Z gestów, odczuć, gry zmysłów, niewidzialnych śladów, chwil ulotnych i zaklętej w nich nietrwałości – z tego jest naprawdę stworzona sztuka Aliny Szapocznikow.
Bo wszyscy przecież wiemy, że materialnie z plastiku, z barwionego poliestru, żywicy, poliuretanu, czasem gipsu bądź metalu. Jednak materiał to kwestia drugorzędna, nawiązująca tylko delikatnie do tej kruchości życia i jego efemeryczności, ponieważ gdy spojrzymy na jej twórczość jak na opowieść, to zaskoczy nas mnogość wątków, i skrajności, które zmieściły się w tak krótkim życiu.
Od Ekshumowanego, czyli próby uporania się z powojenną traumą i poniekąd zamknięcia rozdziału, którego sama artystka nie chciała nawet wspominać; Trudnego wieku i Pierwszej miłości – przepełnionych radością, młodzieńczą energią i budzącą się seksualnością; aż po emanujące dojrzałą zmysłowością, afirmacją ludzkiej cielesności i biologiczności Brzuchy i Fetysze – i w końcu Nowotwory czy Zielnik, w których swoje piętno odcisnęła już choroba nowotworowa.
Nie zabrakło w jej twórczości także pewnych igraszek, ironicznych uśmiechów – jak w Piersiach – lampach, które możemy oglądać na wystawie stałej, a które mogłyby być niezwykłym dopełnieniem aranżacji prywatnej przestrzeni. Przedmiotem stałym, zwyczajnym, a jednak w swej formie chwilowym, wręcz płynnym – przelatującym przez palce, ześlizgującym się po dłoni, tak jak kobiece ciało w intymnych sytuacjach. Któż by nie chciał mieć takiej ozdoby?
16 maja tego roku Alina Szapocznikow obchodziłaby swoje 95. urodziny. Ta wybitna polska rzeźbiarka przeszła przez piekło wojny, gett, obozów i nieuleczalnej choroby, a mimo to wciąż afirmowała życie i wszystkie jego „erogenne” sfery. Może właśnie dlatego!
#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸