Gdy pyta się o miejsca godne polecenia we Wrocławiu, jedną z najczęstszych odpowiedzi jest Panorama Racławicka. Choć pierwszy raz zwiedzałam ją jeszcze jako dziecko, czyli dobrych parę lat temu, muszę przyznać, że moja tegoroczna wizyta wywarła na mnie znacznie większe wrażenie.
Oglądanie obrazu to jedynie część doświadczenia, jakim jest wizyta w muzeum. Zwiedzanie trwa około 30 minut i najlepiej rozpocząć je od udziału w seansie w Małej Rotundzie. Multimedialna prezentacja przebiegu bitwy oraz makieta na bieżąco wyświetlająca mapki powiązane z wydarzeniami historycznymi tworzą ciekawy wstęp do głównej atrakcji, jaką jest seans.
W odpowiedni nastrój wprowadza widza już sam podest wiodący na platformę widokową, gdzie eksponowany jest obraz. Przejście krętym, zaciemnionym korytarzem sprawia, że wychodząc na „widownię”, czujemy się jakbyśmy pojawiali się w samym środku bitwy. Oświetlenie oraz przestrzeń pomiędzy obrazem a widzami – zaaranżowana jako przedłużenie malowidła – tylko pogłębiają ten efekt.
Na wizytę w muzeum nie trzeba się jakoś specjalnie przygotowywać, czytając opracowania, przewodniki etc. Podczas zwiedzania odtwarzane jest nagranie, w którym narrator wprowadza widza w historię obrazu, a następnie omawia po kolei wszystkie fragmenty malowidła. Plusem seansu są efekty dźwiękowe dodane do nagrania, takie jak tętent kopyt, wystrzały z armat – odgłosy walki.
Wizyta w Panoramie Racławickiej potwierdza, że nie bez kozery jest to jedna z najczęściej polecanych atrakcji Wrocławia. Malowidło i jego aranżacja niezmiennie imponują i wywołują duże wrażenie. Myślę, że zdecydowanie jest to miejsce, do którego chętnie wraca się nawet po latach.
Liliana Kurgan – studentka na kierunku zarządzanie instytucjami artystycznymi na Uniwersytecie Gdańskim
■ Muzeum „Panorama Racławicka” po modernizacji ➸
■ #zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸