Intrygujące!
„Pokaz portretu Jana Styki w setną rocznicę śmierci malarza”

Beata Stragierowicz

W dniu 28 kwietnia 2025 r. przypada setna rocznica śmierci pomysłodawcy i współautora Panoramy Racławickiej – Jana Styki (1858–1925).

Pięć lat po odejściu artysty – w 1930 r. – opublikowany został szkic biograficzny Styki, którego autorem był przyjaciel malarza – Aleksander Małaczyński. Ten cenny dokument źródłowy przynosi ważne informacje na temat życia i twórczości artysty. Czytamy tam m.in., że już jako dziecko Jan Styka nosił „czamarkę polską” czyli „(…) strój , który mu towarzyszył później długo w życiu, który nosił i na Akademiji sztuk pięknych w Wiedniu i w Królestwie i w Paryżu. Drobny to szczegół, ale w czasach popowstaniowych, suknie polskiego kroju noszone przez dzieci, były symbolicznym wyznaniem wiary politycznej i protestem”.

Własność prywatna; fot. A. Podstawka

Jan Styka był z urodzenia lwowianinem. W 1877 r. wyjechał na studia do Wiednia. Akademia wiedeńska była wówczas jedną z najlepszych uczelni artystycznych w Europie. Skupiała grono wybitnych profesorów, często uznanych malarzy. Właśnie tam Styka zaprzyjaźnił się z Franciszkiem Krudowskim (1860–1945), podobnie jak on młodym adeptem malarstwa z Galicji. Tak pisał o tej znajomości:

„Największy wpływ jednakże wywarł na mnie we Wiedniu mój kolega i przyjaciel Krudowski. Dwa lata przede mną był już on na akademii i kiedy ja wstępywałem na kursa on już był w majsterszuli u profesora Griepenkerla.
Poznaliśmy się i pokochali całą duszą – razem zamieszkaliśmy – razem do kuchni ludowej chodzili na obiady, razem na jaskółkę do opery i sonet jego na wstępie tomiku moich poezji najlepiej maluje obraz naszego wspólnego życia. Ileż to godzin przepędziliśmy razem dzieląc się wrażeniami oglądanych wystaw, studiując Belweder wiedeński (…).
Żyliśmy duchowo w całej pełni tego słowa – przez dzień cały praca w atelier akademii wieczorem literatura, książki lub muzyka. Co niedziela rano muzyka w kaplicy dworskiej, tej nie zaniedbywaliśmy nigdy a Krudowski pisał nuty, komponował fugi i oratorya, ja pisywałem poezye i listy do Musi [Marii Ochrymowicz – uwaga autorki]. Tak żyliśmy w spólnych marzeniachw spólnych celach (…). Tak spędzona młodość musiała wydać jakiś owoc”.

Muzeum Narodowe w Warszawie; fot. K. Wilczyński

Jesienią 1881 r. Styka pojechał na dalsze studia do Rzymu. Już od roku przebywał tam – jako stypendysta wiedeńskiej akademii – Franciszek Krudowski. W Wiecznym Mieście młodzi malarze często spotykali się z Henrykiem Siemiradzkim (1843–1902) , co zostało odnotowane przez Stykę w pamiętnikach. Prawdopodobnie właśnie w Rzymie w 1881 r. Krudowski sportretował swego przyjaciela. Ten z kolei namalował portret Krudowskiego, datowany na 1882 r., który obecnie znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Tak malarze jako młodzi jeszcze artyści uwiecznili siebie nawzajem.

Fot. M. Lorek

Prezentowany w „Muzeum Panorama Racławicka” portret Jana Styki pędzla Franciszka Krudowskiego – znajdujący się obecnie w polskich zbiorach prywatnych – pochodzi z włoskiej kolekcji, która trafiła na aukcję dzieł sztuki. Jest bardzo prawdopodobne, że obraz był pierwotnie własnością córki Jana Styki – Janiny, która w 1923 r. poślubiła markiza Aurelia Paolucci-Mancinelli. Fotografia dokumentująca to ważne rodzinne wydarzenie znalazła się w listopadzie tego roku na okładce francuskiego miesięcznika „Les Modes”. Po ślubie Janina zamieszkała we Włoszech, gdzie zmarła w 1973 r. i została pochowana na rzymskim Campo del Verano. Janina, a w zasadzie Giovanna Paolucci-Mancinelli, miała dwoje dzieci, które z pewnością odziedziczyły dzieła należące kiedyś do ich dziadka, czyli Jana Styki.

Franciszek Krudowski z czasem wyspecjalizował się w przedstawianiu tematów religijnych, które stanowiły główną i niemal jedyną domeną jego twórczości. Odbywał podróże studyjne, podczas których odwiedził m.in. Monachium, Norymbergę, Drezno oraz Włochy. Jego malarstwo cechowały: wyraźny eklektyzm, którego źródłem były dzieła dawnych mistrzów włoskich, oraz pewna skłonność do mistycyzmu.

Krudowski został jako malarz prawie całkowicie zapomniany. Dlatego warto odnotować, że jego obraz Św. Tomasz pokazany został na wielkiej wystawie sztuki religijnej „Esposizione Internazionale di Arte Sacra 1900–1950” zorganizowanej w 1950 r. z okazji Roku Świętego w Watykanie.

Z kolei Jan Styka po odbyciu studiów malarskich w Wiedniu, Rzymie i Krakowie oraz dłuższym pobycie w Paryżu na krótko zamieszkał w Kielcach, aby następnie w 1890 r. przenieść się do swego rodzinnego miasta. Artysta spędził w stolicy Galicji dziesięć niezwykle pracowitych lat. Tutaj powstały jego najważniejsze dzieła – Polonia, panoramy – Racławice, Golgota, Bem w Siedmiogrodzie oraz cykl obrazów ilustrujących poemat Kornela Ujejskiego Chorał.

Po 1900 r. ze względu na współpracę ze znanym francuskim wydawcą Ernestem Flammarionem, który zamówił u Styki ilustracje do Pójdźmy za Nim! i do Quo vadis Henryka Sienkiewicza, malarz wraz rodziną zamieszkał w Paryżu.

„Styka dorabia się z czasem znacznego majątku, przebywa głównie w swej posiadłości w Garches pod Paryżem, po wojnie nabywa piękną willę na Capri, gdzie spędza lato” – tak wspominał tamten czas rzeźbiarz i medalier Antoni Madeyski (1862–1939).

Fot. archiwalna

W 1919 r. urzeczony przyrodą i krajobrazami Capri malarz kupił tam dom z dużym dziedzińcem. Niebawem willa Certosella przekształcona została w „Museo Quo vadis” – placówkę, której powstanie zawdzięczamy inicjatywie, pasji i pracy jednego człowieka – Jana Styki. W pięknej scenerii wyspy powstało miejsce, w którym eksponowane były obrazy i rysunki przedstawiające epizody z dzieła Sienkiewicza autorstwa fundatora. Muzeum funkcjonowało jedynie kilka lat, dysponowało własną pieczęcią, a kapryjczycy mogli oglądać je za darmo.

Fot. archiwalna

Okazałe wejście do muzeum było zapowiedzią równie wspaniałego wnętrza. Na parterze, w wielkiej sali wyłożonej majoliką, wisiały obrazy olejne z cyklu Quo vadis. M.in. były to: Pocałunek Eunice, Pływająca uczta Nerona na stawie Agryppy czy Pożar Rzymu. W tej samej sali wisiał także znakomity portret rzymskiego imperatora, czyli płótno Neron w Bajach.

W muzeum zgromadzono również rysunki Styki, które były materiałem wyjściowym dla bogato ilustrowanego paryskiego wydania Quo vadis. Eksponowane były one na reprezentacyjnej klatce schodowej willi. Z kolei w dużej sali z górnym oświetleniem, która znajdowała się na pierwszym piętrze, pokazywane były obrazy ze św. Piotrem oraz przedstawienie Winicjusza pędzącego konno brzegiem Tybru, a także płótno z walką Ursusa z turem na arenie cyrku.

Oprócz dzieł tematycznie związanych z powieścią Sienkiewicza wystawione tam były także portrety Henryka Sienkiewicza, Lwa Tołstoja oraz portret samego Styki pędzla jego syna – Tadeusza. Dziś obraz ten możemy oglądać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.

Fot. archiwalna

Jan Styka cieszył się domem na Capri jedynie kilka lat. Cała rodzina Styków spędzała tam wakacje, korzystając z uroków wyspy. W dniu 28 kwietnia 1925 r., będąc w sile wieku, Jan Styka zmarł w Rzymie. Po latach jego prochy zostały sprowadzone do Stanów Zjednoczonych Ameryki i obecnie spoczywa on na cmentarzu Forest Lawn Memorial Park w pobliżu Los Angeles.

Fot. archiwalna

Wrocławski pokaz portretu Jana Styki pędzla Franciszka Krudowskiego został uzupełniony prezentacją dyplomu, który Styka otrzymał za namalowanie Panoramy Racławickiej w 1894 r.

Fot. Gabinet Dokumentów MNWr

Ten interesujący artefakt jest darem wnuka Jana Styki – Andrzeja Styki ze Stanów Zjednoczonych, który przez lata utrzymywał kontakt z Muzeum Narodowym we Wrocławiu.

Beata Stragierowicz, kustosz w Gabinecie Dokumentów MNWr
28 kwietnia 2025

Literatura:
B. Stragierowicz, Szkice do panoram batalistycznych autorstwa Jana Styki. Dar Marii i Andrzeja Styków, [w:] „Roczniki Sztuki Śląskiej”, t. XXI, Wrocław 2012, s. 165–181.
B. Stragierowicz, Quo vadis i zapomniane kapryjskie muzeum. W 120. rocznicę wydania powieści Henryka Sienkiewicza, [w:] „Roczniki Sztuki Śląskiej”, t. XXV, Wrocław 2016, s.261–273.
B. Stragierowicz, Jan Styka we Lwowie, [w:] „Kwartalnik Kresowy”, 2021, nr 4, s. 68–82.
B. Stragierowicz, Panoramowe spotkania, Wrocław 2021.

Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print