznie na ołtarzu, to wszystko mi się snem być wydało; i to morze płomieni, które się zapaliły i nie spaliły kościoła, i te fanatyzmem ożywione wyrazy twarzy” – zapisał w pamiętniku.
Golgota od lat uznawana jest za największy obraz w ramie na świecie. Styka zadał sobie mnóstwo trudu, by oddać na płótnie obraz Jerozolimy z czasów Chrystusa. Najbardziej niezwykła jest jednak sama scena, bowiem obraz, często tytułowany także jako Ukrzyżowanie – wcale sceny ukrzyżowania nie przedstawia. Na ogromnym płótnie – ok. 60 × 15 m – artysta ukazał wizję sceny tuż przed wykonaniem wyroku.
Świetlista postać Chrystusa ubranego w białe szaty znajduje się w centrum kręgu utworzonego przez świadków wydarzenia: oprawców, łotrów, mieszkańców i przyszłych świętych. U stóp Chrystusa leżą atrybuty zarówno jego męki, jak i królewskości: krzyż, korona cierniowa, berło i czerwona szata. Postawa samego Chrystusa przedstawia uosobienie wszelkich cech godnych mędrca, zwycięzcy i tego, który swoją siłą udźwignie grzechy całej ludzkości i nieść będzie nadzieję całym pokoleniom.
Obraz obecnie eksponowany jest w sali audiowizualnej w budynku na szczycie cmentarza w Forest Lawn Memorial Park w Glendale w Kalifornii. Jego prezentacja, wzbogacona o efekty dźwiękowe i świetlne, roztacza przed widzami prawdziwe misterium.
Sylwia Błachowicz, Dział Promocji i Komunikacji MNWr
■ Zoom na muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸