Jednym z najwybitniejszych artystów XX w., który w niezwykle twórczy, oryginalny sposób wykorzystywał w swojej sztuce metodę kolażu, był Kurt Schwitters (1887–1948), niemiecki malarz, rzeźbiarz, poeta, autor słynnej Ursonate – sonaty na pradźwięki – performer, projektant, typograf oraz wydawca pism artystycznych.
Jego dadaistyczna w charakterze twórczość wykraczała daleko poza założenia tego awangardowego nurtu, była zawsze osobna, oryginalna, nie dawała się zaszufladkować i nie nosiła znamion antysztuki. Nie była wyrazem protestu, lecz afirmacji życia, odwagi oraz konsekwentnego podążania własną drogą.
W 1924 r. Schwitters mówił o sobie: „Byłem dadaistą, choć tego nie zamierzałem. Naprawdę jestem MERZ. […] MERZ to tworzenie związków, najlepiej pomiędzy wszelkimi rzeczami w świecie”.
Geneza słowa Merz, którym artysta zaczął określać wszystkie dziedziny swojej twórczości, czyli m.in. malarstwo (MerzBild), kolaż (Merzzeichnung – rysunek Merz), rzeźbę (MerzPlastiken), literaturę (MerzLiteratur), teatr (MerzBühne), architekturę (Merzbau I i II oraz Merzbarn), a także działalność na polu wydawniczym (MERZheft – czapismo „Merz”) i właściwie całe swoje barwne życie, które przeobraził w wyjątkowy, indywidualny Gesamstkunstwerk, wywodzi się od drugiej sylaby nazwy Kommerz und Privatbank, wyciętej z reklamy prasowej. Wycinek ten wszedł w skład kompozycji powstałej na przełomie lat 1918–1919, którą artysta zatytułował MerzBild. Tworzywem jego dzieł, którym operował z dużą lekkością, wielkim wyczuciem kompozycji, wrażliwością na fakturę oraz barwę kształtujących ją form, były nikomu już niepotrzebne fragmenty zużytych rzeczy, wśród których znalazły się kawałki gazet, papierów, tkanin, folii, bilety, papierki od cukierków, kawałki desek, druty itp. Dadaista Hans Richter wspominał, że wszystkie niepotrzebne rzeczy, które ktoś kiedyś wyrzucił mogły liczyć na odegranie roli w twórczości Schwittersa.
Sam Schwitters tak wyjaśniał znaczenie słowa Merz: „Obrazy-Merz są abstrakcyjnymi dziełami sztuki. Słowo Merz zasadniczo oznacza zbiór wszystkich materiałów możliwych do wykorzystania w sztuce, a technicznie – co do zasady – nadanie poszczególnym materiałom tej samej wartości. W obrazie-Merz pokrywka pudełka, karta do gry lub wycinek gazety staje się płaszczyzną, a sznurek czy pociągnięcie pędzlem lub kreska narysowana ołówkiem – linią; druciana siatka, warstwa farby czy kawałek, który przywarł do papieru do pieczenia – stają się werniksem, a wata – miękkością”.
Abstrakcyjne, czasem podmalowane farbą kolaże, które Kurt Schwitters tworzył od 1919 r., nazywał, co ciekawe, Merzzeichnung (rysunkami Merz). W Polsce w zbiorach publicznych znajdują się dwa dzieła Schwittersa – jedno w Muzeum Sztuki w Łodzi, drugie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Obie prace pochodzą z 1921 r., a więc z wczesnego okresu kolażowej twórczości artysty, obfitującego w działalność kulturalną na wielu polach sztuki oraz w liczne kontakty artystyczne i współpracę z twórcami związanymi z ówczesną awangardą europejską.
Kolaż MZ 194 pojawił się w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi w 1931 r. jako praca z kolekcji „a.r.”. Trafił do niej dzięki Tadeuszowi Peiperowi, poecie z Awangardy Krakowskiej, krytykowi literackiemu, założycielowi i redaktorowi pisma „Zwrotnica”, który współpracował m.in. z Janem Brzękowskim, Julianem Przybosiem i Władysławem Strzemińskim. Kurt Schwitters podarował tę kompozycję Peiperowi w 1923 r., o czym świadczy dedykacja na odwrocie dzieła.
Merzzeichnung 225 trafił do kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu w 1962 r. i pochodzi ze zbiorów dr. Ericha Wiesego – historyka sztuki, który od 1928 r. był dyrektorem Schlesisches Museum der Bildenden Künste (Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych) we Wrocławiu. Najprawdopodobniej dzieło zostało mu podarowane przez artystę, o czym informuje dedykacja na rewersie kompozycji.
Warto tu przypomnieć, że dzięki staraniom oraz działalności Ericha Wiese oraz byłego dyrektora wspomnianego muzeum Heinza Braune w 1929 r. otwarto w nim Dział Sztuki Nowoczesnej, składający się m.in. z prac impresjonistów, ekspresjonistów i twórców Nowej Rzeczowości. Wśród nich było wiele dzieł autorstwa profesorów miejscowej Akademii Sztuk Pięknych i zarazem wybitnych artystów, takich jak Otto Müller, Oskar Moll, Oskar Schlemmer czy Carl Mense. W 1933 r. w wyniku tzw. brunatnej rewolucji, polityki kulturalnej narodowych socjalistów spod znaku Kampfbund für deutsche Kultur przeprowadzono w muzeum „akcję oczyszczającą”, usuwając z wystawy stałej dzieła nowoczesnych artystów. Wiese został zwolniony ze stanowiska i wyjechał do Jeleniej Góry, gdzie założył antykwariat, z którego pochodzi kolaż Schwittersa.
W tym samym roku NSDAP zaliczyło Schwittersa do grona artystów zdegenerowanych, co oznaczało, że nie mógł odtąd swobodnie tworzyć w Niemczech. Cztery lata później w obawie przed aresztowaniem wyemigrował do Norwegii, a jego prace zostały usunięte z niemieckich muzeów i pokazane na objazdowej wystawie Entartete Kunst – tzw. sztuki zdegenerowanej. Pierwszy, tak ważny dla Schwiterrsa MerzBild został usunięty z miejskiej kolekcji sztuki w Dreźnie, po czym – jak pisała Karin Orchard – zaginął i nigdy się nie odnalazł.
Choć sam Schwitters często dystansował się od polityki, to jego ciągle poszukująca nowego wizualnego języka sztuka, wyrastająca z wewnętrznego poczucia wolności artysty, jego otwartości na świat i eksperyment, u samych swoich podstaw jawiła się jako niebezpieczna dla nazistowskich Niemiec, o czym bardzo trafnie pisał w 1958 roku Stefan Themerson w Kurt Schwitters in England, niezwykłej książce poświęconej przyjacielowi i ostatniemu okresowi jego życia spędzonego na emigracji w Wielkiej Brytanii:
„Dziś może nam się wydawać […], że akt zestawienia ze sobą dwóch lub trzech przedmiotów, takich jak bilet kolejowy, kwiat i kawałek drewna – to niewinna kwestia estetyki. Ale to niezupełnie tak. Bilety należą do zakładu kolejowego, kwiaty do ogrodników, kawałki drewna do handlarzy drzewem. Jeśli zmieszasz ze sobą te rzeczy, czynisz spustoszenie w systemie klasyfikacji, na którym opiera się reżim, odzwyczajasz umysł od utartych sposobów myślenia, a utarte sposoby myślenia są zawsze podstawą porządku, niezależnie od tego czy będzie to stary porządek, czy też nowy […]. Hitler to wiedział. I dlatego Kurt Schwitters został wyrzucony z Niemiec”.
Kompozycja ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu jest bardzo dynamiczna, ekspresyjna, składa się z lekko zgeometryzowanych, umieszczonych na ciemnym, prawie czarnym tle form, sprawiających wrażenie ciągłego przenikania się i ruchu. Odznacza się dużym zróżnicowaniem skali poszczególnych elementów, ich wyrazistych faktur, które zostały przez artystę tak zakomponowane, że wzajemnie się równoważą, jak bowiem mawiał Schwitters: sztuka jest wyłącznie równowagą. W tym stwierdzeniu chodzi nie tylko o równowagę kompozycyjną poszczególnych brył i płaszczyzn, o dążenie do osiągnięcia harmonii użytych materiałów, wynikającej ze znajomości tworzywa, z jego możliwości, ale również – a może przede wszystkim – chodzi o nadanie im równorzędnej wartości, tak aby żaden z nich nie dominował i budował relację z każdym kolejnym. Ta zasada oparta na doskonałym opanowaniu trudnej sztuki konstrukcji dzieła była też indywidualną próbą stworzenia nowego porządku z odpadków oraz gruzów starego, boleśnie doświadczonego i zniszczonego wojną świata.
Nowotarskie, pełne lekkości kolażowe dzieła Schwittersa zaskakują wysmakowaną kolorystyką, precyzyjnie przemyślaną kompozycją, zwracają uwagę widza na niepozorne, wzruszające „okruchy codzienności”, które umiejętnie zestawione tworzą zupełnie nową, pełną przestrzeni, melancholijną i jednocześnie tętniącą życiem rzeczywistość obrazu.
Sztuka Schwittersa i on sam były też pełne humoru, budziły ludzi i zmuszały ich do refleksji. Budziły też nikomu niepotrzebne już przedmioty, które wkraczały w zupełnie inny wymiar czasu swojego trwania.
Anna Chmielarz, kustosz w Dziale Malarstwa MNWr w Pawilonie Czterech Kopuł Muzeum Sztuki Współczesnej
4 stycznia 2023
Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸