Lata gimnazjalne Jan Styka spędził głównie we Lwowie – mieście jak na czasy zaborów dość liberalnym. Tu młody patriota mógł chodzić w ukochanej czamarce.
Jedynie w drugiej klasie musiał przenieść się na dwa lata ze swoim ojcem do Brodów. Jak pisał w pamiętniku: „Z tego czasu datuje się zadzierzgnięcie więzów przyjacielskich z kolegą Aleksandrem Małczyńskim i Franciszkiem Mrozowskim, przyjaźń ta towarzyszyła mi przez całe życie. W Brodach poznałem też młodą dziewczynę, moją rówieśnicę, Marię Ochrymowicz i zdaje mi się, że się zakochałem”.
Po tym okresie rodzina Styków wróciła do Lwowa, gdzie Jan dokończył edukację, choć jak wspominał: „Już w szóstej klasie chciałem porzucić gimnazjum, by się oddać zupełnie zawodowi artysty, ale ojciec mój stanowczo się sprzeciwił mówiąc, że będę nieskończonym człowiekiem. Mimo wszelkich wysiłków i prób najrozmaitszych, nie dało się go przekonać. Zrezygnowany dociągnąłem do matury”.
Jednak już wtedy jeden z profesorów – Karol Młodnicki – przepowiadał młodemu Styce karierę artystyczną. Długo nie trzeba było na to czekać – swój pierwszy sukces Jan odniósł jeszcze przed maturą, kiedy na wystawie malarstwa krajowego we Lwowie wystawił rysunki. Prace zostały docenione, a po ukończeniu gimnazjum uzdolniony młodzieniec udał się na dalszą edukację – do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu.
Sylwia Błachowicz, Dział Promocji i Komunikacji Muzeum Narodowego we Wrocławiu
#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸