Malowanie „Panoramy Racławickiej”…

Nie tylko rozgrywki piłkarskie czy olimpiada wymagają kondycji i tężyzny. Malowanie „Panoramy Racławickiej” – mającej tysiąc osiemset metrów kwadratowych (110 m długości i 17 m wysokości) – było nie lada ciężką pracą fizyczną, szczególnie dla pejzażysty.

Jak wspominał Wojciech Kossak: „Rusztowania ruchome na żelaznych szynach, toczące się wokół płótna, przez samą swą wysokość dwupiętrowych kamienic chwieją się ciągle.

Fotografie ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie

Płotno, choć obciążone wielkimi głazami co kilka metrów, usuwa się pod naciskiem szerokich pędzli i denerwuje, sprowadzając zawrót głowy.

Co jednak najwięcej wyczerpuje z sił, to te tysiące schodów dziennie, które trzeba na dół i do góry przebywać. Stojąc na rusztowaniu nie ma się wcale odstępu.

Aby móc ocenić efekt swojej pracy z tego punktu, z jakiego się na nią patrzyć będą, trzeba co kwadrans mniej więcej schodzić z rusztowania na dół żelaznymi schodkami, lecieć na podium, stamtąd osądzić, czy wykonana przed chwilą figura daje złudzenie prawdy, schodzić znowu z podium i drapać się na rusztowanie z powrotem”.

A o tym, jakie efekty przyniósł taki „sport ekstremalny”, mogą się przekonać zwiedzający w Muzeum „Panorama Racławicka” – będącym od lat jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc turystycznych w Polsce.

■ Zoom na muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸

 

print