Zabytek, o którym mowa, nie ma nawet swojego zdjęcia w katalogu. Być może niektórzy z pracowników muzeum mogliby mieć problem ze zlokalizowaniem tego obiektu na sali wystawienniczej.
Jest to koryto dla psa, które przyjechało na Dolny Śląsk aż z Bukowiny rumuńskiej. Z pewnością jest to jeden z bardziej niepozornych zabytków naszego muzeum. Kawał nieokorowanego drewna z wydrążonym wgłębieniem. Gdy zamykam oczy, widzę go oczyma swojej wyobraźni tak wyraziście, jakby naprawdę leżał przede mną.
Co mnie w nim tak bardzo rozczula, że postanowiłam właśnie go opisać? Ludzie, myśląc „zabytek” – mają najczęściej przed oczami rzeczy cenne, wykonane w sposób kunsztowny, przez wysokiej klasy artystów lub rzemieślników. Oprowadzając dzieci po muzeum, lubię zadać im pytanie: „Co może zbierać muzeum?”. Dzieci zawsze mają swoje zdanie na ten temat. Często słyszę na przykład: kości dinozaurów, pieniądze, korony, stroje, obrazy. Rzadko któreś z nich mówi o tym, że można zbierać rzeczy „zwykłe”, takie jak buty, kubki czy… koryto dla psa.
A tu przecież, dzięki takim muzealnym obiektom, mamy możliwość obejrzenia „kawałka czyjegoś życia”. Nie wiem, czy przedmiot ten był używany na Bukowinie, czy został zrobiony w pośpiechu, by służył psu podczas długiej i trudnej podróży na Dolny Śląsk. Wyobrażam sobie gospodarza i jego ukochanego psa na górskiej przełęczy, żegnających się ze swoją ukochaną krainą – Bukowiną.
Na Dolnym Śląsku ten dość prymitywny przedmiot nie był już pewnie potrzebny. Zastąpiła go być może emaliowana miska lub po prostu garnek. Nie było dla niego miejsca w nowym gospodarstwie. Takie przedmioty – przygarnięte przez muzeum – mogą teraz poruszać naszą wyobraźnię i przywoływać pamięć – o gospodarzu i jego wiernym towarzyszu.
Olga Budzan, edukatorka w Muzeum Etnograficznym
#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸