Intrygujące!
„Dlaczego warto przyjrzeć się łękom pasterskim?”

Julia Szot

Przestrzeń wystawy stałej we wrocławskim Muzeum Etnograficznym wypełniona jest najróżniejszymi przedmiotami. Wiele z nich – ule figuralne czy czepce – przyciąga wzrok swoimi gabarytami i kolorami.

W niniejszym tekście chciałabym jednak opowiedzieć o przedmiotach, które jako małe i niepozorne bywają niedostrzegane przez zwiedzających. Mowa o kabłąkach (łękach) dzwonków pasterskich. Aby im się przyjrzeć, zwiedzający musi pochylić się przy gablocie z wyrobami snycerskimi, gdzie leżą obok form piernikarskich.

Fot. J. Szot

Łęki są rodzajem obroży dla owiec. Konstrukcja ich jest niezwykle prosta: w otwory umieszczone na zaokrąglonych końcach kabłąka wkładano rzemienne pętle, które blokowano drewnianymi zawleczkami. Na rzemieniach zawieszony był dzwonek, wykonany zwykle z żelaznej blachy. Grzbiet kabłąka ozdabiano płaskim reliefem, a następnie polichromowano.

Fot. J. Bulawa

Jakkolwiek skromne, dla mnie – edukatorki, przedmioty te mają wspaniałą właściwość: pozwalają na uchylenie drzwi do świata dziewiętnastowiecznych mieszkańców Dolnego Śląska, ich obyczajów i wartości.

Łęki nie były nigdy przedmiotem tworzonym na zamówienie przez wyspecjalizowanych rzemieślników. Powstawały chałupniczo, strugane z drewna przez samych pasterzy. Zasięg ich występowania rozciągał się wąskim pasem od Alp Zachodnich, przez Rudawy i Wyżynę Frankońską, do Sudetów na wschodzie. Możemy sobie wyobrazić, jak o brzasku w lecie pasterz wyprowadzał stado owiec na halę, gdzie spędzał z nimi cały dzień. Czas urozmaicał sobie często właśnie dekorowaniem obroży, wycinając w nich ornamenty kozikiem.

Fot. A. Podstawka

Co charakterystyczne dla plastyki ludowej, tworzone kompozycje zawsze były lustrzanie symetryczne. Z racji braku fachowego przygotowania, pasterz inspirował się najchętniej otaczającym światem – najczęstszymi motywami są gwiazdy i rozety, będące uproszczoną formą kwiatów bądź tarczy słonecznej, oraz pary serc lub parzenic. Dekorację uzupełniały kratownice i ząbkowania, ujęte często w bordiury, a w dalszej kolejności także polichromia nakładana zwykle samodzielnie, ewentualnie przez zaprzyjaźnionego farbiarza. Dzisiaj jest ona najczęściej starta i spłowiała, daje jednak wyobrażenie jak intensywnych kolorów używano. Trudno nam dziś precyzyjnie datować te obiekty, gdyż były wytwarzane niezarobkowo, przemiany w sposobach i metodach ich dekorowania zachodziły zatem bardzo wolno.

Przy okazji warto odnotować, że nie każda owca nosiła na szyi dzwonek. Wyobraźmy sobie, jak nieznośny hałas wytwarzałoby stado liczące kilkadziesiąt osobników. Pasterze zakładali obroże jedynie szczególnie niesfornym owcom, które lubiły oddalić się od stada. Pasterz opiekował się zwykle nie tylko własnym stadem – na jednej hali znajdowały się zarówno zwierzęta należące do niego, jak i jego sąsiadów. Obowiązkiem porannego wyprowadzania stada wymieniano się w obrębie wsi, dzięki czemu można było wydajniej podzielić się pracą w gospodarstwie. Tym ważniejsze było dopilnowanie niepokornych osobników. Do nie lada jakich niesnasek mogłoby przecież doprowadzić zgubienie owcy sąsiada!

Szczególnie ważna wydaje mi się jednak estetyczna wartość łęków pasterskich. Wytwarzane przez pasterzy niemal wyłącznie dla ich oczu, zaskakują ozdobnością. Niezaprzeczalne jakości estetyczne, podkreślane przez indywidualnie nakładaną warstwę polichromii, świadczą o tym, że miały to być nie tylko funkcjonalne, ale i ładne przedmioty. Zastosowanie ornamentów zestawionych z kilku motywów, chociaż wykonywanych niezdarnie najprostszymi narzędziami, odsłania istotną potrzebę estetyzacji życia codziennego.

Łęki nie stały się nigdy przedmiotami kolekcjonowanymi na szerszą skalę. Ich prosta forma i niewyszukana dekoracja nie wzbudziła nigdy zainteresowania miejskich amatorów sztuki ludowej. Z oczywistych względów nie były też pożądane jako przedmioty użytkowe, w przeciwieństwie do m.in. form do masła i sera. Prawie wszystkie kabłąki znajdujące się dzisiaj w kolekcji Muzeum Etnograficznego zostały przejęte w latach 50. XX w. z przedwojennych kolekcji muzealnych – ze składnicy muzealnej w Żelaźnie, z Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu i (zdecydowana większość) z Muzeum Zamek Bolków.

Nawet najprostsze, najbardziej niepozorne przedmioty mogą skrywać w sobie potencjał do odsłaniania przed nami przeszłości. Próba zrozumienia ich historii i zastosowań, tego jak powstawały i jak były używane, pozwoli spojrzeć nam na naszą rzeczywistość świeżym okiem. Dzisiejsze sposoby korzystania i pozyskiwania rzeczy zupełnie zmieniają nasze podejście do życia i sposoby przeżywania świata. Spróbujmy w naszej wyobraźni choć na chwilę stać się bacą, który strudzony codzienną pracą w gospodarstwie, pewne letnie popołudnie spędza samotnie na hali. W spracowanych dłoniach trzyma nożyk i szorstki kawałek brzozowego drewna. W powietrzu unosi się zapach łąki rozgrzanej letnim słońcem i intensywna woń owczej wełny…

Julia Szot, Dział Edukacji ME
3 maja 2023

Zapraszamy do lektury innych tekstów z cyklu „Intrygujące!” ➸

 

print